-To trochę smutne, że znowu tutaj skończyłem - mruknął, zaciągając się zapachem szamponu ze świeżo umytych włosów Kihyuna.
-Mi tam bardzo to opowiada, wiesz? Gdyby nie to, musiałbym dzisiaj wrócić do tego cholernego dormu - burknął. - Zdecydowanie wolę zasypiać w twoich objęciach, niż gdziekolwiek indziej.
-Dzięki, że w moim nieszczęściu znajdujesz dla siebie korzyści. Super z ciebie chłopak, naprawdę - burknął.
-Po prostu mówię to co myślę! - Bronił się na wszystkie sposoby, by jego słowa nie zostały źle odebrane.
Leżeli w tym miejscu już przez jakiś czas, chłonąc własne ciepło i obecność. Kihyun nie potrzebował najmniejszych wyjaśnień odnośnie zajścia w rodzinnym domu swojego chłopaka. Nawet jeśli ciekawiły go poszczególne elementy tej wizyty - w pełni zdawał sobie sprawę, że jeżeli Changkyun będzie gotowy mu o tym powiedzieć, to faktycznie tak się stanie. Trzy miesiące związku i nieco więcej ogólnej znajomości, to faktycznie było niewiele. Ale osoba nieznajoma i stojąca zupełnie z boku, widząc ich, spokojnie mogłaby stwierdzić, że są czymś na wzór pokrewnych dusz. Po prostu czytali z siebie jak z otwartej księgi. Słowa w takich momentach stawały się całkowicie zbędne, a na pierwsze miejsce wychodziły najszczersze uczucia.
-Cieszę się, że mogę tutaj przychodzić, kiedy jest mi ciężko - odetchnął, wypuszczając całe powietrze z płuc, co Kihyun leżący na jego piersi doskonale odczuł. - Nie wyobrażam sobie siedzieć w tamtym miejscu, kiedy ona się tak zachowuje...
-Mimo wszystko to twoja matka.
Przez cały czas ich krótkiej znajomości nie było jeszcze sytuacji, w której Pan Yoo odważyłby się źle wyrazić o matce swojego chłopaka. Cechował go jakiś dziwny szacunek do tej specyficznej kobiety. Wiedział oczywiście jakie ma ona zdanie o ich związku. Bolało go to jedynie ze względu na Changkyuna. Życie zdążyło go nauczyć, że bez wsparcia rodziców da się być szczęśliwym i osiągnąć wyznaczone cele.
-No właśnie - warknął. - Jest moją matką, więc powinno być w niej więcej zrozumienia i wiary w moje wybory. Czasami mam wrażenie, że jedyne co ona umie okazać w stosunku do mnie to pogarda i nienawiść...
-To mocne słowa - starał się jakoś złagodzić napięta sytuację, choć z miejsca zakładał, że jego słowa rozbiją się o ścianę zbudowaną z naprawdę wielu negatywnych emocji.
-Ona też takich używa - burknął. - Co ja jej takiego w życiu zrobiłem, że mnie tak traktuje? Chce tylko być szczęśliwy...
Był zły, a stawał się jeszcze bardziej, gdy tylko w głowie po raz kolejny majaczył mu wycinek z minionej rozmowy. Nie potrafił zrozumieć całej tej nienawiści jaką zostali obarczeni. Ta kobieta go wychowała, znał ją niemalże na wylot, więc nie powinien znajdować w niej nic zaskakującego. Problem w tym, że ona zawsze trzymała jakiegoś asa w rękawie, by w najmniej spodziewanym momencie wyłożyć go na stół i kompletnie wszystko zburzyć.
W pełni zdawał sobie sprawę, dlaczego ma negatywny stosunek do wszystkich idoli jacy chodzą po tej ziemi. Złamane serce nawet po zagojeniu nie jest już takie samo jak dawniej. Minęły lata, a ona nadal nie mogła pogodzić się z tamtą starą. Nie usprawiedliwiało to jednak w żaden sposób jej zachowania.
Gdyby pogryzł ją pies piętnaście lat temu, to znaczyłoby, że wszystkie inne również są złe i trzeba je wytępić? Takie myślenie było naprawdę niebezpieczne.
Przez jakiś czas naprawdę starał się zmienić zdanie kobiety o swoim chłopaku. Niestety, każda próba zawsze przynosiła porażkę, a efekt był podobny do tego, którego można było zaobserwować podczas minionej rozmowy.
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanficSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...