Tatuaż i wilkołak

487 37 19
                                    

Po chwili wiedzieliśmy jaki to będzie tatuaż.

...................................................

- Trochę bolało. - rzekł James.

- Nie było tak źle. - spojrzałem na tatuaż - Było warto.

Usiedliśmy w pokoju wspólnym na naszej ulubionej kanapie. Ze schodów właśnie schodziła Dorcas, dosiadła się i zaczęła patrzeć na nas jak gdybyśmy mieli napisane na czole "idioci".

- Chyba was coś boli. - powiedziała po chwili.

- Co? - spytałem i w tej chwili do pomieszczenia weszli Remus, Frank i Lily.

Usiedli obok i zareagowali dokładnie tak Dor, zaczęli się patrzeć.

- Czemu gapicie się na nas jak dupa w sedes? - zaśmiał się Potter - Coś nie tak Lily?

- Zrobiliście sobie tatuaże?! - krzyknęła.

- Beze mnie?! - dodała brunetka.

- Co tu jest w ogóle napisane? - spytał Frank.

Rzuciłem okiem na napis na moim ramieniu. Miał on ogromne znaczenie dla mnie i Rogacza.

- Bracia Krwi. - powiedzieliśmy na raz.

- To ma sens. - odezwał się Remus, a Lily spiorunowała go wzrokiem - Co nie zmienia faktu, że jesteście za młodzi na tatuaże.

- Luniek nie przesadzaj. - rzekł Potter - Mamy siedemnaście lat!

- Ja osiemnaście. - poprawiłem go.

~•.................•~

Szliśmy pod peleryną niewidką, ciągnący się korytarz był kręty i ciasny. Co chwile któryś z nas potykał się o korzenie lub kamyk. Byliśmy w tajnym przejściu, zmierzaliśmy ku Wierzbie Bijącej. Było mało czasu, Lupin opadł bezwładnie na podłogę. Był wycieńczony i zmarznięty.

- Jeszcze chwile Luniek. - delikatnie wziąłem go na ręce - Wytrzymaj, czekoladko.

James spojrzał się na mnie ze zdziwieniem typu "Co kurwa?". Przewróciłem oczami.

- Jesteśmy. - powiedziałem.

Weszliśmy po drewnianych schodach do zimnego, pustego, ciemnego pokoju. Usadowiłem Remusa na kocu przy ścianie i podałem mu kołdrę by mógł się okryć.

- Idźcie już. - powiedział zachrypniętym głosem.

- Nigdzie nie pójdziemy. - rzekłem stanowczo - Zostaniemy z tobą.

- Syriusz, proszę...

- Łapa ma racje. - odezwał się Rogacz.

Gdy przemiana się zaczęła, zamieniliśmy się w psa i jelenia. Remus faktycznie na początku był jakiś inny, pogorszył się jego stan, ale to nie jest ważne. Ważne jest to że jestem przy nim.

Po pełni wezwaliśmy panią Pomfrey, która opatrzyła jego rany. Wróciliśmy z nim do pokoju i ułożyliśmy w łóżku. Byliśmy w drodze na śniadanie, ale coś nas zatrzymało. Zza rogu wybiegł na Jamesa Smarkus, rozbijając mu okulary.

- Debilu! - krzyknął.

- Posrało cie?! - przywaliłem mu w brzuch, a on zwinął się z bólu.

Następnie wyprostował się i walnął mnie w twarz pięścią. Złapałem go za kark i pociągnąłem na podłogę, on pociągnął mnie za sobą. James złapał go za szatę i przyciągnął do ściany, a on uderzył go z główki. Wyjąłem różdżkę z kieszeni szaty.

- Expelliarmus! - krzyknąłem, wytrącając mu różdżkę, którą próbował wyciągnąć ze spodni - Śpieszymy się teraz, ale potem chętnie spuszczę ci lanie.

Rzuciłem mu różdżkę pod nogi i pociągnąłem za sobą Jamesa. Gdy wchodziliśmy do wielkiej sali, zauważyliśmy Ruby. Blondynka miała na sobie białą, koronkową sukienkę, która sięgała jej do kolan. Na głowię miała koczka, na szyi wisiał naszyjnik z kamyczkiem. W ręce trzymała Proroka Codziennego.

- Syri! James! - podbiegła do nas - Co się stało z twoimi okularami?

- Mieliśmy spotkanie ze Smarkusem. - odpowiedział.

- Okulus Reparo! - machnęła różdżką, a okulary się naprawiły - Nie ma za co.

- Macie tatuaże? - spojrzała na moje ramie, a potem na Jamesa.

- No, tak jakoś wyszło. - odezwałem się.

- Ładne. - uśmiechnęła się.

Po zjedzeniu zanieśliśmy śniadanie Remusowi. Gdy Potter wyszedł z pokoju i poszedł do Lily, wgramoliłem się pod kołdrę Luńkowi i zacząłem czytać mu książkę.

.....................................................
W piątek następny rozdział.

Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz