Około dziewiętnastej koreańskie media społecznościowe zatrzęsły się w posadach, gdy zdjęcia i filmiki rozpowszechniane na kolejnych nieustannie zdobywały nienależną i popularność. Wkrótce niewiele osób mówiło już o samym liście pożegnalnym od Moona, a właśnie o nich. Mijały minuty, a o tym paskudztwie mówiło coraz więcej osób. Nawet osoby, które nigdy w życiu nie zamierzały sprawdzać tej rewelacji, mimowolnie o niej mówiły, co jedynie jeszcze bardziej nakręcało tą machinę.
Sytuacja wyglądała podobnie w pewnym apartamencie znajdującym się w jednym z pięknie oszklonych wieżowców koreańskiej stolicy. Cała trójka tam zebrana widziała te zdjęcia, wsłuchiwała się w filmik. Cała trójka tego żałowała i choć ze wszystkich sił chcieli o tym zapomnieć, to na żaden znany sobie sposób nie mogli tego zrobić.
Hyejin już dawno sięgnęła do barku po butelkę wina, która zamierzała wypić całkowicie sama... A przynajmniej do momentu, w którym Changkyun nie wytrzymał i nie przyłączył się do niej, również zauważając w alkoholu pewną możliwość ucieczki. Kihyun natomiast przez ten cały czas wyglądał przez jedno z okiem, obserwując panoramę miasta. I myślał... Cicho myślał.
Dzisiaj, nie tak jak przed kilkoma dniami, nie było z nimi Moona. Zapewne z różnych powodów. Jeszcze przed godziną z pewnością byłaby to chęć odpoczynku i przygotowania dobrych wymówek... A teraz? Dlaczego wyłączył telefon i nie zjawił się w tym miejscu. Przecież doskonale znał drogę.
Z drugiej strony... Nikt nie dziwił mu się, że dzisiaj wolał zostać sam. Sam, chociaż z pewnością potrzebował dzisiaj wsparcia bardziej, niż kiedykolwiek.
Przy końcu tej myśli, do ich uszu dotarło uporczywe dzwonienie i walenie do drzwi. Ktoś wkładał w to całą swoją zaciekłość, zupełnie jakby od tego mogło zależeć całe jego życie. Changkyun odstawiając kieliszek na podłodze obok Hyejin, powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi wejściowych.
-Jest u was Joonho? - Yunseok bez pytania wpadł do środka.
Wyglądał... Wyglądał naprawdę źle. Zjawił się u nich cały przepocony, blady na twarzy, a jego oczy nie mogły zawiesić się na jednym punkcie. On sam zresztą cały czas przechodził z miejsca na miejsce noszony wielkimi emocjami. Jeżeli przyjechał tutaj na swoim motocyklu, to był prawdziwy cud, że dotarł tutaj w jednym kawałku.
-Niestety - westchnął Changkyun, zamykając drzwi. - Ma wyłączony telefon, więc nie mogliśmy się z nim w żaden sposób skontaktować...
-I? - Dopytał.
-I? - Zmarszczył brwi. - Nie rozumiem.
-I co jeszcze zrobiliście poza dzwonieniem?
-No nic. Co mieliśmy więcej zrobić?
Yunseok zacisnął mocniej zęby, niechcący uwydatniając tym swoją szczękę. Changkyun momentalnie poczuł, że udzielił zdecydowanie złej odpowiedzi.
-To wasz przyjaciel - powiedział oskarżycielsko. - Ja nawet nie chciałem go znać, a zjeździłem prawie cały Seul na poszukiwaniu go. Byłem we wszystkich miejscach, w których mogłem go spotkać. Wliczając w to kluby i jego pieprzony apartament. A wy po prostu sobie dzwoniliście?- Prychnął. - Widziałeś te zdjęcia? - Warknął. - Widziałeś, co ci dranie mu zrobili?
-Joonho sobie poradzi - powiedział zbliżający się Kihyun. - Znam to i...
-Nie znasz go - zacisnął dłonie. - Wszystkim się wydaje, że go znają, ale prawda jest zupełnie inna. Wy po prostu daliście się rozegrać jak dzieci i uwierzyliście w te jego bajeczki. Żadne z was po prostu tego nie zauważyło. Znam go najkrócej z was wszystkich i... Szkoda mi na was słów. Jeżeli nie chcecie mi pomóc, to sam go znajdę...
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...