-Na zawsze. - powiedzieliśmy wszyscy razem.
.......................................................
Minęło trochę czasu od tego wydarzenia, sprawa ucichła, zaczęły się wakacje. Siedziałem w pokoju z Jamesem wgapiając się w ścianę.- Jamie...
- Tak?
- Czy ty też się martwisz? - spytałem.
- Tak, ale jesteśmy tu w domu z moją mamą, mamy różdżki i umiemy się bronić. - powiedział - Wojna nadejdzie prędzej czy później. Nie mamy na to wpływu.
- Mamy wpływ na to czy ją wygramy. - uśmiechnąłem się.
- Nie myśl o tym teraz.
- Trzeba by zrobić jakieś spotkanko w stylu Huncwotów.
- Od razu pozytywniej. - ucieszył się - Impreza czy nocowanie?
- Oba na raz.
- Podoba mi się ten pomysł.
Rozesłaliśmy zaproszenia do reszty przyjaciół i już następnego dnia otrzymaliśmy odpowiedzi.
- Wszyscy przyjdą. - powiedział James otwierając kopertę z listem - Śpimy w namiocie czy pokoju gościnnym?
- Może w namiocie, będzie ciepło. - sprawdziłem pogodę za oknem.
~•..............•~
Dwa dni później szykowaliśmy się do wyjścia z bagażami z domu. Szliśmy nad nasze ukochane jeziorko, ustaliliśmy że będziemy tam za pół godziny, ale trzeba rozłożyć namioty.
- Tu będzie dobrze. - wbiłem patyk w ziemię.
Po paru minutach zjawili się znajomi. Dorcas w piżamie jednorożca, Lily w jedwabnej różowej koszuli nocnej na ramiączka i krótkich spodenkach, Remus w za dużej podkoszulce i spodni w paski, Frank w jednoczęściowym pajacyku, James miał na sobie bluzę i spodenki, a ja podkoszulkę na ramiączka i dresy.
- Witaj ekipo...- zacząłem przemowę - Jesteśmy tutaj by się nachlać i się dobrze bawić!
No i się zaczęło, wyjęliśmy alko i chipsy, puściliśmy muzykę. Po paru flaszkach ognistej był wyścig na golasa do jeziora (bez dziewczyn i Luńka). Grałem na gitarze od taty Jamesa, choć ciężko mi było powstrzymywać wzruszenie. Następnie butelka i inne gry.
- Zagrajmy w kiss, merry, kill. - zaproponowała Lily.
Wszyscy zamilkli.
- Nie wiem co to, ale już mi się podoba. - powiedziałem i wybuchliśmy śmiechem.
Po super zabawie postanowiliśmy się położyć, Lily w namiocie z Jamesem, Frank z Remusem, a ja z Dorcas. Przyjaciele już zasnęli, ale nie ja. Podniosłem się z legowiska i wziąłem różdżkę. Wyszedłem z namiotu.
- Lumos. - szepnąłem, a z różdżki wystrzeliło jasne światło.
Przed namiotami siedziała postać, była odwrócona plecami, ale gdy poświeciłem od razu poznałem pewne loczki.
- Remus? - podszedłem bliżej - Nie śpisz?
- Syri...- podskoczył - Przestraszyłeś mnie.
- Przepraszam. Czemu nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć. A ty?
- Potrzeba fizjologiczna, ale jeżeli tu jesteś i nie możesz spać to z tobą posiedzę. - uśmiechnąłem się.
Usiadłem obok na ławeczce i zapadła cisza, niezręczna cisza.
- Ja...- powiedzieliśmy razem.
- Mów pierwszy. - rzekł Remus.
- Nie, ty mów.
- Ty byłeś pierwszy.
- No dobrze. - podrapałem się po karku - Bo wiesz, ja myślałem o paru sprawach...
Nie mogłem nic więcej wykrztusić, ponieważ jego piękne oczy zagłębiły się w moich. Wpatrywaliśmy się w siebie przez jakiś czas, aż w końcu przysunąłem się trochę w jego stronę.
.......................................................
W piątek next rozdział...Napięcie rośnie😶Jak obstawiacie co się wydarzy?
CZYTASZ
Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫
FanfictionChyba każdy kto jest zainteresowany tą książką zna Wolfstar, a to jest ich opowieść od pierwszego spotkania. A było to w piękny słoneczny dzień na peronie 9 i 3/4... Opowieść zawiera fragmenty z pocałunkami i alkoholem. Dla 15+ lat. Książka nie jest...