- Komedie. - uśmiechnął się.
.............................................
(Lily)
- To dziś! Dziś bal. James mnie zaprosił. - usiadłam przy Dorcas - Dor, a ty z kim idziesz?
- Hmm...- westchnęła - Czekam aż Black łaskawie przyjdzie i mnie zaprosi.
- Na pewno tak będzie. - uśmiechnęłam się - Ten dzień będzie wspaniały.
- Tak super. - mruknęła zniechęcona - Bo świat jest kolorowy i biegają po nim jednorożce.
- Dor, dlaczego tak mówisz? - przytuliłam ją.
- Lily, w końcu umówiłaś się z Jamesem. Od początku wszyscy wiedzieli że ten dzień nadejdzie, ale ja nigdy nie będę szczęśliwa tak jak ty. - posmutniała - Wy jesteście sobie przeznaczeni...Ze mną jest inaczej.
- Wcale nie. - spojrzałam jej w oczy - Uwierz mi, znajdziesz kiedyś kogoś takiego z kim spędzisz resztę życia. Jeżeli Syriusz nie ruszy dupy i cie nie zaprosi to zrobi to kto inny.
- Dlaczego ty jesteś zawsze tak pozytywnie nastawiona do życia? - roześmiałyśmy się.
...............................................
- Łapo! Frank! Moglibyście zejść ze stołu?! - krzyknął Lunatyk.
- Moja droga Lily...- udawałem Jamesa, klęknąłem przed Frankiem - Zostań moją żoną.
- Odwal się Potter! - powiedział głosem Lily Frank - Ale jeśli tak prosisz to dobrze.
James wbiegł do pokoju.
- Pozabijam was! Gnoje! - zrzucił nas na łóżko i zaczął walić poduszkami.
Remus siedzący z boku, nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- James, stop! - próbowałem zatrzymać bitwę - Muszę żyć, żeby zaprosić Dor!
Wszyscy ucichli.
- Czy jeszcze jej nie zaprosiłeś?! - spytał oburzony Rogaś - Człowieku dziś bal! Wstawaj, ogarnij włosy i idź ją zaproś!
- Nie jestem pewien. - rzekłem spokojnie.
- Czego nie jesteś pewien?! - powiedział zdenerwowany Frank - Od dwóch lat z nią grasz w jakieś podchody! I jak jest okazja to ty nie jesteś pewien?!
- Syriusz ona tego chce. - wtrącił się Remus - Nie widzisz jak na ciebie patrzy?!
- No dobrze pójdę. - wstałem, ulizałem włosy i wyszedłem.
Idąc przez korytarz który z każdą minutą wydawał się dłuższy, byłem zdenerwowany i nie pewny swojej decyzji. Stałem przed drzwiami, zapukałem otworzyła Dorcas.
- Cześć. - przywitałem się.
- Hej. - uśmiechnęła się.
- Dor, chciałabyś może pójść ze mną na bal?
- Tak. - wydawała się bardzo szczęśliwa.
- Super. To do zobaczenia. - przytuliłem ją - Przyjdę z Jamesem, bo też po Lily.
- Okej, pa. - zamknęła drzwi.
................................................
- Syriusz wychodzimy! - do pokoju wszedł James.
Był ubrany podobnie do mnie, miał koszule, czarny garnitur i krawat. Ja zamiast krawatu miałem muszkę.
- Nie mogę znaleźć drugiego buta. - chodziłem po całym pokoju.
- Jest pod fotelem! - krzyknął Remus z łazienki.
- O wow. - sięgnąłem po niego - Skąd wiedziałeś?
- Magia! - słyszałem jak się zaśmiał.
- Nie idziesz z nami? - spytał James gdy ten wyszedł z łazienki wiążąc krawat.
- Nie, przyjdę później. - rzekł - Idę po Marlenę.
- Okej. - wyszedłem razem z Jamesem.
Gdy zapukaliśmy do pokoju wyszły z niego obie pięknie ubrane dziewczyny. Lily miała suknie którą pomogłem jej wybrać, opaskę z kryształami i falowane włosy. Dor była ubrana w niebieską suknie, szpilki i miała kok.
- Witajcie piękne panie. - powiedziałem i ucałowałem obie w rękę, potem wziąłem pod rękę Dorcas.
- Wyglądacie zjawiskowo. - zbajerował James.
Doszliśmy do sali balowej, otworzyłem drzwi.
- Panie przodem. - uśmiechnął się James.
Poszliśmy na środek sali, by nie dusić się w tłumie ludzi przy stoliku z napojami.
- Zatańczymy? - spytałem.
- Jasne.
Po godzinie tańczenia zachciało nam się pić.
- Fantę? - Dor kiwnęła głową.
Przy stoliku stali Remus z Marleną, podszedłem do nich i zacząłem nalewać napój.
- Jak tam u was? - Remus dopiero mnie zauważył.
- A dobrze. - odpowiedział - Marlena, zostawisz nas na chwile?
- Zaraz wracam. - odeszła.
- Dobrze wiemy że żaden z nas nie chciał tu przyjść. - spojrzałem na niego - Za godzinę się zmywam.
- A co z Dor?
- Ona też nie wygląda na zadowoloną że musiał włożyć sukienkę.
Dolałem do butelek z napojami alko. Taki był plan Huncwotów na rozkręcenie imprezy.
- Może to pomoże. - uśmiechnąłem się i wróciłem do partnerki.
Minęła następna godzina, wszyscy się super bawili.
- Idziemy zaczerpnąć świeżego powietrza? - spytała i pociągnęła mnie za sobą - Jest tak duszno.
Wyszliśmy na dwór, przed budynkiem nikogo nie było. Usiedliśmy na ławeczce i gapiliśmy się w księżyc. Dorcas drżała z zimna, więc zdjąłem marynarkę i opatuliłem ją.
- Dziękuje. - nastąpiła chwila ciszy, przybliżyła się do mnie i pocałowała.
................................................
W poniedziałek next.
CZYTASZ
Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫
FanfictionChyba każdy kto jest zainteresowany tą książką zna Wolfstar, a to jest ich opowieść od pierwszego spotkania. A było to w piękny słoneczny dzień na peronie 9 i 3/4... Opowieść zawiera fragmenty z pocałunkami i alkoholem. Dla 15+ lat. Książka nie jest...