*20*

1.3K 64 3
                                    

Droga powrotna do Nowego Yorku minęła zdecydowanie spokojniej. Może to dlatego, że większość grupy odsypiała wydarzenia poprzednich dni. Brooke siedziała ze swoim chłopakiem i Peterem na tylnej kanapie samochodu Tony'ego i rozmawiała z młodszym chłopakiem o jego szkole. Uwielbia swoich przyjaciół jednak od kiedy rzuciła chodzenie do tej placówki czegoś jej brakowało. Nagle miała zbyt dużo wolnego czasu, którego nie były w stanie zapełnić treningi i siedzenie w warsztacie ojca czy w jej pracowni. Do swojej dawnej szkoły nie mogła wrócić bo nie opuściła jej w najlepszej atmosferze. Parker zaproponował żeby zapisała się do niego do klasy. Bardzo spodobał jej się ten pomysł, Tony tego nie pokazywał ale cieszył się, że jego córka w końcu miałaby znajomych w swoim wieku więc nie miał nic przeciwko. Mieli tam podjechać zaraz po przyjeździe do miasta. Wysadzili tylko pod wieżą Lokiego, który uznał, że nie chce mieć więcej kontaktu z ludźmi niż to konieczne.

Podjechali pod budynek w czasie lekcji więc nie nie martwili się tym, że zrobią niepotrzebne zbiegowisko. Kiedy weszli do sekretariatu musieli chwilę poczekać na dyrektora by przeprowadzić obowiązkową rozmowę i podpisać dokumenty. Mężczyzna przyszedł po paru minutach i zdziwiony zaprosił ich do swojego gabinetu. Tony i Brooke usiedli na krzesełkach przy jego biurku a Peter i Bucky stali za nimi. Tak jak się spodziewali nie było żadnego problemu z przyjęciem dziewczyny.

-Panie dyrektorze, jak pan pewnie wie jestem bardzo zapracowanym człowiekiem. Brooke też mi czasem pomaga co może się wiązać z częstym jej zwalnianiem. Jednak mi się nie zawsze chce jechać po nią więc umówmy się, że jest upoważniona do podpisywania wszystkich tych papierków, które powinienem podpisywać ja. Ogółem może załatwiać wszystko co jej dotyczy. A jeśli koniecznie potrzebny będzie dorosły to ten gość za nią będzie mnie zastępował.- Dyrektor patrzył na niego jak na okaz dziwnego zwierzęcia w zoo jednak pokiwał głową. Dziewczyna poczuła rękę Barnesa na swoim ramieniu więc spojrzała na niego i uśmiechnęła się co Mężczyzna odwzajemnił.

Po rozmowie w gabinecie cała czwórka wyszła by otrzymać książki dla nastolatki i kod do jej szafki. Aby nie nosić ciągle wszystkiego Brooke od razu zostawiła podręczniki. PO tym zdecydowali się wrócić do wieży bo Peter zarzekał się, że oprowadzi dziewczynę po szkole następnego dnia.

Weszli do salonu i dołączyli do przyjaciół, którzy czekali na kanapach na jedzenie, które zamówili jakiś czas temu. Gdy Jarvis poinformował, że dostawca czeka w holu zagrali w papier kamień o to kto schodzi. Wypadło na Brooke jednak ze względu na wielkość zamówienia Bucky zaoferował, że zejdzie z nią. Dziewczyna chwyciła z szafki parę banknotów i zjechali windą na dół. Od młodego chłopaka odebrali kartony ze swoim posiłkiem i nastolatka podała mu pieniądze mówiąc, żeby zatrzymał resztę. Na pudełkach, które trzymała chłopak położył paragon i para odeszła by zanieść jedzenie na górę. W windzie czarnowłosa usłyszała ciche prychnięcie swojego towarzysza i spojrzała na niego marszcząc brwi. Ten tylko wskazał na papierek leżący na kartonie. Dziewczyna mimowolnie przewróciła oczami widząc, że na karteczce napisany jest numer telefonu i imię. Wysiedli z windy i położyli jedzenie na stole. Nastolatka złapała paragon i podeszła z nim do aneksu gdzie wyjęła zapalniczkę z szuflady i podpaliła papierek wrzucając go do zlewu. Odwróciła się i zobaczyła przypatrującego się jej Barnesa więc wzruszyła tylko ramionami i wróciła na kanapę by zając się posiłkiem póki coś dla niej zostało.

Powoli robiło się późno, chwilę temu Peter poszedł do domu więc Brooke stwierdziła, że też się kładzie. W końcu jutro czeka ją kolejny pierwszy dzień szkoły więc musi wyglądać jak człowiek a nie zombie, po którym przejechał traktor. Jeszcze przed zgaszeniem lampki upewniła się, że nastawiła budzik i położyła się spać. Zasnęła prawie od razu ale nie można się jej dziwić poprzednie noce nie zapewniły jej wystarczająco snu.

Obudziła się gdy było już jasno. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę siódmą. Czyli nie zaspała, ale czemu budzik nie zadzwonił? Zerknęła na telefon i zorientowała się, że kabel od ładowarki był podłączony do telefonu ale wtyczka leżała na ziemi. Czyli telefon jej dzisiaj nie pomoże. nie zdąży go naładować do wyjścia z domu. Szybko załatwiła kwestię porannej toalety i ubrała się zarzucając na ramię torbę, w której miała kilka zeszytów. W salonie siedziało już parę osób w tym jej ojciec.

-Cześć wszystkim. Tato masz jakiś wolny hologram? Nie podłączyłam wczoraj telefonu do ładowania.-Tony kiwnął tylko ręką w stronę jednej z szafek. Dziewczyna otworzyła pierwszą lepszą szufladę i wyjęła małe urządzenie. Nacisnęła przycisk i sprawdziła czy ma tam wszystkie numery, które są jej potrzebne. Schowała przedmiot do kieszeni i podeszła do aneksu, na którym leżało świeże pieczywo. Chwyciła rogalika i po raz kolejny zerknęła na zegarek. Jeśli miała iść na pieszo musiała właśnie wyjść.

-Ktoś jest chętny żeby mnie podrzucić?- Rękę podniósł Loki co zdziwiło dziewczynę. On zazwyczaj wolał siedzieć w wieży i nie narażać się na spotkanie z mieszkańcami Nowego Yorku.- Ekstra, więc mam jeszcze dwadzieścia minut.-Dziewczyna usiadła na kanapie i sięgnęła po pilota by włączyć telewizor.

Skakała po kanałach jednak nic nie przykuło jej uwagi więc zostawiła na jakimś losowym kanale i poszła po drugiego rogalika. Kiedy wróciła na kanapę mało nie udusiła się kawałkiem jedzenia, które akurat przeżuwała. Na ekranie było zdjęcie pokazujące ją i jej przyjaciół w barze. Zrobiono je tego wieczora kiedy postanowili pójść w środku nocy na karaoke. Upamiętniało moment jak Bucky uratował ją od natrętnego typa. Zaśmiała się pod nosem bo jej przyjaciele wyglądali tutaj jakby mieli zaraz spuścić komuś srogi wpierdol. Nie chciała jednak by jej ojciec dowiedział się o tym zdarzeniu więc szybko przełączyła na inny kanał. Na szczęście Tony nie zwracał uwagi na to co wyświetlało się na ekranie telewizora. Kiwnęła głową do Asgardczyka, który miał zawieźć ją do szkoły. Zeszli do garażu i już po minucie siedzieli w jakiś samochodzie wyjeżdżając na ulicę.

-W zasadzie czemu chciałeś mnie zawieźć? Myślałam, że nie lubisz wychodzić do ludzi.-Posłała w jego stronę wredny uśmieszek.

-Bo nie lubię. Ale po coś zrobiłem to ziemskie prawo jazdy prawda? Poza tym chciałem się na chwilę wyrwać z tamtego cyrku. Głowa mi już pęka a nie ma nawet ósmej rano.-Dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem głową.-Poza tym może postrasz sobie licealistów. Dawno nie miałem okazji.-Wzruszył ramionami z zagadkowa miną.

-Uwierz mi, że ich nie trzeba straszyć. Chodzenie do szkoły samo sobie świetnie radzi z niszczeniem im psychiki. -Właśnie podjechali pod jej szkołę. Dziewczyna poklepała go po ramieniu i wysiadła z samochodu. Wszyscy patrzyli na nią i na mężczyznę, który ją odwiózł. Widzieli go bo tego dnia wybrali pojazd bez przyciemnianych szyb. Pomimo przyjęcia go do Avengers wielu ludzi nadal uważało go za potwora.

-Ej malutka, nie powinnaś się z nim zadawać, nie jest dobrym człowiekiem. To morderca.-Gdzieś z tłumu wyszedł nieznany jej chłopak. Brooke odwróciła się do samochodu słysząc dźwięk otwieranych drzwi.

-Dam sobie radę, ty jedź odpocznij sobie gdzieś.-Te słowa skierowała do Czarnowłosego towarzysza. Kiedy on odjechał odwróciła się do nieznajomego.-Zacznijmy od wyjaśnienia sobie jednej rzeczy raz a porządnie. Malutki to jest twój mózg wnioskując po twojej wypowiedzi. Po drugie to kim ty jesteś żeby decydować kto jest dobry a kto zły? Nie znasz go nawet.-Wyminęła go żeby wejść do szkoły jednak zatrzymały ją słowa chłopaka.

-To nie zmienia faktu, że jest mordercą.-Odwróciła się powoli w jego stronę i demonicznym uśmiechem na twarzy.

-Może i jest, ale zapytaj kogokolwiek z moich przyjaciół, wszyscy potwierdzą ci, że w porównaniu ze mną to jest najmilszy, najspokojniejszy i najlepiej wychowany człowiek jakiego można spotkać. -Mówiąc to szła powoli w jego kierunku. Po zakończeniu tych słów stała już tuż przy nim i dźgnęła go paznokciem w tors.-Więc nie radzą ci obrażać mojej rodziny w mojej obecności. Bo przekonasz się, że jestem gorsza od niego.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz