LIII

235 29 38
                                    

Bez większego zastanowienia rzucił się na łóżko z całym ciężarem dzisiejszego dnia. Jinsang po dowiezieniu go na miejsce nie był zbyt skory do jakiejkolwiek dłuższej wymiany zdań. Zniecierpliwionym spojrzeniem czekał, aż Changkyun wyczołga się z jego samochodu, by zaraz po tym w pośpiechu odjechać w kierunku, z którego właśnie przyjechali.

Uniósł do góry swój telefon.

-Hej Siri - urządzenie odpowiedziało mu melodyjnie. - Co znaczy... - Tutaj potrzebował chwili, by poprawnie wypowiedzieć formułkę powtarzaną co rusz w myślach. - Ty ochen krasivyy?

Cyfrowej przyjaciółce i niezawodnej asystentce przetłumaczenie zdania, nad którym głowił się Changkyun zajęło jedynie kilka sekund, a werdykt był, co najmniej zaskakujący. Popov zaszyfrował bardzo miłą wiadomość - „Jesteś bardzo przystojny". To nie było niby nic takiego. Zawsze istniała szansa, że te słowa były pierwszymi, które przyszły mu na myśl i wcale nie miały nieść za sobą tego znaczącego przesłania.

Mimo wszystko na twarzy Changkyuna pojawił się lekki uśmiech.

***

Poranne spotkanie z matką nie należało do najprzyjemniejszych, jakie odbył w życiu. Nie dlatego, że kobieta była specjalnie niemiła dzisiejszego poranka, czy rzucała w niego gromami. Wręcz przeciwnie, była zdziwiona obecnością swojego pierworodnego w domu. Problem w tym, że Changkyun śpiący zaledwie trzy godziny miał nieco odmienne zdanie, co do niemalże każdej sprawy.

Po przemyśleniu kolejnej próby samobójczej z użyciem widelca - ostatecznie udało mu się opuścić mieszkanie i udać się do pracy. A to miał być jedynie początek jego dzisiejszych cierpień! Z każdym krokiem, a także zrobioną kawą, coraz bardziej żałował, że zgodził się na wzięcie dzisiejszego dnia. To był ten moment, kiedy ponownie zastanawiał się nad podjęciem roli bezrobotnego. Perspektywa codziennego spania do południa działała na niego niezwykle kojąco.

-Przypominają mi się stare czasu - Eunhye westchnęła rozmarzona gdzieś za jego plecami.

-Co masz na myśli? - Odwrócił się do niej, po tym jak wydał kolejną kawę na wynos.

-Warknąłeś już nieprzyjemnie na siedmiu klientów. Daleko to do twojego życiowego rekordu sprzed czterech lat, ale... Widzę potencjał.

-Przepraszam - spokorniał. - Po prostu się dzisiaj nie wyspałem i to przez to.

Eunhye popatrzyła gdzieś za jego plecy, a potem wydała z siebie najpotworniejszy pisk zachwytu, jaki tylko mogła wydać z siebie kobieta. Na wpółżywy Changkyun powędrował wzrokiem za swoją menadżerką, by napotkać lekko uśmiechającego się Jinho, który mimo wszystko patrzył na niego z niejakim przestrachem. Zaraz obok niego stała jego narzeczona - Seohong, razem z całym powodem tego zamieszania - dzieckiem. Takim malutkim, że Changkyun już z tej odległości miał pewność, co do jego niebywałej kruchości, a mimo wszystko Eunhye z dozą kobiecej czułości... Targała nim jak workiem ziemniaków zachwycając się przy tym każdym detalem małego człowieka.

-Cześć - Jinho, jako pierwszy postanowił zmniejszyć dzielącą ich odległość.

Spędzili ze sobą wiele wspólnych chwil, który efektem były mniej lub bardziej zawstydzające tajemnice. Ta dłoń, którą wyciągnął w jego kierunku... Te palce... Doskonale je znał, doskonale znał to ciało. Kiedyś spali ze sobą, a dzisiaj? Ma już dziecko, rodzinę. Nie potrafił powstrzymać uśmiechu.

-Cześć - odpowiedział entuzjastycznie, odwzajemniając uścisk dłoni, który być może trwał o tę sekundę za długo przez moc starych przyzwyczajeń. - Gratuluję bobasa - kiwnął głowa w kierunku Seohong, która na głowie miała prezent podarowany jej przed tygodniami przez Changkyuna.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz