-To na pewno jest dobry pomysł? - Zapytał, zaraz po tym, gdy minęła ich kolejna dziewczyna dyskretnie zerkająca na zamaskowanego Kihyuna.
Wprawdzie sam zaproponował wspólne zakupy, ale w jego głowie... W markecie było znacznie mniej osób. Nie przemyślał tego, że ludzie, którzy skończyli właśnie pracę, tak jak on, przyjdą tutaj robić zakupy. Z ludźmi mijającymi ich co chwila, bardziej myślał nad tym, by tożsamość Kihyuna nie została ujawniona, niż faktycznie na zakupach, po które tutaj przyszli.
-Wydaje mi się, że po prostu za bardzo się tym przejmujesz - burknął zastanawiając się nad wyborem sałaty. Od samego początku nie zwracał uwagi na cokolwiek innego niż wcześniej obrany cel.
-Po prostu nie chce żebyś miał jakieś problemy... - Szepnął, łapiąc za jedną ze wspomnianych sałat i pakując go do koszyka powoli wypełniającego się przeróżnymi produktami.
-Przecież nic się nie zmieniło, dlaczego miałbym mieć problemy przez robienie zakupów? - Wyglądał na rozbawionego. - To normalna rzecz - bez zastanowienia ruszył dalej.
-Z naszej dwójki, to nie ja świecę ryjem w internecie i telewizji.
-Auć? Daj spokój, rozluźnij się trochę. Psujesz mi całą zabawę!
Może faktycznie Kihyun miał rację w swoich słowach? Jego chłopak nie był jeszcze na tyle sławny, by spotykało się jego fanów na każdym kroku. Ludzie zapewne patrzyli się na niego, ponieważ dziwnie się ubrał, a dodatkowo trzymał drugiego chłopaka za rękę. W zasadzie to mógł być powód tych wszystkich dziwacznych zerknięć.
Changkyun odetchnął. Powinien w końcu zacząć się cieszyć zamiast stale marudzić.
-Dobrze, już nie będę - powiedział, kiedy Kihyun wymieniał sałatę wybraną przez Changyuna na inną.
Od czasu debiutu minęło już pół roku. Właśnie byli w momencie pierwszego comebacku grupy, do której należał Yoo i jednocześnie w najlepszym czasie dla swojego związku. Nadal żywili się jakimś dziecinnym przeświadczeniem, że ta druga połówka jest całkowicie nieskazitelna w momentach, kiedy było zupełnie inaczej.
Praktycznie każdą wolną chwilę spędzali obok siebie. Kihyun co rusz wymykał się ze swojego dormu do wynajmowanego mieszkania, a Changkyun już nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio spędził noc u swojej mamy. Ich związek zdecydowanie postępował bardzo szybko. Zupełnie tak jakby w najkrótszym czasie chcieli spróbować wszystkich jego owoców. Problem w tym, że zawsze brakowało im na to czasu. Ten spędzony we własnych objęciach przelatywał im między palcami niczym piasek.
Radzili sobie. A przynajmniej starali się to robić.
-To może jeszcze to? - Wskazał na paczkę przekąsek.
-Szykujemy się na wojnę? - Parsknął, odkładając wspomniane opakowanie z powrotem na jego miejsce.
-Chce być dobrze przygotowany na nasz filmowy wieczór - wyjaśnił, rozglądając się za kolejnymi słodkościami. - Nie chce mi się potem wypuszczać ciebie z ramion i lecieć do sklepu. Jeżeli w ogóle jakiś jeszcze będzie otwarty... - Burknął.
-Ej! - Dogonił go, z przyzwyczajenia ujmując go delikatnie za dłoń, by móc z nim maszerować w ten właśnie sposób. - A skąd pomysł, że to ja nie pójdę uzupełniać braki?- Zmarszczył brwi.
-Umówmy się, co? Takie kity mogłeś mi wciskać, kiedy zaczynaliśmy ze sobą chodzić. Po półrocznym związku, już to na mnie nie działa. Przykro mi!
-A jaki byłem pół roku temu, skoro teraz mi już nie wierzysz?
Kihyun zatrzymał się na chwilę.
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...