Grill

604 56 27
                                    

- No nie wiem, pewnie jest rozstrojona...- westchnąłem - Może kiedy indziej.

......................................................

Oparłem się o framugę drzwi, w pokoju stał Rogacz trzymał w ręce zdjęcie. Na fotografii byli jego rodzice, szczęśliwi i uśmiechnięci.

- Jesteśmy przy tobie Jamie. - poklepałem go po plecach - Ceremonia była piękna...

- Wiem...- przytulił się do mnie.

Wyszliśmy z pokoju, i zeszliśmy na dół do salonu w którym stali nasi przyjaciele. Lily złapała go za rękę i wyszliśmy z domu. Dolina Godryka była ogromna, szliśmy ścieżką wokół nas było pole i strumyczek. Zatrzymaliśmy się koło naszego ulubionego stawiku na łączce. Remus z Frankiem rozłożył koc, a Lily i Dorcas wyciągnęły z koszyczka jedzenie. Ja i James przynieśliśmy patyki i zaczęliśmy rozpalać ognisko.

- Ile można rozpalać ogień?! - niecierpliwiła się brunetka, ruda wyjęła z kieszeni różdżkę i jednym ruchem ognisko było gotowe - Dziękuje L.

- Psujesz zabawę. - rzekłem obrażonym głosem.

- Nie jesteśmy na surwiwalu. - odezwał się Remus.

- Cicho. - syknął Frank - Oni są jeszcze dziećmi.

- I kto to mówi. - zaśmiał się Rogacz.

Nadzialiśmy kiełbaski na patyki i zaczął się grill. Patrzyliśmy na zachód słońca, Lily siedziała na kolanach Jamesa. Wyglądali tak słodko, chciałbym być kiedyś tak szczęśliwy z kimś jak oni razem. Popatrzyłem na Remusa, nasze oczy się spotkały, jednak on odwrócił się szybko. Popatrzyłem na resztę, jedyna Dor nie patrzyła na zachodzące słońce, jej wzrok zatrzymał się na mnie. Jej oczy jakby do mnie mówiły "wtf".

- Idę popuszczać kaczki. - powiedziała spoglądając na mnie - Black pomożesz mi szukać kamieni?

- Jasne...- zgodziłem się niepewnie, wstałem, Remus się za mną obejrzał.

Gdy odeszliśmy na jakąś odległość od grupki brunetka odezwała się.

- Co to było? - spytała, a moje policzki zaczęły się lekko czerwienić - Remus, na serio?!

- Ciszejjj! - warknąłem - Tak...

- O stary...

- No wiem. - rzuciłem kamieniem w wodę - Co mam zrobić?

- Mnie się pytasz? Człowieku se cel wybrałeś.

- Ale on ma tak piękne oczy i...- zawahałem się, bo zaczęła się śmiać - No co?

- Nic...- szepnęła - Po prostu zachowujesz się jak Potter kiedyś.

Roześmialiśmy się, a grupka naszych przyjaciół zaczęła się na nas gapić.

- Co jest tak śmiesznego? - spytał Frank.

- Wasze miny zakochanych. - wybrnąłem z sytuacji mówiąc do Pottera i Evans.

- Za chwile ty będziesz wyglądać śmiesznie jak wylądujesz w jeziorze! - uśmiechnął się James i podbiegł do nas.

Popchnął mnie, a ja pociągnąłem go za sobą. Tym sposobem wylądowaliśmy w zimnym jeziorku. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Gdy udało nam się wyjść z wody było tak zimno, że chyba wolałbym wrócić do stawiku. Lily podała nam koce, a ja zmieniłem się psa żeby szybciej wyschnąć. Wracając do domu parę osób wylądowało w krzakach, a Remus wpadł w rzepy i wyglądał jakby przylepiło się do niego stado biedronek. Gdy doszliśmy do domku Potterów, mama Jamesa przygotowywała kolację. Pomogliśmy jej, a potem wyskubywaliśmy resztki rzepów ze skóry Luńka.

- Ał...- krzyknął zaciskając zęby - Syriusz delikatniej!

- Trzeba było nie wpadać w rów. - uśmiechnąłem się.

- Przypomnieć ci kto mnie tam w rzucił?! - szturchnął mnie ramieniem.

Jego uśmiech powodował u mnie szczęście.

.....................................................
W piątek następny i będzie się działo przez następne rozdziały😶

Pozdrawiam❤

Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz