Zadzwonienie do Popova było naprawdę trudnym wyzwaniem. Zwłaszcza, że stojący tuż obok Kihyun, co jakiś czas składający delikatne pocałunku na jego ramieniu, wcale nie ułatwiał mu umówienia się z innym chłopakiem na spotkanie.
Ostatecznie udało mu się jakoś przetrwać i wyznaczyć godzinę spotkania na wieczór... Wczesny wieczór.
-Koniecznie do mnie zadzwoń, kiedy będzie po wszystkim - poprosił, odprowadzając swojego chłopaka aż pod same drzwi apartamentu.
-A ty pamiętaj, żeby nie interweniować z powodu wybryków swoich fanów- pogroził mu palcem.
Kihyun zastanowił się moment, po chwili posłusznie kiwając głową, by dać do zrozumienia, że pamięta o złożonej kilka godzin wcześniej obietnicy.
-Postaram się - uśmiechnął się lekko.
Czuł jaki dziwny uścisk w brzuchu z każdą kolejną mijającą godziną, jaka nieuchronnie przybliżała go do spotkania z chłopakiem, który w gruncie rzeczy nigdy mu nic nie zrobił, a którego niestety będzie musiał tak bardzo dzisiaj skrzywdzić.
Naprawdę nie chciał stać się taką osobą... Brzydził się takimi osobami.
Teraz zastanawiał się, jak tak właściwie mogło do tego wszystkiego dość. Wszystko toczyło się naprawdę dobrze, nie było żadnych problemów... Przynajmniej do momentu, w którym ostatecznie nie zdał sobie sprawy, że wszystko, co robi, jest podyktowane odciągnięciu myśli od krążącego w pobliżu Kihyuna.
***
-Wychodzę! - Zakomunikował Yunseokowi, który odpowiedział mu lekkim skinieniem głowy.
Nie powiedział mu o wczorajszej wizycie Coffa pod ich kawiarnią. Ostatecznie zdecydował, że nie powinien ingerować w relację, jaką między sobą stworzyli. Obydwoje byli dorosłymi ludźmi, który powinni umieć poradzić sobie z własnymi problemami.
-Cześć! - Usłyszał tuz przy sobie, a jego serce zrobiło nagły fikołek, zaraz po żołądku.
-Cześć Jinsang - uśmiechnął się krzywo, przenosząc wzrok na chłopaka, który musiał na niego czekać już jakiś czas.
-Zaskoczył mnie twój dzisiejszy telefon - wyznał. - Musiałem na szybko zmienić swoje plany, żeby móc się z tobą spotkać - zaśmiał się, drapiąc się po głowie w lekkim zażenowaniu. - Ale jestem przekonany, że było warto.
Jak miał to zrobić? Ten chłopak nie ułatwiał mu ani jednej rzeczy! Swoim szczęściem kompletnie wiązał mu ręce, odbierając jakiekolwiek chęci do zranienia go... Nie chciał niszczyć mu najbliższych dni... tygodni. Znał wzrok, którym tancerzyk na niego patrzył. Zdecydowanie nie było to powierzchowne zauroczenie, którego można się bezboleśnie pozbyć. To było coś zdecydowanie głębszego i groźniejszego, niż można było początkowo zakładać.
-Tak... - Odchrząknął. - Ja też się cieszę, że udało ci się spotkać - bez żadnego uprzedzenia, ruszył przed siebie, chcąc zejść z oczu Yunseokowi, który zapewne widział ich przez kawiarniane szyby.
-Prawdę mówiąc... - Zaczął ostrożnie. - Trochę się wczoraj zmartwiłem, kiedy byłeś dla mnie taki oschły. Myślałem, że zrobiłem coś źle i będziesz chciał zerwać kontakt - zaśmiał się nerwowo. - Chciałem nawet napisać do ciebie wieczorem, ale nie chciałem cię denerwować. Wiem, że to było głupie myślenie, ale pewnie zauważyłeś jak bardzo lubię przejmować się drobnymi rzeczami.
Przemilczał to.
-Wydajesz się dzisiaj jakiś dziwny - zmartwił się, układając dłonie na jego ramionach, by móc dokładniej mu się przyjrzeć. - Dobrze się czujesz? Powinienem zabrać cię do szpitala?

CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...