*27.2*

801 62 35
                                    

Brooke siedziała na kanapie wbijając zły wzrok w osobę siedzącą naprzeciwko niej.

-Mogę ją zastrzelić?-Szepnęła do Sama siedzącego obok.

-Nie przy świadkach.-Odpowiedział jej równie cicho. Na jej twarz wpełzł diabelski uśmieszek.

Do pomieszczenia wrócił Steve dyskutujący z Lokim na temat swojej tarczy.

-Ja tylko mówię, ze jakbyś ją jakoś przerobił to byłaby dużo bardziej efektywna.- Czarnowłosy żywo gestykulował.

-Nie przyczepie do tarczy noży.-Rogers był ewidentnie zmęczony tą rozmową.

-Noże to zły pomysł. Poodpadają, już lepiej poszczerbić krawędzie.-Dopowiedział wchodzący po nich Barnes.

-Jak ogromny nóż do pizzy?-Odezwała się z kanapy nastolatka

-Dokładnie.-Bucky i Loki odpowiedzieli w tym samym momencie.

Wszyscy usiedli na kanapach. Barnes podał dziewczynie koc, którym się przykryła. Wilson i Asgardczyk siedzący obok nich nie byliby sobą, gdyby nie próbowali zabrać jej materiału aby również się nim okryć. Jednak było to do przewidzenia dlatego koc był największy jaki tylko udało się Bucky'emu znaleźć. W ten oto prosty sposób stworzyli na kanapie piękną czteroosobową tortille.

-Skoro już siedzimy tutaj w środku nocy może mi ktoś wyjaśnić co ona tu robi?-Brooke wskazała brodą na blondynkę siedzącą naprzeciw niej.

-"Ona" ma imię.-Odezwała się kobieta.

-A ja mam ochotę zrzucić cię z dachu ale jakoś się tym nie chwalę.-Uśmiechnęła się przesłodko czarnowłosa.

-Daj spokój. Sharon przechodziła wtedy ciężki okres. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i zdecydowaliśmy zacząć od nowa. -Blondyn objął swoją wybrankę ramieniem.

Brooke postanowiła czegoś spróbować i wyjęła rękę z pod koca i tak jak uczył ją Strange skupiła się wyobrażając sobie okulary. Kiedy jej się udało rzuciła nimi w Rogersa. On tylko spojrzał na nią ze zdziwieniem. Widząc jednak uśmiechy osób na kanapie szybko zrozumiał aluzję.

-Mam wrażenie, że nienawidzicie mnie.-Odezwała się Sharon.

-Co?-Pierwszy odezwał się Loki.

-My?-Teraz Sam.

-Nie.-Ostatnią samogłoskę przeciągnął Bucky.

-Masz rację.-Czarnowłosa znowu się uśmiechnęła. Na jej słowa przyjaciele obok niej parsknęli śmiechem.- Dobra, nieważne kto ogląda jakiś film?

-A ty nie miałaś odpocząć po tym wszystkim co się działo?-Rogers zapytał troskliwie.

-Jestem przyzwyczajona do małych ilości snu. Przespałam godzinę i czuje się już dużo lepiej.- Wzruszyła ramionami.-To jak z tym filmem?

-Czy ja usłyszałam film?-Do pomieszczenia weszła Wanda a chwilę po niej Natasha.

-Aha, oglądacie z nami?-Odwróciła się w stronę przyjaciółki.

-Jeszcze się pytasz?- Obydwie opadły na wolną kanapę.

-Ja chyba nie skorzystam z propozycji.-Z kanapy podniósł się Steve a za nim podążyła jego wybranka z piekła rodem.

-Ja tak samo.

-Jasne. Do zobaczenia jutro Steve. Nie miło było cię znowu widzieć Sharon. - Czarnowłosa nie spojrzała nawet w stronę kobiety wychodzącej z pokoju.- Horror czy komedia?

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz