Nadzieja umiera ostatnia

259 26 5
                                    

Po wypiciu herbaty oprowadziliśmy Ruby po domu. Była zachwycona wystrojem i tym jak dobrze wykorzystaliśmy tak dużą przestrzeń domu.

....................................................

Sięgnąłem po kij do bilardu i wycelowałem w kulę. Stół stał w piwniczce, ale był w ciągłym użytku. Uderzyłem kijem w bile, a ona potoczyła się i wpadła do dołka na drugim końcu stołu.

- Tak jest! - krzyknąłem ucieszony.

- Nie ciesz się tak szybko. - warknął James i spojrzał na bile - No bo wiesz, to nie może być takie po prostu.

- A może fajerwerki? - podałem pomysł, a on uderzył bilę.

- Trochę ryzykowne w świecie mugoli. - mruknął pod nosem - A co gdyby...

Nie zdążył do kończyć, bo do pokoju wbiegła Ruby z uśmiechem na twarzy.

- Od Rega. - wręczyła mi list.

Patrzyłem zdziwiony, raz na Jamesa, raz na list, raz na Ruby. Nie spodziewałem się listu...Nie od niego. To zbyt ryzykowne korespondować z wtyką, mogą coś podejrzewać.

- No otwórz. - nalegał Potter.

Jednym ruchem palca rozerwałem kopertę i wyjąłem z niej kartkę.

Syri...

Nie jesteście bezpieczni...Czarny Pan rozpoczął poszukiwania tych którzy nie podejmą się walki u jego boku. Proszę, bądźcie ostrożni. O mnie się nie martwcie...Jeżeli w ogóle pamiętacie. Dumbledoor ostatnio zaniemógł, pokonał pięciu Śmierciożerców przed którymi uciekaliśmy. Podejrzewają coś, ale mam się na baczności. Uważajcie na siebie. Nie dajcie się pokonać.

Regulus

Wziąłem głęboki oddech.

- Przynajmniej wiemy, że żyje. - blondynka poklepała mnie po plecach.

"Jeszcze."- Pomyślałem. Martwię się o niego, każdego cholernego dnia...Chciałbym by był tu z nami. By uśmiechał się do mnie. By był bezpieczny. Wiem, że to tylko nadzieja. Ale nadzieja umiera ostatnia. Choć wierzyłem, że moja nie umrze. Nie chciałem...nie mogłem go stracić. Nie po tym co przeszedł. Obrywało mu się przez całe życie, czasem nawet przeze mnie. Wybaczenie z jego strony było dla mnie czymś nie pojętym. Tyle cierpiał...Sam. Zostawiłem go, byłem pieprzonym egoistą. Dlatego teraz nie pozwolę go skrzywdzić.

~•........................•~

Zakradłem się po cichu na balkon z moją miotłą. Była prawie noc, więc sąsiedzi już spali. Spojrzałem w dół, oparłem się o barierkę i czekałem na znak. Po chwili z domu wyszedł James z Lily. Skierowali się do ogródka, a tam czekała na nich romantyczna kolacja. Na trawie rozłożony był koc, na nim leżały dwa talerze po brzegi wypełnione spaghetti. Obok stały kieliszki z szampanem. Ruda zachwycona usiadła na miękkim kocyku, Potter wpiął jej kwiat lilij we włosy. Przez jakiś czas śmiali się, rozmawiali i flirtowali. No i tak jakoś mnie to znudziło i mi się przysnęło.

Poczułem szturchnięcie. Remus. Skoczyłem na równe nogi i rozejrzałem się wokół siebie. Rogacz sięgnął do kieszeni spodni i wyjął mały, złoty znicz i go otworzył. W środku znajdował się pierścionek. Był złoty z małym brylancikiem na środku i dwoma po bokach. Diament połyskiwał nawet w świetle księżyca. Potter klęknął przed Lily i spojrzał w jej głębokie, zielone oczy.

- Lily...gdy pierwszy raz cie ujrzałem, od razu wiedziałem, że moje serce nie pokocha nikogo innego. Czy zrobisz mi tą przyjemność i przynajmniej ten jeden raz powiesz "tak"?

Po jej policzku spłynęła łza. Przyjrzała się pierścionkowi i spojrzała na Jamesa.

.................................................
Następny rozdział w poniedziałek.

Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz