LXIII

183 27 9
                                    

Zmarszczył brwi, kiedy do jego uszu dobiegł potężny rumor z głębi mieszkania. Jeszcze przez chwilę zamierzał przymilać twarz do miękkiej poduszki, ciesząc się jednym z luźniejszych dni. Dźwięk sprzed chwili jednak się powtórzył, a także przez zamknięte drzwi przebijał się stłumiony głos, który nijak mógł zostać rozpoznany przez swoje zniekształcenie.

-Changkyun? - Szybko poderwał się do siadu, czując jak jego serce przyśpiesza, a ciało napędza się pod wpływem adrenaliny.

Szybko wyskoczył z łóżka i w samych bokserkach pobiegł ku źródle całego zamieszania. W drodze do kuchni, prawie się zabił na śliskich kafelkach, ale był gotów poświęcić życie, by wyjść naprzeciw ukochanemu, za którego obecnością w tym miejscu tak bardzo się stęsknił. Apartament był wielki, kiedy byli w nim we dwoje, a teraz... Wydawał się jeszcze większy i pusty, kiedy mieszkało się tutaj samemu. Kilka razy nawiedziła go myśl o zmianie lokalu, ale ostatecznie zawsze postanawiał przetrzymać to miejsce w razie powrotu Im'a. To przecież był ich dom.

Wyobraźcie sobie jego zawód, gdy w kuchni nie zastał tego, kogo tak bardzo oczekiwał. Opierając się przedramieniem o framugę drzwi, natychmiast spuścił głowę w akcie żalu. Miał ochotę krzyknąć na dwójkę przyjaciół, chociaż doskonale wiedział, że nic z tego, co się wydarzyło nie było ich winą.

-W moich mokrych snach, w tym momencie zapraszałeś mnie do sypialni - wypalił Coff, który z twarzą w mące, zbierał z podłogi surowe ciasto.

Hyejin siedząca na blacie z kubkiem przy ustach, przewróciła jedynie oczami.

-Co wy tu robicie? - Wyprostował się, by omieść wzrokiem kuchnię pogrążoną w jakimś nadzwyczajnym bałaganie. Miał pewne przeczucie, kto się do tego przyczynił.

-Debil wpadł na pomysł, żeby zrobić ciastka - wskazała na Coffa, którego bardziej niż ciasto, interesowało krocze Kihyuna. - A potem potknął się o własne nogi i... No sam widzisz.

-Zamknij się wywłoko! - Warknął w jej kierunku, stając na równe nogi. - Taki był plan.

-Przyszliście zrobić tylko ciastka? - Śledził wzrokiem dziewczynę, która z gracją zeskoczyła ze swojego siedziska i podeszła do niego powoli.

-Oczywiście, że nie - ułożyła dłoń na jego policzku. - Przyszliśmy sprawdzić jak się trzymasz. W wytwórni aż huczy od plotek na temat twojej kłótni ze Starą.

-Coś wiedzą? - Zapytał z pewną obawą w głosie.

-Nasz mistrz dezinformacji o wszystko zadbał - wskazała na Coffa, który w odpowiedzi puścił im oczko.

-Łykają wszystko jak pelikany - wzruszył ramionami. - Jakbym powiedział, że jesteś w ciąży, to pewnie też, by uwierzyli.

-Doceniam to - odetchnął. - Ale jak mam się czuć? Rozmowa nie poszła po mojej myśli - skierował się w stronę stołu, gdzie po chwili dosiadali się jego znajomi.

-Mówiłem, że to samobójstwo - mruknął Coff, cykając sobie zdjęcie.

-Nie potrzebujemy twoich rad, puszczalska szmato - Hyejin nie wyglądała na zbyt zadowoloną.

-Możesz mnie nie obrażać od samego rana?! Matko... - Obruszył się.

-Może bym mogła, gdybym nie musiała cię odbierać od twojego kolejnego fagasa! Aż dziwne, że twoja cesarska dupa może spać gdzieś indziej niż w prestiżowych hotelach i drogich apartamentach.

-Utkaj się implantami, tapeciaro - odgryzł się.

-Chociaż i tak muszę pogratulować temu chłopakowi - przeniosła wzrok na zrezygnowanego Kihyuna, który porzucił już nadzieje na uzyskanie pomocy od znajomych. - Wiesz, że nasz prywatny szlauf trzyma z jednym facetem już od dłuższego czasu? To chyba idzie pod jakiś rekord twoich znajomości - wróciła wzrokiem do Coffa, który był... Autentycznie zawstydzony.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz