-Ta jazda z tobą przypomniała mi czemu przemieszczam się za pomocą portali.-Strange wychodząc z windy nadal dochodził do siebie po przejażdżce z nastolatką.
-Daj pokój, dzisiaj jechałam grzecznie i zgodnie z przepisami.-Widząc spojrzenie towarzyszy dodała po chwili.- No z większością.
-Co było tak ważne, że nas tu zgromadziłaś?-Z kanapy zadał jej pytanie Clint. Widać po nich było, że jeszcze nie do końca doszli do siebie po wczorajszej imprezie.
-Nie wiem, pytajcie magika. Mówi, ze ma jakieś informacje, które nas zainteresują ale nie chciał nic zdradzić dopóki nie będziemy w wieży.- Zdjęła kurtkę i rzuciła ją na jedna z kanap niefortunnie trafiając w głowę Sama.-Ups.
Usiadła na oparciu mebla za Natashą i objęła ją ramionami by nie spaść do tyłu. Wszyscy wbili spojrzenia w wysokiego szatyna stojącego przed nimi.
-Kilka dni temu przyszedł do mnie pewien człowiek. Był w bardzo złym stanie psychicznym i fizycznym. Powiedział, że był agentem niejakiej Hydry. Przed śmiercią zdążył mi przekazać, że nie spoczną dopóki nie dostaną jednej osoby. Na początku pomyślałem, ze chodzi im o Barnesa. Jednak ostatnim tchem wypowiedział inne imię. Brooke.- Spojrzenia wszystkich w pokoju przeniosły się na dziewczynę. Ona sama wpatrywała się w Stephena próbując zrozumieć co właśnie powiedział.- Wykorzystałem pewne sztuczki aby dowiedzieć się czego od niej chcą. Wychodzi na to, że Hydra dowiedziała się o twoich umiejętnościach. Potrafisz władać magią, dobrze walczysz, znasz się na elektronice, umiesz pilotować samoloty. Dodatkowo jesteś ważna dla bardzo wielu osób, które nie byłyby w stanie cię skrzywdzić. Chcą cię dorwać i zrobić z ciebie ulepszoną wersję zimowego.
-W takim razie nie wychodzisz z wieży. Jeśli chodzi o misje to pomagasz nam stąd. Nie będziemy ryzykować.- Tony zabrał głos jako pierwszy. Do dziewczyny nadal chyba nie docierały wiadomości, których się właśnie dowiedziała.
Pierwszy raz chodziło o nią. Do tej pory była brana za zakładnika, próbowali ją porwać aby zrobić z niej przynętę. Ale nigdy nie była postrzegana jako główny cel. Zawsze była tylko środkiem potrzebnym aby go osiągnąć. Od początku miała gdzieś z tyłu głowy, że jej nowe umiejętności mogą ściągnąć na nią niebezpieczeństwo ale nie przejmowała się tym. Pogrążyła się we własnych myślach na tyle głęboko, że nie słyszała co do niej mówili. Ocknęła się dopiero gdy siedzący obok Natashy Bucky przypadkiem trącił jej kolano.
-Każdy dostanie przycisk sygnałowy. Jeśli tylko coś by się działo, naciskacie go, cała reszta dostaje wtedy waszą dokładną lokalizację i kto tylko jest najbliżej leci pomóc. Jednocześnie szukamy wszystkich istniejących baz i informacji kto tam teraz rządzi. Więcej nie możemy na ten moment zrobić.
-Musze iść się przewietrzyć, zaraz wracam.-Brooke zerwała się z miejsca i w drodze do windy chwyciła swoją kurtkę, którą przykrywał się Sam. Wjechała na samą górę budynku po czym wyszła na dach.
Stała tam i oglądała zachód słońca nad Nowym Yorkiem rozmyślając nad swoją sytuacją. Zastanawiała się jak może pomóc w obecnej sytuacji. Nienawidziła uczucia kiedy wszyscy jechali na misję a jedyne co ona mogła robić to siedzieć w wieży i czekać aż wrócą. Bała się też, że Hydra wykorzysta któregoś z jej przyjaciół aby ją dorwać a nie chciała by coś im się stało. Poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odruchowo złapała tę osobę i przerzuciła przez bark po czym przycisnęła szyję kolanem.
-Matko, przepraszam Bucky.-Powiedziała uwalniając mężczyznę i wyciągając rękę by pomóc mu wstać.
-Chciałem zapytać czy wszystko w porządku ale chyba znam już odpowiedź.-Odpowiedział chwytając wyciągniętą w jego stronę dłoń i podnosząc się z ziemi.
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanficPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...