W swoich objęciach. Dokładnie tak spędzili czas do późnych godzin nocnych, nim ostatecznie najpierw Changkyunowi, a chwilę później i Kihyunowi, Morfeusz postanowił wysłać listem poleconym zaproszenie do swojej krainy. Nim to się jednak stało spędzili razem naprawdę ważne dla ich związku chwile, będąc bliżej niż byli ostatnimi czasy. Choć byli siebie tak blisko, czując najmniejszy ruch, czy chłonąc własne ciepło. Nie było między nimi żadnego seksualnego napięcia. Całkowicie zeszło ono na dalszy plan, pozostawiając miejsce na coś zupełnie innego.
Beztroskość.
Tych kilka godzin spędzonych na głupich żartach, przekomarzaniach i prostych rozmów, których tematy rozciągały się od obecnej sytuacji, do rzeczy tak błahych jak plany na przyszłe wakacje. Gama była na tyle szeroka, że dygresje do tematów nabawiły się swoich własnych dygresji.
Samemu będąc już jedną nogą po tamtej stronie świadomości, z oczami otwartymi ostatnimi siłami woli, rejestrował spokojną twarz swojego chłopaka, księcia bez białego konia, ale za to z najcudowniejszym uśmiechem na świecie, który bez żadnego ostrzeżenia usnął spokojnie na jego ramieniu.
Był wyjątkowym szczęściarzem mając go przy sobie.
Sława upajała, deprawowała i łamała w zamian za swoje niezliczone dobrodziejstwa i przywileje. Dzięki tej sławie żyli obecnym życiem. Cała ich trójka: Hyejin, Joonho i Kihyun nie mogli się wyprzeć uzależnienia od niej. Była dla nich narkotykiem, który od lat zatruwał ich organizmy, oślepiając i oddalając od zwykłych problemów. Nagle nie ważnym stawał się chłopak czekający samotnie w pustym apartamencie, a niska sprzedaż najnowszego albumu. Wygasająca miłość zbyt łatwo była wypierana tą płynącą zewsząd - fanowską, która być może nie smakowała podobnie, ale pompowała ego do niewyobrażalnych rozmiarów.
Nagle ktoś ten cały balonik przebił.
Patrząc na tą spokojną twarz po jego głowie, niczym strzała, przebiła się ostatnia z myśli: „A co gdybym poszedł na odwyk...? Dla niego..."
Ostatecznie co było tak naprawdę ważne w jego życiu? Spełnił swoje marzenie i miał u boku najlepszego z możliwych facetów. W pewnym momencie te dwa dary zaczęły ze sobą rywalizować i nawzajem się zwalczać. Wkrótce zapewne znowu będzie musiał podejmować trudne wybory z tej płaszczyzny. W przeszłości... Zaniedbywał Changkyuna, ale nie robił tego tak bardzo celowo, jakby mógł. Jego grafik pękał za każdym razem, gdy tylko na niego patrzył. Kolejni menadżerzy odchodzili lub się wymieniali.
Tylko on pozostawał taki sam... I tylko Changkyun nadal postanowił przy nim trwać.
***
Pobudki nigdy nie były jego mocną stroną. Zwłaszcza, kiedy na siłę były zakłócane przez intruza, który uporczywie wciskał się pomiędzy ich splecione ciała, by uszczknąć sobie trochę z ich ciepła. Do nozdrzy Changkyuna niemalże natychmiast dotarł wyróżniający się zapach alkoholu.
Otworzył lekko oczy, by ujrzeć twarz Coffa zaledwie kilka centymetrów od swojej.
Zmarszczył gniewnie brwi oczekując natychmiastowych wyjaśnień.
-Głodny jestem - szepnął.
-Piłeś - warknął.
-Tak - przyznał się. - Ale to nie zmienia faktu, że w lodówce macie jakieś śmieci. Więc wstawaj księżniczko robić mi śniadanie, albo będę musiał zjeść lody... A pod ręką mam dwa - uśmiechnął się prowokacyjnie.
-Nawet o tym nie myśl - Kihyun odezwał się zachrypniętym głosem, łapiąc intruza za kark i zmuszając go do opuszczenia łóżka.
-Na litość - Kyun natychmiast odwrócił wzrok - Dlaczego do cholery przylazłeś tutaj nagi? Jesteś jakimś perwersem?!
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...