Wszystko jest nie tak

493 46 23
                                    

- Marlena...- dotknąłem jej policzka - Słyszysz mnie? Marlena...

...................................................

Chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu szpitalnym. James siedział na krześle, głowę miał opuszczoną i podpartą na rękach.

- Syriusz usiądź. - powiedział.

- Nie mogę. - złapałem się za głowę - Byliśmy tam, czemu jego nie powstrzymaliśmy?!

- Nie wiń się za to. - westchnął - Gdybyśmy tam nie przybyli na czas, byłoby gorzej!

- Gdybym rzucił zaklęcie...- zacząłem.

- Łapo! - krzyknął - Zamartwianiem się jej nie pomożesz!

W tym samym momencie na oddział wbiegli Lily, Dorcas, Frank i Remus.

- Miałeś leżeć w łóżku. - podbiegłem do Lupina i go przytuliłem.

- Uparł się. - powiedział Frank - Musiałem go wziąć.

- Wszyscy wiemy, że jesteście razem i naprawdę słodko razem wyglądacie, ale nie po to tu jesteśmy! - odezwał się James.

- Gdzie ona? - spytała Dorcas - Muszę ją zobaczyć.

- W sali, jest u niej lekarz. - odpowiedziałem - Jest tam już 15 minut.

Opowiedzieliśmy im wszystko i czekaliśmy. Po pół godzinie mogliśmy ją zobaczyć.

- Byleby pojedynczo. - ostrzegła pielęgniarka - Potrzebuje odpoczynku.

- Kto idzie pierwszy? - spytała Lily, a Dorcas szybko podniosła rękę - Dobrze, idź.

Brunetka weszła do pomieszczenia i na parę minut zniknęła w jego otchłani.

- Wyjdzie z tego. - powiedziała wychodząc z pokoju - Chce widzieć Syriusza...

- Mnie? - zdziwiłem się, a ona kiwnęła głową.

Otworzyłem drzwi, pokój był biały, specyficzny zapach środków do odkażania. Marlena leża na łóżku, przykryta kołdrą. Gdy mnie zobaczyła podniosła głowę.

- Leż. - podszedłem bliżej - Chciałaś mnie widzieć...

- Syriusz, ja...- zaczęła zachrypniętym głosem - Ja widziałam Regulusa...

- Gdzie?! - nie przemyślanie podniosłem głos.

- On gadał ze Śmierciożercami. - posmutniała.

Momentalnie świat mi się zawalił, ale nie mogłem tego pokazać. Nie miałem dowodów na to co mówiła blondynka. Pośpiesznie opuściłem pomieszczenie, nawet się nie żegnając. Wybiegłem ze szpitala i zmierzałem do pokoju Huncwotów. Otworzyłem drzwi i rzuciłem się na łóżko. Myślałem że to najgorsze co mogło się przydarzyć, ale tak nie było. Wstałem i podszedłem do biurka, wziąłem kartkę papieru i pióro.

Regulusie

Braciszku, wiem że ostatnio się nie dogadujemy. Jednakże chciałbym się z tobą zobaczyć. Łazienka dziewczyn na drugim piętrze, przyjdź o 12. Proszę.

Syriusz

Zgiąłem karteczkę i włożyłem do koperty. Przystemplowałem pergamin pieczęcią i zastukałem w okno. Śnieżnobiała sowa wzięła ode mnie list i odleciała. Patrząc jak odlatuje, usłyszałem kroki zbliżające się do pokoju. Z korytarza wyłonił się Remus.

- Dlaczego wybiegłeś? - zmartwił się - Nawet nie powiedziałeś gdzie idziesz.

Nie odezwałem się. Nie chciałem. Nie mogłem. Nie wiedziałem co robić. Marlena leży w szpitalu. Zaatakowali nas Śmierciożercy (po raz drugi). Regulus...No właśnie Regulus, nie wiem co u niego i dlaczego z nimi gadał.

- Gwiazdko, coś nie tak? - odezwał się.

- Wszystko jest nie tak...- powiedziałem, a on mnie przytulił.

~•..................•~

Szedłem korytarzem pełnym uczniów. W ręce trzymałem książkę z zaklęciami i różdżkę. Wszedłem do toalety do której nikt nigdy nie wchodził. Po chwili czekania usłyszałem kroki.

- Bracie! - rzuciłem się mu na szyje.

- Syriusz po co mnie tu wezwałeś?! - z kieszeni wyjął list, który rano mu wysłałem - Jak rodzice się dowiedzą będzie po mnie.

- Reg...to najwyższy czas byś ty też od nich uciekł. - posmutniał na twarzy - Tak będzie lepiej. Jak chcesz znajdziemy jakieś mieszkanie i zamieszkamy razem.

- Siri...ja nie mogę. - odezwał się cicho.

- Oczywiście że możesz. - złapałem go delikatnie za rękę.

- Nie rozumiesz! Nie mogę! - chciał wyjść, ale zablokowałem mu drogę wyjścia.

- Oni nie muszą decydować za ciebie...

- Jest za późno! Nie zabrałeś mnie wtedy! - do oczu napłynęły mu łzy - Zostawiłeś mnie z nimi samego!

- Wybacz mi nie chciałem...Chciałem byś był szczęśliwy i bezpieczny.

- Wcale nie! Myślałeś tylko o sobie! - zacząłem płakać razem z nim - A teraz jest już za późno!

- Nigdy nie jest za późno! Pomogę ci.

- Nie! - krzyknął i podwinął rękaw - Zmusili mnie do tego!!!

Na jego przedramieniu widniał mroczny znak. Poczułem jak moje serce bije mocniej z każdą chwilą, ręce mi się trzęsły. Upuściłem różdżkę. Nigdy nie chciałem dla niego źle. Był moim młodszym bratem. Kochałem go. Chciałem by był bezpieczny. Nienawidziłem jeszcze bardziej rodziców za to co mu zrobili.

- Reg, ty...

- Nigdy nie będę bezpieczny! - zaczął się zsuwać na posadzkę, podbiegłem do niego - Jestem naznaczony! Ja nie chciałem...

.................................................
W środę next...Jak tam odczucia? I dziękuje za 11k ❤

Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz