*13.2*

833 58 6
                                    

Wszyscy byli już na swoich miejscach i mieli kilka minut na ostatnie poprawki.

-Naciągnij sobie nieco bardziej cięciwę, lepiej ci się sprawdzi w zamkniętym pomieszczeniu.- Poinstruował nastolatkę Clint. Ona posłuchała jego rady. Długo zastanawiała się jaką broń wziąć na akcję jednak ostatecznie zdecydowała się na łuk. W jej opinii był lepszy niż pistolet bo nawet jak w kołczanie skończą się jej strzały mogła zebrać te już wystrzelone albo złożyć łuk w długi kij.

-Uwaga, zaczynamy.-W komunikatorze usłyszeli głos Kapitana. Ich zadaniem było odczekać kilka minut od wejścia pierwszej grupy i po oczyszczeniu przez nich korytarzy dostać się do komputera dowódcy. Miały zdobyć wszystkie dane z serwerów Hydry.

Razem z Wandą dziewczyna przykucnęła za krzakiem. Teraz musiały odczekać dokładnie cztery minuty po czym niezauważenie wejść do budynku i przedostać się do odpowiedniego pomieszczenia.

Brooke odliczała dokładnie każdą sekundę. Gdy zostało im pół minuty przybrała pozycję, która pozwalała jej na szybsze wstanie do biegu. W momencie, w którym wskazówka zakończyła ostatni obrót poderwała się z miejsca i szybkim tempem pokonała odległość dzielącą ją od wejścia. W cieniu odwróciła się aby zobaczyć gdzie znajduje się jej towarzyszka. Była tuż za nią więc od razu ściągnęła z ramienia broń i nałożyła strzałę na cięciwę. Gotowa do walki weszła wolnym krokiem przez wyważone drzwi. Przemierzając korytarze natykali się na pojedynczych żołnierzy, którzy spieszyli się wesprzeć swoich towarzyszy w innej części bazy. Czarownica szybko ich obezwładniał małymi ruchami dłoni. W miejscu, do którego zmierzali zastali zamknięte na klucz metalowe drzwi. Wanda jednym zgrabnym ruchem nadgarstka otworzyła je. Pomieszczenie stanęło przed nimi otworem. Szybkim krokiem podeszła do sprzętu znajdującego się na biurku. Podłączyła dysk i już po chwili wszystko co znajdowało się na komputerze i innych urządzeniach z nim połączonych zgrywało się. Niecierpliwie tupała nogą patrząc jak pasek pobierania powoli się zapełnia.

-Jak wam idzie z tymi plikami?-W słuchawkach usłyszeli głos starszego Starka.

-Mamy sześćdziesiąt procent. Musicie ich chwilę przytrzymać z dala od nas i jak tylko skończymy to dołączymy do imprezy.-Odpowiedziała nastolatka wychylając głowę na korytarz. Musiała się jednak szybko schować ponieważ zauważyła czterech uzbrojonych mężczyzn zmierzających do nich. Pokazała przyjaciółce odpowiednią liczbę palcami jednej ręki i ustawiły się po dwóch stronach drzwi. Tamci weszli do gabinetu i w oczy rzucił im się dysk podpięty do komputera więc nie rozglądając się weszli i chcieli go odłączyć. Jednak dziewczyny nie dały im na to szansy. Ogłuszyły ich gdy tylko weszli głębiej.

-Pospieszcie się bo przydałoby się małe wsparcie.-Teraz odezwał się Clint.

-Idź, poradzę sobie. Skopiuję do końca i od razu do was dołączę. Im się bardziej przydasz.- Brooke powiedziała w stronę Wandy. Ona skinęła głową i pobiegła pomóc reszcie drużyny. Czarnowłosa odwróciła się i znowu nerwowo wpatrywała się w monitor. Za swoimi plecami usłyszała jakiś ruch i myślała, ze to czarownica po coś się cofnęła. Odwróciła się i zobaczyła kogoś zupełnie innego. Krew momentalnie odpłynęła jej z twarzy, i pot zaczął powoli płynąć po czole. Pamiętała te twarz tak dobrze. Zdążyła ją dokładnie poznać w sowich koszmarach. Zdołała jedynie przekląć pod nosem.

-Kurwa.-Wpatrywała się w niego nie dowierzając.

-Znowu się spotykamy co? Ostatnim razem wydawałaś się odważniejsza.- Uśmiechnął się diabelsko w jej stronę. Nie odrywał od niej spojrzenia tak samo jak ona nie spuszczała wzroku z niego. Po chwili oprzytomniała i uniosła łuk naciągając cięciwę.-I po co to wszystko? Obydwoje wiemy, że mnie nie zabijesz.

-Raz już to zrobiłam, tym razem nie będę mieć wyrzutów sumienia. Ty i tak nie żyjesz.-Zmrużyła oczy patrząc na niego. Mierzyli się wzrokiem kiedy nieznośną ciszę przerwał dźwięk sygnalizujący koniec pobierania. Dziewczyna opuściła łuk i szybko wyjęła pistolet, który wycelowała w to samo miejsce co wcześniejszą broń. Wolną ręką odpięła kabelek od urządzenia i schowała czarny przedmiot do kieszeni spodni.-Odwróć się i idziemy na dół. Radzę ci nic nie kombinować.

Posłusznie zwrócił się w kierunku drzwi jednak gdy tylko dziewczyna przystawiła mu lufę do pleców odwrócił się szybko i próbował wybić jej metal z ręki jednak nie udało mu się to przez co dziewczyna nacisnęła spust. W momencie gdy pocisk dotarł do niego jego ciał wybuchło. Jakby było zrobione z ładunku wybuchowego. Dziewczyna odleciała parę metrów do tyłu. Próbowała się podnieść jednak dach zaczął się zawalać. Zdołała tylko powiedzieć przez komunikator żeby uciekali i ostatnie co zobaczyła przed utratą przytomności to ogromny kawał betony spadający na nią.

Ocknęła się po nie wiadomo jak długim czasie. Musiało trochę minąć gdyż opadł już kurz. Chciała wstać jednak jej nogi były przygniecione potężnym kawałkiem czegoś co kiedyś było sufitem. Gdzieś w oddali słyszała niewyraźne głosy jednak nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Ostatkiem sił otworzyła pod sobą portal na tyle mały by gruz dookoła niej nie przeleciał razem z nią jednak na tyle duży by ona sama w niego wpadła. Poczuła jak dolna część jej ciała się osuwa i już po chwili gruchnęła z głuchym jękiem na drogę przed budynkiem, w którym się wcześniej znajdowała. Osoby się tam znajdujące od razu podbiegły by jej pomóc jednak ona była nie przytomna z bólu.

Próbowała otworzyć oczy jednak powieki miała tak ciężkie. Była zmęczona. Nie, musisz otworzyć oczy. Za trzecim razem się jej udało jednak od razu musiała je zamknąć.

-Co za kretyn powiesił mi słońce przed oczami?-Powiedziała sama do siebie i automatycznie chciała złapać się za głowę. Przeszkodziły jej w tym bandaże na rękach. Spojrzała na siebie i zobaczyła, że jest podpięta do kilku różnych monitorów i kroplówki. Znaczna część jej ciała była pokryta bandażami a w fotelu pod ścianą siedziała Wanda. Kobieta spała ale widać po niej było zmęczenie.

-A kto to postanowił się obudzić. Jak się czujesz?-Do pokoju wszedł Tony z kubkiem kawy w ręce. Widać było, że nie spał dość długo.

-Jakby przebiegło po mnie stado trzylatków, którym zabrało się lizaka. Ile byłam nieprzytomna?-Podciągnęła się na łóżku tak by usiąść krzywiąc się przy tym lekko.

-Dzisiaj jest piątek więc jakoś tydzień. Nieźle nas przestraszyłaś. Co się tam wydarzyło?-Przysiadł na brzegu materaca poprawiając jej poduszkę za plecami.

-Kiedy Wanda poszła wam pomóc znalazł mnie ten mężczyzna. Ten, którego niby zastrzeliłam. Wywiązała się między nami szarpanina przez co mój pistolet wystrzelił. Jak tylko oberwał to wybuchł. Jak pieprzona bomba. - Odchyliła głowę do tyłu.-Wszystko zaczęło się walić i przygniótł mnie kawałek betonu. Jak się ocknęłam jakimś cudem otworzyłam sobie portal do was. Dalej nic nie pamiętam.

-Znalazło cię paru agentów. Od razu jak nam powiedzieli zabraliśmy cię stamtąd i przywieźliśmy z powrotem do domu. Bruce użył kołyski więc nie masz już żadnych złamań. Ale nie możesz przez kilka dni trenować. Jeśli będziesz chciała to dzisiaj wrócisz do swojego pokoju. Tylko tym razem przypilnuje żebyś stosowała się do zaleceń. A i wydaje mi się, że musisz porozmawiać ze swoim chłopakiem. Wydzwaniał do ciebie od soboty. Barnes odebrał i powiedział, ze jesteś chwilowo niedysponowana. I musisz porozmawiać z Wandą. Obwinia się, że cię tam zostawiła.-Wskazał na jej przyjaciółkę zwiniętą na fotelu.

-Siedziała tu cały ten czas?-Zapytała nastolatka.

-Tak, ledwo co jadła i spała. Chciała być przy tobie jak się obudzisz.

***

Jutro finał FATWS i jakoś tak mi smutno z tego powodu. Ale dostaliśmy informacje, ze jest szansa na drugi sezon wiec nie tracimy nadziei! I już niedługo wychodzi Loki, to też jakoś mnie pociesza.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz