*19*

1.3K 70 6
                                    

Po obiedzie męska część drużyny poszła nad jezioro łowić ryby czy coś w tym stylu a dziewczyny zostały w domku. Czas mijał im głównie na obgadywaniu Facetów i śmianiu się z ich dziecinnych zachowań. Robiły też takie rzeczy typowe dla babskich wieczorów jak malowanie paznokci, oglądanie filmów czy jedzenie lodów. Jednak wieczór nadszedł dużo szybciej niż by chciały. Wyszły przed budynek by znowu wziąć udział w ognisku. To był ich ostatni wieczór tutaj bo musieli już wracać do Nowego Yorku. Tak jak dziewczyna przewidywała jeszcze przed wyjazdem Sharon i Nate oddalili się w pewnym momencie od grupy. Nastolatka widząc to szturchnęła łokciem bruneta siedzącego obok niej i wskazała głową na kierunek, w którym tamta dwójka odeszła. Wstali ze swoich miejsc mówiąc, że zaraz wrócą i cicho podążyli za Blondynami. Czarnowłosa włączyła na wszelki wypadek nagrywanie w swoim telefonie. Jednak to co zobaczyli wychylając się zza rogu sprawiło, że dziewczynie zmiękły nogi. Ci dwoje się całowali.

-Owinęłaś sobie ich wokół palca. Teraz nic nie stanie nam na przeszkodzie w zdobyciu tych stanowisk a wtedy rzucisz tego pajaca Rogersa.-odezwał się zielonooki do swojej towarzyszki.

-To nie będzie takie proste jak nam się wydawało, ta mała, córka Starka podejrzewa mnie o coś. Musimy jeszcze trochę to pociągnąć. -Blondynka oparła swoje czoło o tors "przyjaciela".

Czarnowłosa nie mogła na to dłużej patrzeć więc pociągnęła swojego chłopaka by oddalili się z tamtego miejsca. Wrócili do ogniska bo nie mogli być nieobecni zbyt długo jednak wiedzieli, że będą musieli o tym porozmawiać.

Wszyscy, którzy mieli następnego dnia prowadzić poszli już do domu się położyć. Brooke nie chciała czekać aż wszyscy znikną w budynkach więc wstała ze swojego miejsca i wyciągnęła rękę do bruneta.  Poszli w stronę plaży by porozmawiać z dala od reszty.

-Co my teraz zrobimy? On ją naprawdę kocha ale musi się o tym dowiedzieć.-Dziewczyna spojrzała mu w oczy smutnym wzrokiem.

-Nie wiem, ja tylko udaje wszechwiedzącą Bucky. Tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia.  Ale mówili coś o jakiś posadach, wiesz o co może im chodzić?- Mężczyzna zastanowił się chwilę.

-Jedyne co przychodzi mi do głowy to albo jakieś w firmie twojego ojca albo w tarczy. Myślisz o tym, żeby porozmawiać jutro z Tonym?

-Nawet dzisiaj, on musi o tym wiedzieć, a my w tym czasie dalej będziemy obserwować dyskretnie Sharon i Nate'a. O ile to jest jego prawdziwe imię. Musimy mieć pewność co planują.-Nastolatka przytuliła się do niego.

-Wiesz, że będzie przez to cierpiał prawda? Przez nas.-Objął ją ramionami.

-Wiem, ale tak będzie lepiej. Wole żeby dowiedział się teraz i chwilę powściekał na mnie niż ona miałaby skrzywdzić go jeszcze gorzej. Wiesz, ze nie musisz tego robić? Mogę powiedzieć, że nie miałeś o tym pojęcia. On jest mimo wszystko twoim przyjacielem.

-Przestań, powiemy mu razem.-Pocałował ją w czubek głowy.- A teraz chodźmy do twojego ojca zanim się położy.

Złapali się za ręce skierowali się w stronę domu, w którym miał spać Tony. Przy ognisku nikogo już nie było a ogień dogasał. Weszli do budynku i poszli do odpowiedniego pokoju. Brooke zapukała w drzwi a słysząc ciche zaproszenie otworzyła je. Zamknęła za chłopakiem drzwi i odwróciła się do zdziwionego ojca.

-Musimy porozmawiać tato, to ważne więc może usiądźmy.- Starszy Stark usiadł na swoim łóżku a dziewczyna usiadła na podłodze między nogami Barnesa, który objął ją od tyłu.- Chodzi o Sharon i tego jej przyjaciela. Może zacznę od początku. Kiedy w dniu przyjęcia wróciliśmy do domu po akcji w galerii natknęłam się na nią grzebiącą w moich rzeczach. Groziła, że zmieni moje życie w piekło jeśli powiem komuś. Coś mi w niej nie pasowało i dlatego zaproponowałam ten wyjazd. Chciałam się jej przyjrzeć i się nie pomyliłam. Podsłuchaliśmy z Buckym jak gadali o tym, że Sharon owinęła nas sobie wokół palca i mogą w końcu zgarnąć jakieś posady. Sądzimy, że chodzi o coś w twojej firmie albo w tarczy. I jak już to zdobędą to ona ma rzucić Rogersa. Bo jak się okazuje Nate nie jest żadnym jej przyjacielem tylko chłopakiem czy kochankiem. To jest jedyne czego jestem pewna na sto procent bo widzieliśmy jak się całują. -Tony słuchał jej w skupieniu. a kiedy skończyła mówić podniósł na nią głowę.

-Ciesze się, że mi o tym mówisz. Nie mam pojęcia o jakie posady mogłoby chodzić bo u mnie wszystko jest obsadzone. Ale dam znać Fury'emu żeby uważał. Tylko co chcecie z tym teraz zrobić?

-Będziemy ich dyskretnie obserwować i jak będziemy pewni co planują powiemy o wszystkim Steve'ovi. -Zza jej głowy odezwał się milczący do tej pory Barnes.

-Dobry pomysł, jeśli się czegoś dowiecie dajcie mi znać. Ja też poszperam gdzieniegdzie. Ostatnie czego teraz potrzebuje to żeby Rogers nam się załamał przez jakąś kobietę.-Tony przetarł zmęczoną twarz i spojrzał na nich. Kiedy skrzyżował wzrok ze spojrzeniem córki uśmiechnął się delikatnie.-Ciesze się, że wreszcie jesteście razem. A ty Barnes pamiętaj, że jeśli ją skrzywdzisz...

-To ty mnie osobiście zabijesz. Tak wiem, ale nie zamierzam jej ranić.-Buck ucałował czubek jej głowy.

-Miałem zamiar powiedzieć, ze zrobię ci to samo co ty jej tylko sto razy gorzej ale twoje też pasuje.-Uśmiechnął się szeroko na co dziewczyna przewróciła oczami.- No a teraz spadajcie, nie chce spowodować jutro a w zasadzie dzisiaj wypadku. No już, raz dwa tylko każde do swojego pokoju. Jestem zbyt przystojny by być dziadkiem.

-Jesteś okropny wiesz?

-Wiem, ale ty nie masz wyboru i musisz się ze mną użerać bo jestem twoim ojcem.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz