CII

147 29 17
                                    

Około osiemnastej świat koreańskiej muzyki popularnej zatrząsnął się w posadach, gdy plotki przeciekające do mediów społecznościowych zostały potwierdzone przez samego zainteresowanego. To był jak grom z jasnego nieba dla fanów tego niepozornego, szczupłego chłopaka o uśmiechu kradnącym serce i głosie, który wyciągał ich nawet z najgłębszych dołów. Tak po prostu. Nawet zza szklanego ekranu miał niesamowitą moc, by na twarzy jednym, zalotnym mrugnięciem oka móc sprawić czyiś dzień znacznie bardziej udanym. Około osiemnastej wszystkie te dobre wspomnienia, te przeszłe i te przyszłe zostały przecięte ostrym nożem. Nie było już przyszłości. Coff umierał w tym miejscu. Jego historia kończyła się w tym miejscu. Nie było już możliwości postawienia kroku naprzód. Nagle fani cierpliwie czekający na kolejny rozdział, spekulujący o możliwej trasie koncertowej... Zorientowali się, że ostatni album... Naprawdę był ostatnim.

-Co on znowu odwala? - Szepnął zdenerwowany Kihyun, przysiadając się do Hyejin ślęczącej na telefonie.

-Nie mam pojęcia - mruknęła obgryzając skórkę przy paznokciu. - Starałam się dodzwonić do tego kretyna, ale wiesz jak bardzo lubi cały dramatyzm. Nie zdziwię się, jak spotkamy go dopiero jutro - westchnęła.

-Myślisz... - Urwał - Myślisz, że on naprawdę chce odejść?

-Nie wiem - przyznała szczerze - Wszystko wygląda bardzo poważnie. Słyszałam nawet, że na górze była jakaś awantura... Prawdopodobnie był tam też wtedy Coff.

-Przecież ten debil nie umie nic innego poza byciem idolem, a Stara na pewno go tak łatwo nie puści. Może jeszcze uda jej się go przekonać. Bardziej przekupnego człowieka od Joonho chyba nie znam.

-Wątpię - poważniała nagle. - Zobacz, co wstawił na swój profil - podsunęła mu telefon, na którym wyświetlone zostało zdjęcie odręcznie napisanego listu.

Jego treść brzmiała:

„Dobry wieczór,

Z tej strony Moon Joonho. Nie... Czekaj, wielu z Was może mnie nie skojarzyć w ten sposób.

Jeszcze raz, z tej strony Coff, Wasz idol.

Zawsze starałem się wywoływać uśmiech na Waszych twarzach i przekazywać jedynie te dobre wiadomości. Właśnie, dlatego zawsze milczałem, kiedy  było mi smutno, źle i kiedy byłem bliski omdleniu po kolejnym dniu ciężkiej pracy. Uśmiechałem się do Was, chociaż za Waszymi plecami, chwilę później wyłem z bólu i przemęczenia... Dlatego topiłem smutki w alkoholu i seksie. Tak, seksie. Uznajcie to proszę za potwierdzenie wszystkich plotek na mój temat... Włącznie z tymi o mojej orientacji. Nie o tym chciałem jednak rozmawiać z Wami w tym liście.

Chciałbym się z Wami pożegnać. Nie na parę miesięcy, kiedy będę przygotowywał rozdział. Pożegnać całkowicie definitywnie, ponieważ dzisiaj po konsultacjach z wytwórnią podjąłem jednostronną decyzję o nieprzedłużaniu kończącego się za trzy miesiące kontraktu. To były ciężkie i wspaniałe trzy lata, których nie zapomnę do końca swojego życia.

Wielu z Was zapewne zastanawia się „dlaczego?". Jestem po prostu zmęczony tym wszystkim. Bycie idolem było moim marzeniem odkąd zorientowałem się, że chcę dalej żyć. Przez te trzy lata... A właściwie już pod sam koniec, w końcu zorientowałem się w jednej rzeczy. Patrząc za siebie dostrzegłem jak moje wspaniałe marzenie szybko, praktycznie na początku swojej drogi, skarłowaciało i zostało wypaczone. Jak bardzo zmieniłem się Ja i moje priorytety... To nie jest marzenie, do którego chciałem dążyć.

Nie znajdzie się idol, który przyzna mi racje, ale i tak to napiszę. Bycie w tej branży jest horrorem, który trzeba znosić dzień w dzień. Sam niejednokrotnie, jeszcze jako trainee, byłem wysyłany na spotkania ze sponsorkami i... Tak. Ale to tylko jedna część tego wszystkiego. Drugą, znacznie obszerniejszą, jest fakt utraty jakiegokolwiek życia. Wielu z moich młodszych kolegów ucieka tutaj, żeby zaznać prawdziwego życia. Ale go nie znajdą... Zastanawiacie się, dlaczego istnieje klątwa siedmiu lat? Bo nikt inny przy zdrowych zmysłach nie wytrzymałby tego wszystkiego. Ja miałem to szczęście, że mogłem się uwolnić po trzech latach. Współczuję wszystkim moim kolegom i koleżankom, które nadal będą musiały tkwić w tym bagnie.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz