LIV

203 29 30
                                    

-To dużo kaw - powiedział podając swojemu klientowi dwa kartonowe opakowania wraz z sześcioma kawami w każdym.

-Jest nas po prostu dużo - Jinsang uśmiechnął się łagodnie.

-Dasz sobie radę z tym? - Zapytał, w międzyczasie podliczając cały zakup i powoli przesuwając rachunek po blacie kontuaru, by chłopak miał do niego wgląd.

-Jakoś muszę - westchnął zrezygnowany, sięgając po własną kartę.

-Nie macie u siebie w wytwórni kawiarni? - Zagadnął, stawiając obok rachunku terminal, by chłopak mógł spokojnie zapłacić. - Byłoby ci zdecydowanie łatwiej przejść piętro, czy dwa niż kilka przecznic.

Popov zaśmiał się krótko, przytakując wesoło.

-Masz racje. Problem w tym, że kawa w naszej wytwórni smakuje jakby była zmieszana z porządną ilością stęchłej wody, a podobno tutaj macie ją naprawdę dobrą - kolejny uśmiech. - Pewnie, gdybym wiedział, że tu pracujesz, to przychodziłbym częściej.

Miał ochotę zawołać swoją menadżerkę, by w ramach czystych przekomarzanek i podbudowania nieco wypłowiałego ego, wspomnieć jej o tym, co powiedział właśnie tancerzy należący do jednej z najlepszych wytwórni w kraju. Nawet w ramach przygotowań pośpiesznie spojrzał w kierunku kobiety, która wymieniała z Seohong parę słów, będąc zdecydowanie zbyt daleko, by jakiekolwiek próby skontaktowania się z nią przyniosły efekty.

-Planujesz zawał? - Zapytał śmiertelnie poważnie. - Albo masz zbyt dużo forsy - Wzruszył ramionami.

-Hm? Nie rozumiem - momentalnie wyglądał na zabawnie ogłupionego.

-Jeżeli będziemy się widzieć zbyt często na kawie, to twoje serce może tego nie wytrzymać przez taką dawkę kofeiny.

-A myślałem, że przez coś innego - zakłopotany podrapał się po głowie, ponownie ukazując urocze dołeczki na swoich policzkach.

-W ogóle... - Zawahał się. - Nosisz soczewki?

-To takie oczywiste? - Zmarszczył brwi. - Wiesz... Nie lubię robić sensacji, a niektórzy tutaj naprawdę dziwnie reagują na inny kolor oczu.

-To nie możesz mówić, że twój naturalny kolor, to soczewki?

-Próbowałem - westchnął. - Ale to nic nie dawało. Koniec końców nawet choreograf stwierdziła, że rozpraszają ją i kolegów moje paczałki, więc na urodziny zafundowali mi soczewki. Ty też zwróciłeś uwagę na mój kolor oczu, więc...

-Po prostu niezbyt często widzę obcokrajowców...

-Przypominam ci, że jestem tylko w połowie Rosjaninem! - Skrzyżował ręce na piersi.

-Właśnie! - Klasnął w dłonie. - Muszę ci coś powiedzieć. - Zastanowił się na szybko. - Ty toz...he kr..as...avchi...k? - Mówił niezwykle powoli, by przez przypadek niczego nie pomylić i nie wyjść przed nowym znajomym na idiotę.

Jinsang początkowo wyglądał na naprawdę zaskoczonego tym krótkim, łamliwym i niezwykle niepoprawnym w wymowie zdaniem. Nawet jeśli próbowałby zachować jakąkolwiek powagę, to przegrałby już na starcie. Wiele osób już próbowało tej sztuczki przed Changkyunem. Ale to jego próba rozczuliła go najbardziej... Chociaż z językiem rosyjskim naprawdę niewiele miało to wspólnego.

-Spasibo - szepnął miękko.

Nawet nie wyobrażacie sobie jak trudno było mu zapamiętać tylko do jedno zdanie. Może Changkyun był dziwny, ale akurat ten język nie pasował do jego ust. Na całe szczęście miał poczucie, że Popov zrozumiał przekaz.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz