Nie należało z tej sytuacji wyciągać żadnych pochopnych wniosków. Początkowo mógł być oszołomiony swoim małym odkryciem, ale ostatecznie dochodził do bardzo prostego wniosku - Yunseok miał prawo spać, z kim chciał, całować się, z kim chciał i wiązać się, z kim chciał. Żadna z tych rzeczy nie była drogą zamkniętą.
A obietnica? Ona nic nie znaczyła. Od początku była jedynie pustymi słowami, które miały działać na wyobraźnię. W dzisiejszych czasach obietnice są warte tyle, co piasek na pustyni. Ludzie składają je, by w następny dzień o nich zapomnieć.
-Cholera, jak zimno - warknął pod nosem, gdy upłynęła kolejna minuta na bezsensownym czekaniu. Autobus mający się zjawić pięć minut temu widocznie miał inne plany.
Przecież nie będzie psuł komuś wieczoru, prawda? Zaraz po tym, gdy zorientował się, co się dzieje, Yunseok jeszcze raz ponowił swoją prośbę. Oczywistym było, że od razu została ona odrzucona, a Changkyun z miłym uśmiechem wycofał się do tyłu.
Odwiedzanie ludzi o trzeciej w nocy nie było jednak najlepszym z pomysłów.
-Pan Im? - Nieznajomy głos wyrwał go z zamyślenia i zachęcił do uniesienia wzroku na auto zatrzymane przy przystanku.
Przez uchyloną szybę widział twarz, która w pierwszej chwili wydawała mu się całkowicie nieznajoma, więc po głowie Changkyuna nie tylko zaczęły krążyć wszystkie scenariusze z horrorów, jakie kiedykolwiek obejrzał, ale również klarowało się jedno proste pytanie: „Skąd on zna moje nazwisko?".
-Znamy się...? - Zapytał ostrożnie chłopaka pośpiesznie wysiadającego z samochodu.
-No tak...? - Zatrzymał się tuż przed Changkyunem. - Spotkaliśmy się jakiś czas temu w wytwórni, pamiętasz?
Chwilę mu zajęło przywołanie całej sytuacji.
-Och... Jesteś tym chłopakiem, który zaprowadził mnie do studia nagraniowego. Co za zbieg okoliczności, że spotykam cię znowu, kiedy akurat o trzeciej w nocy siedzę sam na przystanku, a ze wszystkich ludzi w Korei, to właśnie ty się zatrzymałeś. To chyba musi być jakieś przeznaczenie... - Nie było go stać choćby na krztę entuzjazmu.
-Dobrze... - Stwierdził sceptycznie, orientując się powoli, że jego rozmówca nie jest zbyt trzeźwy. - Wracam akurat z treningu, więc...
-O trzeciej w nocy? - Przerwał mu. - Kto normalny trenuje do tej godziny?
-Tancerze, którym w ostatniej chwili zmienia się układ, bo poprzedni okazał się zbyt wyzywający - zaśmiał się. - Ale jesteśmy przyzwyczajeni - wzruszył ramionami. - Lepiej powiedz mi co tutaj robisz?
-Może się zdziwisz - urwał na chwilę, by dać sobie czas na pociągnięcie nosem, co dało pretekst, by jego rozmówca wyjął z kieszeni kurtki chusteczki, które wyciągnął do niego w przyjaznym geście. Oczywiście Changkyun nawet nie śmiał odmówić. - Ale czekam na autobus.
-Autobus? - Pokiwał głową ze zrozumieniem. - A kiedy ma przyjechać? Może powinienem poczekać z tobą? - Zaproponował.
-Powinien być... Pewnie jakieś siedem minut temu - stwierdził rozbawiony.
Chłopak wychylił się na chwilę, by sprawdzić czy pojazd akurat nie nadjeżdża. Dookoła jednak nie było widać żadnej żywej duszy.
-Nie sądzę, żeby przyjechał - stwierdził sceptycznie. - Pewnie się zepsuł, a następny przyjedzie za godzinę.
-W takim razie to będzie naprawdę długa noc - westchnął.
Tancerz odwrócił się w kierunku swojego samochodu, zabawnie zagryzając przy tym wargę. Ostatecznie warknął pod nosem kilka słów, które zdecydowanie nie mogły pochodzić z koreańskiego.
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...