*40.2*

746 60 21
                                    

-Nigdy nie sądziłam, że zobaczę cię w takim wydaniu.-Zaśmiała się czarnowłosa patrząc na Bucky'ego wchodzącego ze swoja walizką do salonu. Ona sama siedziała na swoim bagażu z uśmiechem.

-Masz na myśli styl czy to, że ubraliśmy sie tak samo?-Zapytał przyciągając ją do siebie.

-I to i to.-Pocałowała go ze śmiechem.

Obydwoje byli ubrani w czarne, krótkie spodenki i białe koszulki. Było wcześnie rano dlatego każde z nich miało również czarną bluzę. Czekali teraz na Tony'ego, który zobowiązał się zawieźć ich na lotnisko gdzie mieli spotkać się ze Stevem i Sharon.

-Ugh, ja wiem, że miłość i te sprawy ale moglibyście mi oszczędzić takiego widoku z rana.-Powiedział Stark wchodząc do salonu z kubkiem kawy.

-Napatrz się póki możesz, nie będzie nas przez dwa tygodnie. Jeszcze za nami zatęsknisz.-Odpowiedział Bucky obejmując dziewczynę od tyłu.

-Może już jedźmy żebym miał szansę zatęsknić co? Chyba nie chcecie spóźnić się na samolot.-Wyminął parę kierując się do windy.

Oni spojrzeli po sobie i każde złapało za swój bagaż po czym poszli za nim. W samochodzie usiedli razem na tylnej kanapie i z nudów zaczęli śpiewać na całe gardło. Choć nazywanie tego śpiewem to za dużo powiedziane, oni raczej wykrzykiwali teksty piosenek.

-Przyjmujecie może prośby?-Zapytał Tony przekrzykując ich.

-No jasne.-Odpowiedzieli chórkiem.

-W takim razie przestańcie, proszę. Śpiewacie przepięknie ale za głośno, od wizyty tych dzieciaków nie spałem najlepiej.-Powiedział spoglądając na nich w lusterku.

-Czy ty wypowiadasz się sarkastycznie na temat naszego śpiewu?-Zapytała z uśmiechem Brooke.

-Ja? Sarkastyczny? W życiu!-Odpowiedział jej ojciec.-Wiesz, ze cie kocham i dla ciebie bym z mostu skoczył.

-Większość naszej drużyny skoczyłaby z mostu z nudy więc to słaby argument.-Burknął Bucky za co dostał od nastolatki z łokcia w żebra.-No co taka prawda!

-Dobra, wysiadka. Jesteśmy na miejscu.-Powiedział Tony gasząc silnik.

Dwójka siedząca z tyłu wysiadła szybko z samochodu. Wyciągnęli swoje walizki i poszli na poszukiwanie Steve'a i Sharon. Znaleźli ich w kawiarni z czego nastolatka od razu skorzystała. Nie witając się z nimi minęła ich i podeszła do lady by zamówić sobie dużą kawę. Kawiarnia obsługiwała się jakimiś dziwnymi nazwami dlatego gdy barista zapytał ją co chce i zaczął je wymieniać ona otworzyła tylko szerzej oczy czego nie mógł zobaczyć prze okulary.

-Duża, czarna, mrożona, bez cukru.-Powiedziała zmęczonym głosem.-Najlepiej dwie takie.-Dodała po chwili zastanowienia. Zawsze jak kupowała sobie czarny napój kończyło się tym, że połowę wypijał jej Barnes więc tym razem dostanie swoją. Zapłaciła za swoje zamówienie i podeszła do swoich towarzyszy.

-Ciebie też miło widzieć.-Odezwał się Steve patrząc na nią z uśmiechem. Ona tylko kiwnęła głową.- Reszta nie chciała przyjechać? To aż dziwne.

-Reszta jeszcze śpi. Ja jak wrócę to też się jeszcze położę.- Powiedział Tony przeczesując ręką roztrzepane włosy.

Podszedł do nich kelner z napojami zamówionymi przez nastolatkę.

-Kawy dla pięknej dziewczyny.-Uśmiechnął się czarująco. Ona odebrała od niego kubki również sie uśmiechając. Bucky zacisnął ze złością szczękę.

-Proszę, skarbie. Tym razem nie wypijesz mi połowy.-Podała Barnesowi jedną kawę i pocałowała go krótko. Z twarzy chłopaka pracującego kawiarni od razu zszedł uśmiech. Szybkim krokiem oddalił się do dalszej pracy i unikał nawiązywania kontaktu wzrokowego z którymkolwiek z nich.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz