XXVII

231 30 34
                                        

Chyba powinno być w nim więcej wyrozumienia dla własnej rodzicielki. Prawdopodobnie gdyby miała wybór, to nie jej życie nie zapędziłoby ją w ten kozi róg. Mimo wszystko nie mógł stać spokojnie i milczeć, kiedy swoje własne doświadczenia starała się przedłożyć ponad jego palące uczucia. Wierzył w mądrość starszych i nigdy nie przyszło mu do głowy kwestionowanie ich. Tym razem jego wiecznie odwrócona w stronę monitora matka nie miała racji.

Czas powinien pokazać które z nich ostatecznie okazało się mieć rację w tej sprawie.

-Nie będzie mnie dzisiaj na noc - poinformował decydując o tym w tej samej sekundzie.

-Nawet nie przypuszczałam, że może być inaczej - jej wzrok już na stałe utkwił gdzieś między kolejnymi wierszami testu wyświetlonego na białym tle.

-Pewnie nawet, gdybym się wyprowadził, to byś nie zauważyła - burknął pod nosem.

-Zauważyłabym - popisała się niezwykłym słuchem. Changkyun już dawno przekonał się, że kobieta zazwyczaj słyszy to, co chce usłyszeć. - Musiałabym mniej wydawać na żarcie.

-Wcale nie jem tak dużo! - Oburzył się, ignorując wspomnienia o Kihyunie, który niedawno zarzucał mu coś podobnego. - Poza tym dokładam się do rachunków, tak?

-Te grosze? - Prychnęła lekceważąco. - Nie możesz zająć się jakąś normalną pracą? Nie chcesz chyba do emerytury pracować w tamtej kawiarni... - Jej słowa stale mieszały się z uderzeniami o klawisze.

-Jest mi tam dobrze - momentalnie przybrał defensywną postawę. - Wypłata wystarcza mi na wszystko, czego potrzebuje. Nie jestem chciwy.

-Dzisiaj ci wystarcza - jej ton był do bólu lekceważący. To była jego matka w pełnej swojej okazałości. Potrafiła skrytykować każdy aspekt życia swojego pierworodnego. - Czasami trzeba być chciwym - kontynuowała. - Jeżeli tak bardzo wierzysz w tego swojego gwiazdora, to niedługo będziesz musiał doskakiwać do jego poziomu, bo inaczej wymieni cię na bardziej luksusowy model.

-Możesz tak o nim nie mówić? - Warknął. - Prosiłem cię, żebyś na niego nie wjeżdżała przynajmniej w mojej obecności...

-Ja tylko mówię prawdę – jej kolejne słowa sprawiły, że Kyun zacisnął dłonie z bezsilności. - Zaraz będzie miał coraz mniej czasu z najbłahszych powodów. Raz będzie musiał jechać do studia, drugi - program muzyczny, a trzeci? Pewnie jakaś gala albo fanmeeting. Jeszcze wspomnisz moje słowa, dziecko.

-On taki nie jest...- powtórzył. - Wiem, że...

-Ile wy się znacie, co? - Przerwała mu, na chwile przestając pisać. - Cztery miesiące?

-Siedem... - Sprostował wraz z powrotem swojej rodzicielki do wystukiwania kolejnych słów na klawiaturze. - Jesteśmy razem od trzech... - Mruknął, sam nie widząc skąd w jego głosie pojawiło się to zawstydzenie.

-Trzy miesiące - jej głos ociekał cynizmem. - To naprawdę wiele czasu na poznanie się. Na waszym miejscu już bym wyjeżdżała do jakiegoś białego kraju, żeby tam się pobrać. Przyślę wam jakiś prezent.

-Musisz to robić? - Zirytował się. - Nie możemy normalnie porozmawiać? Tylko jedna rozmowa bez tych wszystkich uszczypliwości i naśmiewania się. Jesteśmy ze sobą trzy miesiące i co? - Skrzyżował ręce na piersi. - Nie żyjemy już w dziewiętnastym czy dwudziestym wieku, by to było czymś niezwykłym. Ludzie po miesiącu robią już znacznie gorsze rzeczy niż my.

-Denerwujesz się, bo zauważasz moją rację - uśmiechnęła się do monitora.

-Denerwuje się, ponieważ podważasz mój związek, w którym w końcu jestem szczęśliwy. Znowu zacząłem kogoś kochać, ale ty jak zawsze musisz mieć z tym jakiś problem. Możesz chociaż raz przestać być pesymistką?

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz