XXXVII

244 32 24
                                    

-Changkyun, wszystko z tobą dobrze? - Zapytała zmartwiona, odnajdując swojego pracownika na kawiarnianym zapleczu.

-Nie - mruknął cicho, kolejną minutę ukrywając twarz w dłoniach.

Wcale nie prosił się o żadne problemy. Chciał po prostu żyć obok swojego mężczyzny, ofiarowując mu całą miłość, jaką tylko udałoby mu się zgromadzić. Nigdy nie była mu potrzebna sława i pieniądze, nie interesowały go zagraniczne wyjazdy czy markowe ubrania. Marzył o normalnym życiu u boku normalnego chłopaka. Co więc otrzymał za swoje modły? Spośród tylu przeciętnych osób musiał mu się trafić akurat ten, który wspiął się na sam szczyt.

Powiedzenie komuś „Zerwij z nim" być może jest łatwe do wypowiedzenia, ale czy osoby, z których ust padały te słowa byłby ich równie pewne, gdyby to ich długoletni związek znalazł się w takiej sytuacji?

Changkyun zrobił to, powiedział „zrywam z tobą", i teraz płacił za to najwyższą cenę. Jego rozum podpowiadał mu, że tak właśnie musiało być. Przekonywał o słuszności tej decyzji. Serce natomiast miało kompletnie inne zdanie. W tym momencie, choć silnie zranione, znajdywało siłę na łkanie i szarpanie się na każde wspomnienie minionych dni wypełnianych tyloma szczęśliwymi chwilami.

-Co się dzieje? - Przysiadła się obok.

-Moje życie to jeden wielki burdel... - Wyznał. - Przepraszam, że tak się zachowuję, ale... - Spojrzał na swoje drżące dłonie, których w żaden sposób nie potrafił opanować. - Przez ten cholerny bukiet nie potrafię zebrać ani jednej myśli. Nie mogę tak wyjść na salę.

-Spokojnie - pogładziła go po ramieniu. - Niedługo koniec twojej zmiany, więc zostań tutaj, a ja cię zastąpię - uśmiechnęła się lekko. - Ale... - Zawahała się. - Wiem, że to całkowicie nie moja sprawa, ale gdybyś chciał o tym porozmawiać...

-Chyba nie jestem jeszcze na to gotowy - zgarbił się.

-Rozumiem - westchnęła, wstając ułożyła dłoń na ramieniu swojego pracownika w dodającym otuchy geście. - Zaraz będzie tutaj Yunseok, więc możesz się przebrać i lecieć do domu - puściła mu oczko. - I nie martw się tak młody! Jeżeli w tym wieku będziesz tyle marszczył czoło, to czym będziesz zajmował się na starość - zniknęła za drzwiami.

Mimo wyraźnego pozwolenia na opuszczenie miejsca pracy, wcale nie zamierzał skorzystać z okazji i tak po prostu odejść. Wiernie czekał w tym samym miejscu, choć właściwie nie miał pojęcia na co. Po prostu odczuwał dziwną potrzebę poczekania jeszcze chwili. Przecież i tak już nigdzie mu się nie śpieszyło, prawda? Nawet jego matka i Eunbin były o tej godzinie zajęte.

Swoje oczekiwanie zrozumiał dopiero, gdy drzwi przeznaczone wyłącznie dla pracowników uchyliły się i stanął w nich Yunseok w opinającym czerwono-czarnym kombinezonie motocyklowym, z kaskiem w ręku i białą torbą przewieszoną przez ramię. Drugą dłonią przygładzał rozczochrane włosy, by za wszelką cenę ponownie zacząć przypominać człowieka, a nie leniwca.

To była zaledwie kwestia czasu nim ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały.

-Och - to była jego pierwsza reakcja na widok Im'a. - Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być na sali? - Wskazał na drzwi prowadzące właśnie do tamtego miejsca. - Nie mów mi, że się spóźniłem - szybko przeniósł wzrok na ścienny zegar.

-Nie spóźniłeś się - uspokoił go. - Po prostu menadżerka pozwoliła mi dzisiaj wcześniej skończyć – z trudem podniósł się z ławki. - Ale skoro już jesteś, to będę leciał do siebie.

Yunseok przekręcił głowę nieco w prawo kompletnie nic nie rozumiejąc z zaistniałej sytuacji.

-Dobrze się czujesz? - Zapytał wyczuwając dziwne napięcie unoszące się w powietrzu.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz