- Na zawsze...- dodał jeleń i zaczął podtrzymywać go porożem.
.....................................................
Tą pełnię Remus przeżył spokojnie. Około 6 rano, gdy przemienił się w człowieka, owinęliśmy go kocami i zdjęliśmy zaklęcia. Wymknęliśmy się po cichu z pomieszczenia by go nie obudzić. Kiedy weszliśmy do pokoju, stał w nim Frank.
- Jak z nim? - spytał zaniepokojony.
- Dobrze, ma parę ran, ale nie jest najgorzej. - odpowiedziałem przebierając się.
- Za godzinę do niego wrócimy. - dodał James.
Po ogarnięciu się wróciliśmy do drzewa. Lupin siedział w kąciku pokoju popijając herbatę z butelki termicznej.
- Lunio! - krzyknąłem - Dlaczego siedzisz bez koca?! Przeziębisz się.
Sięgnąłem do komody po świeży koc i przykryłem nim go.
- Okryj się i idziemy. - powiedział Potter.
Pomogliśmy mu się podnieść i zaprowadziliśmy go do dormitorium. Wypowiadając hasło do pokoju wspólnego Gryfonów czułem niepokój i wywąchałem zapach dwóch osób w pomieszczeniu. Wszedłem pierwszy, stały tam Lily i Dorcas.
- Remi...- podbiegła ruda - Wszystko dobrze? Coś cie boli?
- Jest okej. - westchnął i poszliśmy na górę.
- Przyjdziemy później, zawołamy panią Pomfrey. - powiedziała brunetka - Trzymaj się.
Wyszły z pokoju, Frank przygotował kąpiel, a my poszliśmy na śniadanie. Przynieśliśmy mu parę naleśników z syropem klonowym.
............................................
Siedziałem na kamieniu przy jeziorze Hogwartu, było popołudnie. Wiatr wiał przyjemnym ciepłem, widziałem spacerujące po błoniach pary. Rozmyślałem nad tym czego prawdopodobnie nigdy nie doświadczę. W jednej chwili do głowy wpadł mi pomysł na wyznanie swoich uczuć Remusowi, ale za chwile tą myśl zasłaniał smutek, ponieważ wiedziałem że to nie było by tak piękne jak bym chciał. Rzuciłem kamyczkiem w wodę, która wyglądała na tak spokojną jak mama Jamesa kiedy napije się melisy.
- Nad czym tak myślisz? - głos pewnej zadziornej ślicznotki wyrwał mnie z zadumy.
- Dorcas? - obróciłem się.
- Tak właśnie mam na imię. - uśmiechnęła się siadając obok mnie.
- Co tu robisz? - spytałem.
- To samo co ty...- odpowiedziała, patrząc się w niebo - Życie jest wielką zagadką Black, którą nikt nigdy jeszcze nie odkrył. To co będzie zależy wyłącznie od nas.
- Wow. - zaniemówiłem - Od kiedy tworzysz poezje?
- Nie tworzę. - zaprzeczyła - Tak wyglądają moje myśli.
Popatrzyła na mnie, ale po chwili wbiła wzrok w wodę. Czułem że to co powiedziała ma sens. To co będzie zależy wyłącznie od nas. Te słowa będą ze mną do końca. Wstałem, a ona popatrzyła ze zdziwieniem.
- Wybierasz się gdzieś? - kiwnąłem głową - Syriusz tylko nie rób głupstw.
- Jeżeli głupstwem jest wyznawanie miłości, to mnie powstrzymaj. - powiedziałem i pobiegłem w stronę Hogwartu, zostawiając ją z przemyśleniami nad jeziorem.
Biegłem jak szybko mogłem by nie zdążyć się zniechęcić do zrobienia tego czego pragnąłem. Plątały mi się nogi, dyszałem ciężko, ale biegłem dalej. Po schodach było ciężko ale dotarłem do drzwi pokoju wspólnego Gryffonów. Zatrzymała mnie Gruba Dama z obrazu.
- Gdzie tak pędzisz młodzieńcze? - zapytała.
- Nie mam czasu. - chciałem przejść przez obraz - Wpuść mnie!
- No dobrze, co ty taki nie miły! - przepuściła mnie, a ja wbiegłem do środka - Dzisiejsza młodzież jest nie kulturalna.
Gdy byłem na schodach serce zaczęło mi bić mocniej. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem Jamesa siedzącego na łóżku. Był cały zapłakany, a w ręce trzymał list.
- Rogacz...- podszedłem i przytuliłem go - Co się stało? Co to za list?
- Mój tata...- wyszeptał - On...nie żyje.
.......................................................
No i się nie udało wyznać uczuć😢
W poniedziałek następny rozdział. I dziękuje za 4k❤
CZYTASZ
Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫
FanfictionChyba każdy kto jest zainteresowany tą książką zna Wolfstar, a to jest ich opowieść od pierwszego spotkania. A było to w piękny słoneczny dzień na peronie 9 i 3/4... Opowieść zawiera fragmenty z pocałunkami i alkoholem. Dla 15+ lat. Książka nie jest...