*12.2*

867 48 8
                                    

-Możemy zacząć zanosić sprzęt do samolotu żeby niczego nie zapomnieć-Odezwał się do drużyny siedzącej w salonie Rogers.

Wszyscy rozmawiając beztrosko zaczęli znosić skrzynki z bronią do odrzutowca. Zanieśli także walizki ponieważ ich plan zakładał także nocleg na miejscu. Układali ostatnie rzeczy kiedy Peter wrócił ze swoim bagażem. Położył go w maszynie i dołączył do siedzących na kanapach bohaterów. Mieli do wylotu jeszcze trochę czasu więc niektórzy wykorzystywali go drzemiąc na siedząco albo rozmawiając prze kawie.  Jeszcze inni grali na konsoli przekrzykując się przy tym. Do tej właśnie grupy należała Brooke. Przegrywała z Samem w jakiejś strzelance a siedzący za nią Barnes krzyczał, że robi błędy jak przedszkolak i jej działania są nielogiczne.

-Jeszcze raz wydrzesz mi się nad uchem to się zaknebluje i przywiążę do krzesła.-Warknęła w stronę przyjaciela. Jej słowa z nieznanego nikomu powodu bardzo rozbawiły Sama i Lokiego siedzących obok nich. Czarnowłosa oddała kontroler Bucky'emu i przysiadła się na drugiej kanapie do Natashy, która rozmawiała z Clintem i Wandą. Ona wystawiła w stronę nastolatki swój kubek z kawą, który ta chwyciła i upiła łyk napoju.

-Widzę, że jesteś w lepszym stanie niż Barton, chcesz ze mną pilotować? On by się chwilę przespał.-Zapytała rudowłosa. Stark pokiwała energicznie głową. Uwielbiała sterować ich odrzutowiec ale rzadko miała do tego okazję. Zamieniła jeszcze z nimi kilka zdań i podeszła do aneksu kuchennego. Tam z szafki wyciągnęła masę termosów i zaczęła robić w nich kawę. Kiedy skończyła wstawiła je do jakiejś wolnej skrzynki i zaniosła do maszyny.

Ledwo wróciła do pomieszczenia i już musiała iść z powrotem do samolotu. Rozsiadła się wygodnie na jednym z foteli pilotów i razem z Romanoff wzniosły maszynę w powietrze. 

Lecieli w ciszy przerywanej tylko pochrapywaniem niektórych członków drużyny. Spokój na pokładzie został zakłócony dzwonkiem telefonu należącego do Brooke. Jedną ręką wyciągnęła urządzenie z kieszeni i nie patrząc na to kto dzwoni odebrała i włączyła na głośnik kładąc urządzenie na jednej z półek.

-Halo?

-Hej, to ja.-Usłyszała głos Patrica.- Chciałem cię przeprosić za dzisiaj...

-Przepraszam, ale nie mam teraz czasu na tę rozmowę. Jak sam stwierdziłeś jestem bardzo zajęta. Cześć.-I rozłączyła się.

-Kłopoty w raju?-Usłyszała ze swojej lewej strony głos rudowłosej agentki.

-Można tak powiedzieć. Rano mnie olewa a teraz dzwoni w środku nocy żeby przeprosić. Niech najpierw się zastanowi nad swoim zachowaniem a potem zawraca mi dupę.-Spojrzała na chwilę na swoją towarzyszkę, która uniosła kącik ust.-No co?

-Nic, jestem po prostu z ciebie dumna. To tyle. Chcesz się zdrzemnąć? Mogę obudzić Bartona żeby cię wymienił.

-Nie trzeba, ale jeśli ty chcesz odpocząć to śmiało.-Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki. Rosjanka wstała ze swojego miejsca i skierowała w stronę blondyna jednak po drodze zaczepił ją Bucky mówiąc, że on może ją zastąpić. Usiadł więc na drugim fotelu i do końca lotu pilotowali rozmawiając o pierdołach. Po wylądowaniu dziewczyna rozdała przyjaciołom termosy z kawą, którą zrobiła jeszcze w domu. Wszyscy byli jej wdzięczni z napój ponieważ zdecydowanie pomógł im się rozbudzić.

Kiedy wszyscy już byli przytomni wsiedli do podstawionych samochodów, do których w międzyczasie przenieśli swoje bagaże. Podjechali pod hotel, w którym mieli spędzić najbliższe dni i zgodnie z planem to Peter poszedł ich zameldować i odebrać klucze. Wrócił przed budynek i szybko rozdał karty magnetyczne.

Wszyscy mieli na sobie ciemne okulary, kaptury i czapki tak aby nikt ich nie rozpoznał. Szybko przenieśli do pokoi swoje rzeczy by po chwili spotkać się całą grupą w jednym z pomieszczeń. Szybko omówili jeszcze raz plan i byli wolni. Był środek nocy więc rozeszli się aby pospać kilka godzin. Musieli zaczekać kilkanaście godzin aby Tacza mogła przysłać im swoich agentów. Oni chcieli przed akcją jeszcze odpocząć a nie wyważać drzwi Hydry po kilkugodzinnym locie. Brooke była w pokoju razem z Wandą i Natashą. Okazało się jednak, ze w pomieszczeniu znajdują się zaledwie dwa niezbyt szerokie łóżka pomimo zapewnień iż pokój jest trzyosobowy. One nie zwróciły na to szczególnej uwagi. Zsunęły meble i razem położyły się w poprzek. Nie przebierały się tylko zdjęły buty i najzwyczajniej w świecie zasnęły.

Czarnowłosa nie była bardzo zmęczona dlatego gdy tylko na jej twarz padły pierwsze promienie słoneczne wstała. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami napisała na grupie, że już nie śpi. Chwilę po niej wiadomość wysłali Steve, Bucky i Sam. Nastolatka poszła więc do ich pokoju, w którym spał również Loki. Gdy weszła do pomieszczenia czarnowłosy również już wstał. Oni wstawali najwcześniej z całej drużyny. Uznali, ze nie będą czekać aż wstanie reszta i pójdą na śniadanie. Pozakrywali twarze i po schodach zeszli na parter i wyszli z budynku. Przed hotelem sprawdzili w nawigacji gdzie jest najbliższa restauracja działająca o tej porze.

Posiłek zjedli standardowo śmiejąc się i rozmawiając cały czas. W czasie wyśmiewania się z drona należącego do Sama, którego nazwał "Dziubdziak" dostali wiadomości, że reszta wstaje. Zamówili więc jedzenie na wynos aby zabrać je do hotelu. Gdy przyszła pora płacenia zagrali w papier kamień nożyce. Wygrała Brooke jednak uznała, że ona zapłaci. Cały czas była na utrzymaniu ojca i to on zawsze wszystko kupował a mimo to przelewał jej ciągle "drobne" kieszonkowe. Uzbierało się tego tyle, że już mogła sobie za to kupić całkiem spory dom i samochód. Dlatego gdy tylko mogła to ona płaciła za wyjścia ze znajomymi choć nie zdarzało się to często ponieważ jej przyjaciele nie pozwalali jej za wszystko płacić.

Zebrali wszystkie swoje rzeczy, odebrali jedzenie i zostawili dla obsługi napiwek po czym wyszli. Zgodnie z informacjami z grupy poszli do pokoju zajmowanego przez Tony'ego, Petera, Visiona i Bruce'a. U nich było najwięcej miejsca więc to tam się spotykali. Wręczyli wszystkim pudełka ze śniadaniem i usiedli tam gdzie było miejsce, czyli na podłodze. Cały dzień przesiedzieli razem. Powtórzyli raz plan misji a poza tym starali się o niej nie myśleć. Dopiero gdy dostali sygnał od Tarczy, że mogą zaczynać za godzinę rozeszli się aby się przygotować. Niestety broni, którą ze sobą zabierali nie udałoby im się schować pod bluzami czy kurtkami dlatego tym razem wszyscy opuścili budynek przez okna. Szybko wsiedli do samochodów i pojechali do odpowiedniego miejsca. Tam już czekało na nich kilka oddziałów Tarczy.

-Wszyscy znacie plan?-Zapytał agentów Steve. Oni odpowiedzieli mu zgodnym okrzykiem.- Świetnie w takim razie wszyscy na pozycję i gdy się ustawicie meldujcie.

***

Jak wam mija wtorek robaczki moje? Przypominam, że istnieje grupka gdzie można popisać o wszystkim i o niczym oraz czasem podłapać jakiś mały sneakpeak :))

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz