CVI

167 28 9
                                    

Szukał go naprawdę wszędzie. Był we wszystkich miejscach, w których tylko przyszło mu do głowy go szukać. Za każdym razem kończyło się z tym samym skutkiem... Coffa... Moona nigdzie nie było. Był przekonany, że gdyby przekopał cały Seul, sprawdził pod każdym kamieniem, to i tak nie przyniosłoby to zamierzonego skutku.

Znacie ten moment? Moment, w którym wydaje wam się, że osoba stojąca przez cały ten czas niedaleko was, czasami bliżej lub dalej nagle znika? I nagle człowiek zdaje sobie sprawę jak wiele rzeczy źle zrozumiał, na jak wiele rzeczy zwyczajnie był ślepy i przez własną zawiść i zacietrzewienie nie potrafił zrozumieć tej drugiej strony? W takim momencie znajdował się właśnie Yunseok.

Usprawiedliwienie Joonho w żaden sposób nie było możliwe. Swoim lekkomyślnym zachowaniem wbił naprawdę dużą szpilę w Yunseoka, który chyba sam się o to prosił, prawda? Jako pierwszy złamał ich zasadę i wystawił się na to cierpienie. Joonho jednak miał tę przyjemność w wykonaniu  brutalnego wyroku i nieco mniejszą przyjemność bycia oskarżonym o złamanie komuś serca.

Dzisiaj nie powiedziałby słów, które wtedy padły. Po zobaczeniu tych zdjęć... Nawet gdyby jakimś cudem znalazł go teraz, to niemiałby pojęcia co mógłby mu powiedzieć. Po prostu by go przytulił. Było naprawdę zabawnie zauważyć jak bardzo w tej chwili dbał o niego. Bardziej niż o samego siebie. Złamał przez niego wszystkie możliwe przepisy ruchu drogowego, swoim motocyklem władował się prawie pod nie jeden samochód, prawie potrącił staruszkę przechodzącą na pasach... Dlaczego? Ponieważ każda dodatkowa sekunda miała więcej wartości niż cokolwiek innego. Ponieważ nawet jedna sekunda może ważyć więcej niż czyjeś życie... Może uratować czyjeś życie.

Nigdy nie miał tak naprawdę szczęścia w miłości. Jako nastolatek był całkiem pulchniutki, a dziewczyny zakochujące się w oppach z ekranu powoli wyrabiały sobie inny kanon piękna niż zwykły chłopak z sąsiedztwa. Widząc u siebie cechy, które ludzie nazwaliby brutalnie „niedoskonałością" zaczął chodzić na siłownię, gdzie poznał swojego pierwszego „chłopaka". On udowodnił mu, że heteroseksualizm... To zdecydowanie nie było coś co go pociągało. Właśnie z tamtym chłopakiem przeżył swój pierwszy raz, poznał jego innych znajomych, wszedł do tego świata... A potem został w nim pozostawiony. Od tamtego czasu miewał kilka miłostek. Posiadał większe lub mniejsze romanse. Chłopców pakujących mu się do łóżka zachwyconych jego ciałem, a nie osobowością i... W pewnym momencie, ze wstydem zauważył, że jednorazowe przygody były znacznie bardziej opłacalne niż pakowanie się do sztucznych związków i odreagowywanie złamanego serca... A trzeba było wyraźnie zaznaczyć, że Yunseok był niezwykle kochliwą osobą... Podczas jednej z tych przygód spotkał właśnie Moona. Na początku w żadnym stopniu nie był nim zainteresowany, a potem... Stało się. I była to jedna z najlepszych i najgorszych rzeczy, jaka mogła go spotkać.

Zrezygnowany zaparkował przed budynkiem, w którym mieściła się jego obskurna kawalerka. Nie miał pojęcia co mógłby jeszcze zrobić w tej sytuacji. W sprawie Joonho zrobił dzisiaj więcej niż ktokolwiek inny, ale... To było za mało. Był nawet u jego przyjaciół, by starać się ich na próżno zmobilizować. Ostatnią rzeczą, jaką mógł zrobić było modlenie się do wszystkich znanych sobie sił, by jutrzejszego poranka nie przeczytał o śmierci topowego idola, którego nagie zdjęcia wyciekły dzień wcześniej.

Idąc ciemnym korytarzem przez głowę przechodziły mu wszystkie z najczarniejszych myśli. Dzisiaj specjalnie wybrał drogę schodami, by dać sobie te dodatkowe kilka minut przed tym, nim zamknie się w ciasnym mieszkanku i tam zwariuje z niepewności.

Nienawidził tego w sobie... Przejmowania się, gdy inni w rzeczywistości wcale mu się nie odwdzięczali... Chociaż... Jak na raz przypomniał sobie niedawne zdarzenie. Coff bezinteresownie zabrał go do swojego apartamentu i czuwał przed całą noc, choć sam zapewne nie miał zbyt wiele doświadczenia w opiekowaniu się kimkolwiek. Ktoś inny po prostu zostawiłby go przed budynkiem i nie zamierzał się dalej przejmować... Ale nie Moon.

Obydwoje byli po prostu nieco głupi.

Zatrzymał się jak zamurowany.

To mogło być jedynie jego imaginacja projektowana przez zmęczony ciągłym niepokojem umysł. To mógł być zwykły cień rzucany przez... coś, w ogarniętym ciemnością korytarzu... Albo mógł być to Moon, który naprawdę siedział na ziemi z prostymi nogami, podpierając się rękoma i głową opartą o ścianę... To mógł być naprawdę on...

Ostrożnie podszedł parę kroków, jakby bojąc się zburzenia całej tej projekcji.

-Joonho? - Szepnął.

Postać drgnęła lekko, patrząc prosto w jego oczy. Nawet w ciemności potrafił rozpoznać te cudowne oczy, kości policzkowe, usta... Po prostu jego...

Chłopak, jakby przestraszny, niepewny, zerwał się z ziemi, chowając poranione dłonie głęboko w kieszeń. Nie potrafił prześwietlić każdej z jego myśli, ale znał go w jakimś stopniu. Widział po nim jak w jednej chwili pożałował zjawienia się pod znajomymi drzwiami.

-Ja... - Wycharczał. Jego głos musiał poważnie ucierpieć na wskutek długiego wysiłku. - Wiesz... - Odchrząknął. - Myślę, że się zgubiłem i... Ten... - Spuścił wzrok.

Nie potrzebował więcej. Rzucił na ziemię  trzymany przez siebie kask i czym prędzej, jak najmocniej przycisnął do swojego roztrzęsionego ciała Moona. Musiał poczuć, że naprawdę tutaj jest... Że jest bezpieczny i przynajmniej teraz nic mu nie grozi.

-Wiem - odszepnął cicho, czując jak w oczach zbierają mu się łzy.

Na dźwięk tego jednego słowa, Joonho zacisnął swoje dłonie na materiale kurtki i wtulił się w jedyną życzliwą sobie osobę z taką ufnością, na jaką tylko było go stać. Nie płakał. Czekając tutaj tyle godzin, nie potrafił uronić kolejnej łzy.

Yunseok natomiast w jednej chwili stał się najszczęśliwsza osobą na całym świecie. Ze wszystkich możliwych miejsc, do których mógł uciec Moon. Ten wybrał jego mieszkanie. To ono okazało się miejscem, w którym podświadomie odnajdywał bezpieczeństwo. Mimo tych wszystkich ostrych słów, zdecydował się zaufać mu w tej godzinie największej próby.

-Tak się o ciebie bałem - wzmocnił uścisk. - Byłem chyba wszędzie, byleby tylko cię znaleźć. A ty czekałeś przez ten cały czas tutaj.

-Zgubiłem się - powtórzył cicho.

-Spokojnie - przygładził jego włosy. - Ze mną już więcej się nie zgubisz - obiecał.

Nie chcąc trzymać dłużej zmęczonego Joonho na zimnym korytarzu, nadal go przytulając, otworzył drzwi do swojej kawalerki i powoli wprowadził go do środka. Nie miał najmniejszego zamiaru wymagać od niego czegokolwiek. Chciał po prostu wiedzieć, że jest bezpieczny śpiąc spokojnie w niezbyt wygodnym łóżku.

Być może więcej nie będzie mu dane poruszyć tego tematu. Ale w żadnym stopniu tego nie żałował...

Joonho był przy nim i tak miało zostać.

~~~

Witajcie

Na samym początku chyba powinienem Was przeprosić, prawda?

Z tygodnia mojej nieobecności nagle zrobiły się dwa tygodnie

Ale musicie mi uwierzyć, że naprawdę potrzebowałem tego czasu, by przez chwilę odpocząć

Teraz wracam do Was z nową energią i naprawdę szerokim uśmiechem na twarzy!

Naszej rozłąki nadszedł kres i od dzisiaj wznawiamy publikacje, by móc spotykać się tutaj co drugi dzień w okolicach godziny 14

Mam nadzieje, że te dwa tygodnie minęły Wam zabawnie

Tak jak mnie :D

Cóż mogę więcej powiedzieć?

Dziękuję, że na mnie zaczekaliście

Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!

Do napisania!

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz