Czarnowłosa dziewczyna szybko przemierzała ulice Nowego Yorku. Mocniej naciągnęła kaptur na twarz i na powrót schowała ręce do kieszeni bluzy. Przechodziła przez ulicę gdy rozdzwonił się jej telefon. Nie patrząc na ekran odebrała i przyłożyła urządzenie do ucha.
-Zaraz będę w domu, właśnie doszłam pod wieżę.
-Cieszy mnie, że jesteś odpowiedzialną dziewczyną ale nie po to dzwonie.-W słuchawce usłyszała głos Fury'ego.
-Ciebie też miło słyszeć piracie.-Parsknęła śmiechem.-Co potrzeba tym razem?
-Twój ojciec jest zajęty a potrzebujemy kogoś kto ogarnie nam w Tarczy zabezpieczenia, trzeba sprawdzić czy wszystko działa tak jak powinno. Dałabyś radę wpaść? Obiecuje, że będzie na ciebie czekać kawa.
Brooke odsunęła telefon od ucha i spojrzała na zegarek, dochodziła dopiero dwudziesta druga a ona właśnie wychodziła z windy na piętrze mieszkalnym.
-Możesz wysłać mi jakiś transport to rzucę okiem jeszcze dzisiaj.
-Dzięki, z tego co wiem to Barton i Romanoff mają jeszcze dzisiaj przylecieć z jakimiś raportami więc dam im znać, że zabierzesz się z nimi.-Wspomniani przez niego agenci właśnie weszli do salonu w którym siedziała nastolatka.
-Nie musisz do nich dzwonić, właśnie przyszli. W takim razie do zobaczenia i liczę, ze tym razem kawa będzie ciepła.-Rozłączyła się i podniosła wzrok na przyjaciół, którzy dosiedli się do niej na kanapie.-Lecę z wami do Tarczy jeśli to nie problem. Mam spojrzeć na systemy dla Fury'ego.
Pogadali jeszcze chwilę aż Clint zadecydował, że czas lecieć jeśli chcą wrócić o normalnej porze. Nastolatka napisała na grupie wiadomość o tym gdzie i z kim leci. Wiedziała, że Tony tego nie przeczyta ale tak przynajmniej ktoś mu przekaże jak będzie jej szukał. Rudowłosa zaproponowała czarnowłosej żeby pilotowała z Bartonem zamiast niej. Dziewczyna od razu się zgodziła. Bardzo lubiła sterować ich odrzutowcem od kiedy Nat nauczyła ją tego parę miesięcy wcześniej. Był to okres kiedy Brooke nabyła mnóstwo nowych przydatnych umiejętności. Wszyscy jej przyjaciele chcieli odciągnąć jej myśli od tego co się działo.
-Co ty na to żeby po powrocie obudzić Wandę i zrobić sobie babską posiadówkę?-Usłyszała pytanie agentki.
-Jestem za, dawno nie miałyśmy okazji poplotkować w naszym gronie.-Posłała w jej stronę uśmiech i już parę minut później lądowali na lotniskowcu tarczy.
We trójkę weszli na jeden z wielu korytarzy śmiejąc się z jakiegoś głupiego żartu Clinta. Po kawałku rozstali się, agenci poszli do jednego z biur by uzupełnić raporty a Brooke skierowała się na mostek gdzie najczęściej przebywał Nick. Nie myliła się, stał na swoim standardowym miejscu, z którego miał widok na wszystko co działo się przed nim. Na stole za jego plecami stał kubek z parującą kawą. Dziewczyna rzuciła na krzesło swoją torbę oraz bluzę i łapiąc naczynie podeszła do dyrektora. Zanim się odezwała upiła łyk napoju.
-Nawet posłodziłeś, uroczo.-Spojrzał na nią swoim okiem i uśmiechnął się.- Gdzie znajdę swoje miejsce do pracy?
Kiwnął tylko głową na jedno z wolnych stanowisk przed sobą. Było to miejsce, które zajmowała zawsze jak tam przyjeżdżała. Usiadła do komputera i zaczęła wpisywać różne rzeczy. Po niecałych dwóch minutach siedziała już na fotelu z zamkniętymi oczami i rękoma założonymi za głowę.
-Nie miałaś czegoś robić dla Nicka przypadkiem?-Uchyliła jedno oko i zobaczyła, że na krześle obok siada Clint.
-Cerber już sobie biega, jak poprosisz to nawet zamerda ogonem. Teraz tylko skanuje żeby sprawdzić czy nie ma żadnych niedopatrzeń i jak wszystko będzie dobrze to za pięć minut będę wolna.-Wzruszyła ramionami nie otwierając oczu.- A ty nie miałeś uzupełniać raportu?
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...