LXX

213 26 36
                                    

Coff... Był.

Po prostu był.

A jak już przyszedł i po prostu był, to okazywał się osobą o znacznie bardziej złożonym charakterze, niż początkowo można byłoby zakładać. Niekiedy miało się jedynie wrażenie, że kolejny raz stroi sobie żarty ze swojego rozmówcy, by dla własnej satysfakcji utrzeć mu nosa. Innym razem naprawdę zauważało się w nim głębie znacznie bardziej pokaźniejszą od kałuży egzystującej gdzieś na nierównym chodniku.

Joonho jednak zawsze pozostawał sobą. Problem w tym, że sam Yunseok niekiedy miał wrażenie bycia jedyną osobą na całym świecie, której jakimś niewytłumaczalnym i zupełnie absurdalnym cudem udało się dotrzeć do tego „prawdziwego" Coffa.

Jaki więc był naprawdę? Tajemnica.

Nie zamierzał dzielić się ta wiedzą ze światem, ponieważ widział w tej wiedzy swój skarb zdobywaną żmudną pracą i obserwacją danych reakcji.

-Jestem zmęczony - westchnął, gdy po skończonym filmie, Coff za genialny pomysł uznał przeniesienie niektórych scen do świata realnego. - Czy ty kiedyś bywasz zmęczony? - Otworzył jedno oko, by zaobserwować Coffa, który wyzywająco utrzymując z nim kontakt wzrokowy, sunął językiem po wyrzeźbionych mięśniach na brzuchu swojego kochanka.

Jak tylko potrafił starał się ograniczyć do minimum wszystkie z, obszernej palety, reakcji, jakie mógł teraz okazać, gdy dzikie podniecenie ściskało mu podbrzusze, niemalże doprowadzając na granice szaleństwa. Mocniej zacisnął oczy, zagryzł usta, ale Joonho już wiedział i...

Przerwał, kwitując wszystko niewinnym pocałunkiem w pępek Yuna.

-Bywam - uśmiechnął się niezwykle uroczo, sprawiając, że poziom cukru podskoczył wszystkim mieszkańcom okolicy do poziomu zagrażającemu życiu. - Ale przy tobie nie chce mi się nie chcieć.

Yunseok przygładził jego włosy, kiedy ten złożył głowę na brzuchu, uznając go za najlepszą poduszkę.

-Dlaczego ostatnio mi nie odpisywałeś?- Zaciekawił się, dalej kontynuując zabawę jego farbowanymi kudłami.

-Byłem zajęty - odpowiedział szybko. - Chyba nie tęskniłeś, co? - Zaśmiał się cicho.

-Za tobą nie da się tęsknić - fuknął. - Wszędzie jest ciebie pełno.

-Przynajmniej zawsze o mnie pamiętasz - westchnął spokojnie.

-Za mało się starasz, bym chciał o tobie pamiętać.

Coff leżąc między nogami swojego partnera, klatkę piersiową mając na wysokości jego krocza, a głowę na brzuchu spojrzał na niego z pewnym rozbawieniem.

-Oho - zaśmiał się, unosząc się lekko. - Czuję się, jakbyś rzucił mi właśnie wyzwanie - niespodziewanie złapał za odznaczającą się wypukłość na materiale dresowych spodni, które Yun zobowiązany był nosić, bo „Joonho tak chciał". - Przyjmuję wyzwanie - uśmiechnął się, ukazując rząd świetnie zadbanych zębów, o które musiał dbać cały sztab ludzi. - Mówiłeś, że jesteś zmęczony - delikatnie rozluźnił dłoń, by przejechać nią wzdłuż.

-Jesteś potworem - wciągnął powietrze, zaciskając dłonie na barkach Moona.

-Jestem - zamruczał i zachęcony zsunął się nieco niżej, by przez materiał spodni złożyć delikatny pocałunek, w miejscu, które obecnie interesowało go zdecydowanie najbardziej ze wszystkich inne na cudownym ciele Yunseoka. - Jęknąłeś? - Uniósł na niego spojrzenie, przerywając swoją pieszczotę.

-Zamknij się - warknął, wyginając kręgosłup i nieintencjonalnie wypychając biodra w górę. - I kontynuuj - polecił.

-Nie musisz mnie zachęcać - objął ustami wcześniej ucałowane miejsce, nieco je podgryzając w nagłym przypływie zadziorności.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz