Znieruchomiałem, patrzyłem na list przez 10 minut. I nagle to do mnie dotarło...Naprawdę będzie wojna.
......................................................
Po lekcjach przebraliśmy się w wygodne ubrania. Tak naprawdę wszyscy (Huncwoci) w takie same bluzy i jeansy. Związałem włosy i wyszliśmy przed szkołę, czekało tam jeszcze dwie inne grupy. Z oddali zobaczyłem Lily, Dorcas, Alice, Ruby i Marlene.
- Witam. - podeszliśmy do nich.
- Syriusz, ty masz kucyka? - spytała Marlena.
- Jakiego kucyka? Jednorożca to bym może chciał, ale po co mi kucyk?
- Chodzi o kitkę. - Dorcas wskazała moje włosy - No po prostu debil.
Wybuchliśmy śmiechem. Powóz ciągnęły pegazy, były to latające stworzenia. Usiedliśmy w środku wygodnie i ruszyliśmy. Powóz wzniósł się w powietrze, tak że widzieliśmy szkołę z góry. Po paru minutach dolecieliśmy do budynku pokrytego zaklęciem niewidzialności. Weszliśmy do środka, był to na oko stary budynek, jednakże wystrój był niczego sobie. Zasiedliśmy przy stole i zaczęło się spotkanie. Dumbledoor przedstawił nam potężnych czarodziejów, pokazał zaklęcia obronne, objaśnił na czym polega przysięga i upewnił się czy jesteśmy odporni na widok krwi. Gdy wszystko było już gotowe i wyjaśnione, przeszliśmy do podpisywania przysięgi.
- Pamiętajcie, że to jest obietnica z której już nie da się wypisać. - zaczął przemowę - Po podpisaniu nie będziecie mogli zdradzić Zakonu.
Nadeszła pora na to bym ja podpisał się na pergaminie. Wziąłem pióro i zanurzyłem je w atramencie, spojrzałem w bok na przyjaciół. Byli uśmiechnięci.
Bez dalszego przeciągania napisałem swoje imię. Od teraz jestem członkiem Zakonu Feniksa. Mieliśmy już wychodzić, podszedłem do dyrektora.
- Panie dyrektorze...- zacząłem - Ma pan kontakt z moim bratem?
- Oh...Syriuszu. Regulusowi nic nie jest...- powiedział - Jednakże nie udało nam się jeszcze skontaktować z nim na temat tego że możemy mu pomóc.
Wziąłem głęboki wdech i wydech.
- Ale spokojnie, twój brat to odważny i mądry czarodziej. - uśmiechnął się.
~•................•~
Od razu po powrocie postanowiłem się przejść po błoniach. Ubrałem dresy i czarną koszulkę. Zarzuciłem kurtkę, a do kieszeni wsadziłem różdżkę. Wyszedłem z pokoju. Na dworze było już ciemno, była osiemnasta. Księżyc oświetlał mi drogę. Włożyłem rękę do kieszeni kurtki, a z niej wyjąłem paczkę papierosów.
- Znowu się spotykamy. - powiedziałem pod nosem i wziąłem jednego do buzi.
Paląc mugolską używkę przechadzałem się po terenie szkoły. Usiadłem nad jeziorem, na kamieniu. Wpatrując się w spokojną taflę wody, wypuszczałem dym z ust.
- Zawsze w tym samym miejscu. - usłyszałem zza siebie.
- Ruby. - odwróciłem się i ujrzałem blondynkę - Zgaduje, przyszłaś porysować.
- Jezioro wygląda jakby spało. - z torby wyjęła szkicownik - Trzeba to uwiecznić.
Usiadła koło mnie. Do moich nozdrzy dostał się słodko-morski zapach perfum ślicznotki. Miała na sobie szare dresy i miętową, krótką bluzeczkę na ramiączkach. Poprawiła okulary i zaczeła szkicować. Wpatrując się w wodę, widziała więcej niż niebieskie fale.
- Wstąpiłaś do Zakonu...- odezwałem się po chwili.
- To prawda. - kiwnęła głową.
- Innych krukonów nie widziałem. - westchnąłem - Nie chcą brać w tym udziału?
- Nie jesteśmy Gryffonami i nie wszystkie rzeczy załatwiamy walcząc. - odpowiedziała.
- Ale ty przyszłaś. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Już ci mówiłam nie jestem taka jak inni.
Wróciła do rysowania. Faktycznie, jest inna. Jest najlepszą wersją siebie. Przyjaciółką i wsparciem. Nie wiem co bym zrobił bez niej, Jamesa, Dorcas, Lily, Franka. No i oczywiście Remusa.
.....................................................
W środę będzie następny rozdział.
CZYTASZ
Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫
FanfictionChyba każdy kto jest zainteresowany tą książką zna Wolfstar, a to jest ich opowieść od pierwszego spotkania. A było to w piękny słoneczny dzień na peronie 9 i 3/4... Opowieść zawiera fragmenty z pocałunkami i alkoholem. Dla 15+ lat. Książka nie jest...