Tu i teraz

235 17 1
                                    

Jednak po słońcu zawsze występuje burza...I może to być koniec wszystkiego.

................................................

- Kolejna misja? - spytałem wchodząc do mojego i Lupina pokoju.

Remus siedział po turecku na łóżku, w ręku trzymał list, drugą ręką podpierał czoło.

- Nie. - podniósł wzrok spod listu i wtedy zobaczyłem łzy na jego twarzy.

- Czekoladko co się stało? - usiadłem koło niego i pogłaskałem go po plecach.

- To Regulus...- szepnął i podał mi list - Syriusz on się żegna.

Spojrzałem w jego zaszklone oczy, a potem na pergamin.

Przyjaciele...

Czarny Pan knuje coś okrutnego i ja mogę się przyczynić do powstrzymania tego, więc idę na misję. Na wyspie w jaskini ukrył medalion, w którym jest kawałek jego duszy. Muszę go zniszczyć...Muszę to zrobić dla Syriusza, Dorcas, Jamesa, Remusa, Lily, Harrego, Ruby, Franka i dla Marleny. Może niedługo ją zobaczę...

Regulus Arcturus Black

- Jaki medalion?! - spytałem.

- Dumbledoor mówił coś o horkruksach. - zaczął Remus - Voldemort wszczepił w jakieś przedmioty kawałki swojej duszy. Reg chce odszukać jednego z nich i go zniszczyć, by zakon odnalazł resztę. Ale...

- Co "ale"?! Luniek, jakie jest to "ale"?!

- On idzie odnaleźć wyspę umarlaków. - odpowiedział i sięgnął z biurka mapę - Pośrodku morza jest jaskinia, znajduję się w niej wysepka. Regulus nie wie, że wyspy pilnują umarlaki. Syriusz on idzie na pewną śmierć!

Wstałem z łóżka i włożyłem różdżkę do kieszeni.

- Co masz zamiar zrobić?! - krzyknął za mną.

- Nie mam zamiaru patrzeć jak kolejna mi bliska osoba umiera!

Zbiegłem na dół i założyłem buty.

- Wybierasz się gdzieś? - spytała Lily wychodząc z kuchni.

Szybko opowiedziałem Jamesowi, Dorcas i Lily o liście.

- Idziemy z tobą. - powiedział stanowczo Potter.

- Nie mogę się na to zgodzić. - rzekłem - Nie chce stracić was wszystkich.

- Nie stracisz. - odezwała się Dor - Idziemy z tobą i nie próbuj zaprzeczać.

Po drodze podrzuciliśmy do Alice i Franka Harrego. Gdy dotarliśmy do siedziby zakonu Dumbledoor już tam był.

- Macie być ostrożni. Nie zbliżajcie się to tafli wody. Śmierciożercy śledzą Regulusa, więc też tam będą. Uratujcie go i zniszczcie medalion. - rzekł na pożegnanie - Świtoklik zabierze was bezpośrednio na wyspę.

Stanęliśmy na około starego buta i złapaliśmy się za niego. Dumbledoor wypowiedział jakieś zaklęcie i naokoło nas świat zaczął wirować. Zamknąłem oczy.

~•....................•~

Wylądowaliśmy na wyspie pośrodku jeziorka. Spojrzałem w górę i dostrzegłem brata. W ręku trzymał jakąś dziwną, dużą muszle, która napełniona była nieodgadnionym płynem.

- Nie!!! - krzyknąłem i zacząłem jak najszybciej biec w jego stronę.

Przede mną pojawił się czarny dym, a z niego wyłonił się Śmierciożerca. Wyjąłem różdżkę z kieszeni i wycelowałem zaklęcie w postać w masce. Moi przyjaciele rozprzestrzenili się po wysepce, bronili się przed atakiem Śmierciożerców, których przybywało z każdą minutą. Zlatywali się ze wszystkich stron i atakowali. Gdy rozprawiłem się z dwoma, dobiegłem do brata i wytrąciłem mu przedmiot z ręki.

- Co ty do cholery wyprawiasz?! - wrzasnąłem, a za mną pojawiła się postać.

Zamachnąłem się i łokciem przywaliłem jej w głowę.

- Robię coś co przestanie mnie stawiać w złym świetle. - powiedział - Nie chce by Harry lub wy pamiętali mnie jako tego złego.

- Nie jesteś zły i nigdy nie byłeś! Zrzuć na mnie zaklęcie. - szepnąłem - Szybko, zanim odkryją, że jesteś po naszej stronie.

- Nie. - rzekł - Nie jestem tchórzem jak moja rodzina. Nie będę dla nikogo służył i nie będę udawał, że jestem zły. Będę walczył za przyjaciół i mogę za ciebie zginąć!

Właśnie w tej chwili spod czarnego dymu, który nadleciał pojawiła się nasza matka. Stanęliśmy w trójkącie i spoglądaliśmy to na siebie to na nią.

- Chcesz zginąć za tego zdrajce krwi?! - krzyknęła w jego stronę.

Rozejrzałem się dookoła nas. Staliśmy na samej górze wysepki. James rozprawiał się właśnie z jednym ze Śmierciożerców, Dor z dwoma, a Remus i Lily zajęli się aż trzema. Byłem z nich wszystkich bardzo dumny, ale martwiłem się o nich. Wszyscy mieli rany cielesne. Nieduże, ale mieli. Dor potargane włosy i zacięcia na policzkach. James zadrapania na nogach i rękach, Lily krwawiła na kolanie. Remus miał wielką bliznę na ramieniu.

Muszę to skończyć. Tu i teraz. Raz, a porządnie.

Wycelowałem różdżkę w Walburgę i czekałem na rychłą śmierć, któregoś z nas...

..................................................
Zostało 5 rozdziałów do końca książki😞Nie chce tego kończyć, ale 100 rozdziałów to naprawdę wystarczająco dużo. Następny rozdział w środę. Przygotujcie chusteczki😶

Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz