- Nigdy nie będę bezpieczny! - zaczął się zsuwać na posadzkę, podbiegłem do niego - Jestem naznaczony! Ja nie chciałem...
.......................................................
Nie chciałem zostawić go samego z tym, ale musiałem odejść. Teraz należał do śmierciożerców. Mój młodszy braciszek był...Straciłem go. Na zawsze i nie da się już z tym nic zrobić. Chyba że...Nie pokonam Czarnego Pana sam. Siedziałem w fotelu, w dormitorium nikogo nie było. Uroniłem łzy. Chciałem by Regulus był szczęśliwy co nie było już możliwe. Z tego nie da się wycofać. Słone łzy spływały mi po policzkach, następnie kapiąc na podręcznik do eliksirów.
- Syri? - usłyszałem zza moich pleców, więc szybko otarłem oczy.
- Tak? - odwróciłem się i zobaczyłem Lily.
- Co robisz tu sam? - spytała siadając na jednej z kanap - Coś się stało?
- Nie nic. - odpowiedziałem niepewnie.
- Słyszałam płacz...- odezwała się cicho, a moja twarz zalała się wodospadem łez - Syriusz...
- Nie to nieważne...- zakryłem twarz.
- Wiesz że możesz ze mną porozmawiać? - wyjęła z kieszeni chusteczkę i podała mi ją - Łapo...
- Mój brat. On jest...
- Coś z nim nie tak? - przejęła się.
- On...zmusili go.
- Do czego i kto?
- Naznaczyli go. Śmiercio...
Nic nie powiedziała tylko mnie przytuliła. Poczułem bliskość i jej puszyste włosy pachnące kwiatami.
- Przetrwamy to...przetrwamy wojnę. - szepnęła.
Nie mogłem zapomnieć o bracie, chciałem by był wolny i by był przy mnie. Ale teraz musiałem zająć się wojną która nadchodziła.
~•.....................•~
- Panie dyrektorze! - biegłem korytarzem, a za mną rudowłosa dziewczyna.
- Panno Evans. Panie Black. Co was do mnie sprowadza? - odwrócił się w naszą stronę
- Czy moglibyśmy z panem pogadać? - spytałem - Na osobności.
Poszliśmy do jego gabinetu. Był ogromny, mieścił się w wieży z ruchomymi schodami. Biurko postawione na środku zasypane było papierami i dokumentami. Nad nim znajdowała się wielka klatka, a w niej feniks. Czerwono-pomarańczowe pióra lśniły w świetle słońca wpadającego przez szklane okna. Usiedliśmy na sofie przed biurkiem.
- On istnieje i jest gdzieś niedaleko. - zacząłem - Szykuje się na wojnę, zbiera poddanych.
- Wiem drogie dziecko. - odchrząknął Dumbledore - Właśnie miałem zawiadomić innych profesorów o pewnym uczniu...
- O moim bracie...
- Zgadza się. - westchnął - Ale nie martw się, nic mu się nie stanie.
- Ale czy wy go wyrzucicie? - spytała Lily.
- Musimy...- powiedział, a ja zrobiłem się blady - Ale będzie nam potrzebny.
- Chcecie zrobić z niego przynętę? - nie rozumiałem.
- Można tak powiedzieć. Będzie tymczasową wtyką, jednakże jeśli udowodni że nie chce tam należeć i będzie walczył po naszej stronie...- urwał na chwilę - Zaufamy mu, a jeśli Voldemort zginie, on będzie wolny.
Po opowiedzeniu przyjaciołom o całej sytuacji, oni nadal nie dowierzali.
- Mamy dopiero 17 lat, a już mamy walczyć przeciw złu? - James był w szoku.
- Dumbledor wie co robić. - odezwał się Remus - Nie pozwoli aby ktokolwiek na tym ucierpiał.
Przez cały czas myślałem nad wojną, bratem, tym co będzie dalej. Nie chciałem takiego życie dla moich bliskich. Miałem nadzieje że to sen i nie długo się z niego obudzę.
................................................
W piątek następny rozdział. Jak tam mija wam dzień?
CZYTASZ
Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫
FanfictionChyba każdy kto jest zainteresowany tą książką zna Wolfstar, a to jest ich opowieść od pierwszego spotkania. A było to w piękny słoneczny dzień na peronie 9 i 3/4... Opowieść zawiera fragmenty z pocałunkami i alkoholem. Dla 15+ lat. Książka nie jest...