*4*

2K 91 14
                                    

-No młoda, jestem z ciebie dumny.-Tony poklepał córkę po ramieniu kiedy pokazała mu nagranie ze szkoły.-Czyli teraz jesteś już wszędzie Stark tak? Wiesz, że to wiąże się z mediami i innymi tego typu pierdołami.

-Spoko, przemyślałam to i uznałam, że jestem twoją córką wiem z czym się to wiąże ale mając taką rodzinę na pewno dam radę. Tylko mam jedną prośbę.- ojciec gestem zachęcił ją by dalej mówiła. Może tego nie pokazywał ale był z niej na prawdę dumny. Rozumiał czemu wcześniej nie chciała  używać jego nazwiska. Jednocześnie było mu z tego powodu przykro. Owszem to nazwisko to dar i klątwa ale razem by sobie przecież poradzili. Cieszył się, że się na to zdecydowała.-Chce się dalej uczyć w mojej szkole. Żadnego nauczania w domu czy przenoszenia do prywatnych szkół.

-Jeśli właśnie tego chcesz to niech tak będzie. Ale czy to znaczy, że będziemy cię odwozić do szkoły? wiesz to dodatkowe pół godziny dziennie, które spędzimy razem.- Uśmiechnął się przyciągając siedzącą obok niego Brooke bliżej siebie.

-No jasne, teraz będziecie mi wszyscy robić za prywatnych szoferów.- Wyszczerzyła się w uśmiechu.- Jeszcze zatęsknicie za tym jak było przed moim ujawnieniem.

-Powinniśmy zorganizować przyjęcie żeby oficjalnie cię przedstawić jako moją następczynie. Co ty na to żeby połączyć to z twoimi urodzinami?-Tony spojrzał na córkę, która wzruszyła tylko ramionami.

-Ja się na tym nie znam, to ty ogarniasz imprezy więc jeżeli uważasz, że to dobry pomysł to nie mam nic przeciwko. Tylko nie przesadź proszę.

-Postaram się ale nic nie obiecuje. A teraz powiedz mi jaki masz plan na jutro. Pierwszy dzień po taki oświadczeniu jest zawsze najtrudniejszy. Szczerze mówiąc dziwię się, że twój telefon jeszcze nie eksplodował od wiadomości i połączeń przychodzących.- Na te słowa dziewczyna pokazała mu swoją wyłączoną komórkę.- Czyli rozumiem, że chciałabyś zmienić numer?

-Byłoby miło. A co do jutra to w zasadzie nic nie zaplanowałam, poza faktem wzięcia ze sobą okularów. Może ty mnie jutro podrzucisz do szkoły?

-Jasne, jakieś życzenia co do samochodu?

-A musi być samochód?- Dziewczyna spojrzała uśmiechnięta na ojca a ten już wiedział, że chce jechać motorem. Uwielbiała to ale nie mogli jeździć zbyt często żeby ludzie nie zaczęli zbytnio węszyć.

-I to ja rozumiem. W takim razie widzimy się rano, nie siedź zbyt długo.- Powiedział na odchodne choć doskonale zdaje sobie sprawę, że córka późno się kladzie. Dokładnie jak on. Dziewczyna pokiwała głową i sięgnęła po pilota leżącego na stoliku obok niej.  Zaczęła skakać po kanałach szukając czegoś do oglądania jednak nic nie przykuło szczególnie jej uwagi. Zdecydowała się na jakiś film przygodowy lecz był on tak nudny, że po pewnej chwili zaczęła przysypiać. Pewnie by zasnęła gdyby nie dostrzegła w zacienionym kącie pokoju męskiej sylwetki. I to nie byle jakiej. Znała tego człowieka. Choć nie był to człowiek wiedziała, że nazywanie go tak wyprowadza go szybko z równowagi co dziewczyna uwielbiała robić.

-Możesz wyjść z tego cienia jelonku, i tak cię widzę.- Widziała,że ruszyła w jej stronę a gdy stanął w kręgu światła rzucanego przez stojącą obok lampę uśmiechnęła się do niego wrednie.- Wychodzisz z wprawy staruszku. W czymś ci pomóc czy po prostu tak mnie uwielbiasz, że musisz przynajmniej na mnie popatrzeć?- Odpowiedziało jej tylko lekceważące parsknięcie.

-Chyba nie myślisz, że przybyłem tu dla ciebie. Szukam Thora i myślałem, że się tu zaraz pojawi.-Usiadł obok dziewczyny na kanapie i spojrzał na telewizor.- Ale jak widać się myliłem. Co oglądasz?- Zapytał patrząc cały czas na telewizor.

-Jakiś film nawet nie wiem o czym. A Thora najlepiej szukać u niego albo w kuchni. Jarvis gdzie on jest?-Dziewczyna zapytała sztucznej inteligencji, która wiedziała o wszystkim co dzieje się w wieży.

-Pan Odinson przebywa aktualnie w kuchni.-Przypuszczenia dziewczyny zostały potwierdzone przez Jarvisa.

-Mówiłam, za pół godziny północ. Zazwyczaj je o tej porze. Jak chcesz to mogę cię zaprowadzić, i tak muszę odnieść naczynia.- Brooke wskazała na miskę po popcornie i szklankę stojące na stoliku. Na ten gest Loki uniósł brew patrząc na dziewczynę i już po sekundzie znajdowali się w kuchni. -Ty tak na poważnie? Paru metrów ci się nie chciało przejść?

Dopiero tymi słowami zwróciła na nich uwagę Thora, który niczym się nie przejmując pochłaniał zapasy znajdujące się w ich lodówce. Loki tylko się uśmiechnął i spojrzał na swojego przyszywanego brata. Od całej tej sprawy z atakiem na Nowy York minęło już parę miesięcy i Loki wyjaśnił im wszystko. Wanda, która aktualnie była gdzieś na wakacjach z Visionem przeczytała wtedy jego myśli i potwierdziła jego wersję. Wszyscy podchodzili do jelenia z pewną dawką braku zaufania jednak Brooke się nie przejmowała zdaniem innych. Polubiła Lokiego. Może nie tyle jego osobę co wkurzanie go.

Spojrzała jeszcze raz na braci po czym stwierdziła, że idzie spać i nie będzie im przeszkadzać w rozmowie. Gdy już była w swoim pokoju przyszykowała sobie ciuchy na następny dzień. W końcu po raz pierwszy wszyscy będą wiedzieli kim jest. Wzrok większości szkoły będzie skierowany na nią więc trzeba to dobrze wykorzystać prawda?

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz