CIX

154 26 13
                                    

Miał się teraz skupić na byciu idolem? Teraz, kiedy dowiedział się o tym wszystkim? Nie. To nie było w żaden sposób możliwe. Na każdym kroku, analizował, rozkładał, interpretował wypowiedzi Pana Honga. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej dotknęła go ta bolesna świadomość, że marzenie, którym żył od dziecka... Tak naprawdę było prawdziwym piekłem. Piekłem, które być może z nim obchodziło się łagodnie, jeżeli spojrzy się na innych ludzi. Bał się pomyśleć ilu idoli i trainee jest w podobnej sytuacji. Ilu z nich boi się wyjawić swojej orientacji, przyznać do samotności, ile jest zmuszonych wbrew sobie do robienia czegoś?

Przymknął oczy, pozwalając, by wynajęty kierowca dowiózł go na miejsce kolejnej aktywności.

Naprawdę chciał wyskoczyć z vana na najbliższych światłach i kompletnie ignorując nawoływania menadżera, ile tylko tchu w piersi uciec do Changkyuna. Chciał skryć się w jego ramionach, zachłysnąć zapachem i wsłuchać w kojący głos.

Siedząc na tylnym siedzeniu, przy szybie po prawej stronie, uchylonej jedynie o kilka milimetrów, góra centymetr, by przyjemny wiatr owiewał jego twarz, a jednocześnie by nie być zbyt dosadnie wyeksponowanym, uśmiechnął się. Tak po prostu. Ten uśmiech kolejny raz był dostrzeżeniem czegoś pięknego, a zarazem tak banalnego.

Bezpieczeństwo... To Changkyun.

Miłość nie ta namiętna, ale i rodzinna... To Changkyun.

Przyjaźń... To Changkyun.

Dom... To Changkyun.

Ktoś złośliwy mógłby dopowiedzieć „Changkyun to życie" - brzmi to nieco śmiesznie i kojarzy się z internetowymi memami. Trudno jednak w tym wypadku było odmówić temu prawdy. Changkyun jest życiem... Jego życiem.

Niezbyt chętnie zaczynał zastanawiać się nad inną wersją niedawnej historii. Ten, w której hejt na Im'a jest znacznie większy i potężniejszy, chłopak jednak nie radzi sobie z tym tak dobrze, a także nie nadchodzi dywersyfikacja mająca miejsce po opublikowaniu zdjęć Moona.

Już mogło być po nich.

Nie umiał pocieszać ludzi, chociaż zwykłym był do doprowadzania ich do łez. Czasami ze smutku, czasami z radości. Był idolem i jednym z jego zadań było granie na ludzkich emocjach. Mógł modulować swój głos, posłać uśmiech w odpowiednim momencie. Fanki potrafiły komentować o jeden więcej odpięty guzik czy wypukłość na spodniach, która w rzeczywistości była tylko przypadkowym ułożeniem materiału, ale one widziały swoje.

Człowiek, który innych doprowadzał do tych skrajnych emocji. Miał problem ze zrozumieniem tych najprostszych. Nie zawsze tak było. Może jego życie nie było wcale takie najstraszniejsze, ale życie w uboższej rodzinie na wsi niezbyt pomagało. Ludzie tam myśleli całkowicie inaczej. Bardziej byli nastawieni na prawdę, która miała zapewnić im przeżycie niż więzy rodzinne i okazywanie czułości dziecku. Na to zawsze nie było wystarczająco czasu. Oczywiście, do pewnego czasu był kochanym dzieckiem. Ale kto będzie przytulał już nastoletniego chłopa, który w ciszy i niezrozumieniu zacznie wątpić nie tylko w swoją orientacje.

Myśli powędrowały zdecydowanie zbyt daleko. W jego uszach, niczym małe dzwonki, rozebrzmiała ostatnia kłótnia z ojcem. Chwilę wcześniej obwieścił im, że się wyprowadza. Stał już z walizką w drzwiach i słuchał. Słuchał cierpliwie tych wszystkich żalów i narzekań osoby szczerze zawiedzionej własnym dzieckiem i własnym życiem.

Matka wtedy milczała, chociaż zazwyczaj miała do powiedzenia najwięcej. Do dzisiaj nie potrafił rozgryźć, czy było to ciche pozwolenie, a może daleko idąca dezaprobata w stosunku do syna, który postanowił wyłamać się z rodzinnej tradycji.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz