Wyjście do Hogsmead

576 50 22
                                    

Staliśmy pod fontanną przez jakiś czas, gapiąc się na siebie nawzajem. Nasze oczy ciągle były w kontakcie. Lecz moje serce było gdzie indziej...

..................................................

Czułem że to moment z którego na ogół bym się cieszył, ale teraz żałuje że poprostu w to wszedłem.

- Ruby...ja - zawahałem się - Czułaś kiedyś że jesteś inna...inna niż cały świat by tego chciał?

- Nie jesteś inny tylko wyjątkowy.

- Nie sądzę. Psuje wszystko czego się dotknę, nie umiem wyznawać uczuć, jestem okropny. - zacząłem wyliczać wszystkie moje wady.

- Przestań się użalać. - przyłożyła mi palec do ust, bym przestał gadać - Skup się na nim...

Palcem z wskazała bym się odwrócił. Pod bijącą wierzbą siedział dobrze mi znany rozczochrany wilkołak. Obok niego skakała uradowana brunetka.

- Skąd ty to...- nie rozumiałem co się właśnie stało - Przecież...

- Widziałam was w bibliotece, to jak na niego patrzysz...- wyszła z wody - To oczywiste.

- Co jest oczywiste?

- To przeznaczenie...- powiedziała zakładając podkolanówki - Idziemy do Hogsmead? Nie jadłam jeszcze nic od rana.

- Jasne...- stałem jak wmurowany, pociągnęła mnie za sobą - Naleśniki i piwo kremowe?

Kiwnęła głową i ruszyliśmy w drogę. Ruby nie była zwykłą dziewczyną. Nie wiem co mam o niej myśleć. Skąd ona rozpoznaje moje uczucia? Dlaczego widziała nas w bibliotece? I dlaczego to akurat o jej nogi się potknąłem?

- Rusz się. Jestem głodna. - wzięła torbę i nałożyła kapelusz - Syriusz, chcesz żebym padła z głodu?!

- Idę. Jakie książki najbardziej lubisz? -zapytałem.

Dlaczego takie pytanie? Nie wiem, było coś w niej takiego co mnie ciekawiło.

Po zjedzeniu pysznego śniadania, pobiegaliśmy po błoniach, opowiedziała mi jak się znalazła w tej magicznej szkole i pokazała mi jeszcze kilka zaklęć.

- Spotkamy się jutro w bibliotece? - spytała przed drzwiami dormitorium Krukonów - Musisz mi opowiedzieć waszą jakże "romantyczną" historie.

- Jutro, godzina 12, przed obiadem? - przytaknęła i zniknęła za drzwiami.

Wróciłem do pokoju gdzie czekał na mnie James.

- No witam. - zrobił zalotną minę - Jak było z Ruby?

- Ona wie o mnie więcej niż moja własna matka. - westchnąłem - Ona jest cudowna, nauczyła mnie paru zaklęć i opowiedziała o magicznych zwierzętach...

- Ale nadal kochasz Remusa, prawda? - zapadła cisza.

- Tak...- dodałem smutnym głosem - Nie wiem dlaczego, ale tak. Ruby powiedziała że to nie zawsze my wybieramy swoją miłość, tylko serce, które nigdy się nie myli. A jak tam u was?

- Świetnie, ale brakuje mi czasu dla was...- zrobił smutną minkę - Poświęcam jej cały czas, a jeśli nie siedzę z nią to na treningu Quidditcha lub na lekcjach i nauce.

- Wszyscy skupiają się teraz na nauce, nie tylko ty. - odparłem - Zróbmy komuś jakiś dowcip. Tak dawno tego nie robiliśmy.

- Nawet mam pomysł jaki. - uśmiechnął się podstępnie - Pamiętasz ten stary wóz stojący w lochach?

~•...............•~

Wykradliśmy wóz i trochę go naprawiliśmy, ze sklepu z magicznymi rzeczami wzięliśmy masę fajerwerek. Zaparkowaliśmy samochód na dziedzińcu i czekaliśmy aż ktoś podejdzie.

- Co wy wyprawiacie?! - usłyszeliśmy głos Lily - Do reszty wam odbiło?!

- Nie psuj planu. - syknąłem.

- Żądam wyjaśnień. - rzekła stanowczo, a ja zobaczyłem grupkę uczniów zmierzającą w naszą stronę, bez myślenia złapałem rudą i posadziłem na siedzeniu w środku auta - Ej!

- Cicho. - szepnąłem, podbiegło do nas trzech chłopców - Macie może ochotę na babeczki?

- A to jest legalne? - powiedział jeden mądrala.

- Tak, na pewno. - to był sarkazm, ale nikt się nie skapnął - To chcecie czy nie? Dwa sykle.

Zgodzili się i zapłacili. Po chwili zbiegły się kolejne osoby, cały dziedziniec gadał o babeczkach. Nagle wszystkie naraz zaczęły wybuchać, a z nich wydostawały się fajerwerki. Całe niebo pokryło się kolorami i naszymi inicjałami. Szybko przeparkowaliśmy wóz by żaden profesor nie odkrył że to my. Za parę minut rozległ się huk ostatecznych fajerwerek.

- Black! Potter! - McGonagall wyszła ze szkoły - Do mojego gabinetu!

- Skąd pani wie że to my? - spytałem - Nie jesteśmy tu jedynymi uczniami!

- Inicjały debilu! - krzyknęła Evans stojąca za nami.

- Panno Evans, proszę zachować takie słowa dla siebie. - zwróciła jej uwagę - Na co czekacie do gabinetu!

Weszliśmy do ponurego pokoju, na ścianach było pełno obrazów. Profesor zasiadła za biurkiem.

- Czy wzięliście sobie za cel rozwalenie tej szkoły?! - walnęła w stół - Jeżeli tak bardzo nie chcecie tu być, to droga wolna!

- Przepraszamy pani profesor...- zaczął James - My chcieliśmy po prostu...

- Rozbawić uczniów. - dokończyłem.

- Minus 50 punktów dla Gryffindoru i macie wypucować łazienkę! - rozkazała, a my już chcieliśmy wychodzić - Potter, jutro mecz, mam nadzieję że nadrobisz te punkty.

Opuściliśmy pomieszczenie.

- Fajnie było. - szepnąłem.

- Nooo. - zaśmiał się - Jak za dawnych czasów.

.......................................................
Zmieniliście zdanie o Ruby? W piątek next rozdział.

Futerkowe przeznaczenie/Wolfstar🐶❤️🌕✨🐺🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz