CX

183 29 9
                                    

Kreślił małe kółka na jego nagich plecach jeszcze na długo przed tym, jak Changkyun odpłynął do krainy snów. Ten nocy Yoo nie mógł zasnąć. Godzinami wlepiał swój wzrok w sufit ich sypialni w dalszym ciągu zastanawiając się nad wszystkim, co wydarzyło się ich życiu. Po pierwszym szoku wreszcie zaczynało dochodzić do niego jak wiele rzeczy w ostatnim czasie najzwyczajniej w świecie się spieprzyło... Nie skomplikowało się czy zepsuło... Po prostu spieprzyło.

Jak wiele z dawnych obietnic zostało brutalnie zerwanych? Jak wiele marzeń i nadziei zostało porzuconych przez te działania? A przede wszystkim, jak uchronić się przed tym, by taki stan już nigdy więcej nie powrócił?

Nie miał odpowiedzi na tak trudne pytania.

Miał zamiar żyć, ale naprawdę nie był już pewien, w jaki sposób powinien to robić. Kiedyś wystarczyło być tylko chłopakiem, potem tylko idolem, a teraz? Teraz miał wrażenie, że już nikt nie mówi mu, w którą stronę powinien iść.

Changkyun ze spokojem wtulił nos w jego szyje, mrucząc coś cicho pod nosem.

Uśmiechnął się pod nosem i nawet nie przeszkadzało mu odrętwienie ręki, na której ułożony był jego partner. Takie rzeczy znosiło się tylko z miłości. Miłości... To zabawne ile musiało się stać w tak krótkim czasie, by ponownie odkrył to przedziwne czucie. Płomień, który niegdyś rozpalał ich serca w pewnym momencie niemalże zanikł na dobre. Cieszył się, że swego czasu Changkyun wychodził z siebie, by to wszystko mogło przetrwać.

Rozległ się dźwięk telefonu, który obwieszczał nadchodzące połączenie. Komuś widocznie wcale nie było straszne dzwonienie o czwartej nad ranem w środku tygodnia.

-Zapierdolę cię Kihyun - mruknął sennie Im. Chociaż ta wyraźna groźba w jego zaspanym głosie brzmiała bardziej uroczo niż strasznie. - Odbierz to... - Westchnął turlając się na drugi brzeg łóżka.

-Dobrze - ucałował go w czoło chwilę przed tym spektakularnym obrotem.

Wziął telefon i po cichu wyszedł z sypialni. Tuż za drzwiami odebrał połączenie i mimowolnie skierował się na kanapę ustawioną w salonie.

-Hyejin - zaczął. - Wiesz, że ludzie o tej godzinie wolą raczej spać? Wiem, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, ale...

-Joonho żyje! - Wybuchła łamiącym się głosem. - Miałam gorszą chwilę, więc zaczęłam wysyłać mu masę wiadomości wszędzie gdzie się da, a on jakieś dziesięć minut temu opublikował zrzut ekranu z jednej z takich rozmów. Starałam się do niego pisać, bo myślałam, że mi odpowie teraz. Niestety nawet nie odczytał.

-A napisał coś w opisie do postu? - Dopytał na szybko.

-Tylko... - Uciszyła się na chwilę. - Tylko to, że jest bezpieczny. Nic więcej. Nawet nie wiesz jak się cieszę! - Słyszał po jej głosie wzruszenie i był pewien łez zdobiących jej policzki.

-Ja też się cieszę - odetchnął z ulgą, czując jak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. - Teraz musimy mieć tylko nadzieje, że niedługo dojdzie do siebie i wróci do nas - uśmiechnął się pod nosem. - Chociaż szczerzę wątpię, by po tym wszystkim jeszcze cokolwiek chciałby mieć wspólnego ze sławą - skrzywił się.

-Zabiję go, jak tylko go spotkam - pociągnęła nosem. - On chyba sobie nie wyobraża, że milczenie było najgorszym z najgorszych, co mógł zrobić w tamtej chwili.

-Bądź dla niego łagodna - zaśmiał się krótko. - Chłopak dużo przeszedł w ostatnim czasie. Prawdopodobnie po prostu nie pomyślał o zawiadomieniu kogokolwiek. Powinniśmy teraz go jeszcze bardziej wspierać.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz