Mimo tego, że był początek grudnia w miejscu, które wybrali sobie na wakacje było naprawdę ciepło. Dlatego Brooke wychodząc rano z pokoju ubrana była w krótkie spodenki i top na ramiączkach. Tego dnia od rana mieli zagrać w zdobywanie flagi by mimo wszystko ćwiczyć pracę zespołową ale też dobrze się przy tym bawić. Przy drewnianym stole między domkami siedziała już większa część drużyny.
-Cześć wszystkim.-Cmoknęła szybko Bucky'ego w policzek i zaczęła nalewać sobie kawy z dzbanka stojącego na stole. odstawiając go zauważyła, że znowu wzrok wszystkich był zwrócony w jej stronę.-Co? Aż tak źle wyglądam?
Wanda wydała z siebie dźwięk o jaki nikt nigdy by jej nie posądzał. Podbiegła do dziewczyny i mocno ją przytuliła.
-Nareszcie!-Skakała szczęśliwa wokół dziewczyny.
-Czy my o czymś nie wiemy?-Między krzykami dziewczyny odezwał się rozbawiony Tony. Nastolatka spojrzała no Barnesa, który wpatrywał się w nią. Sięgnęła po kubek i przystawiła go do ust.
-Może tak, może nie.- Ojciec dziewczyny klasnął w dłonie i uśmiechnął się.
-Sam, wisisz mi dwie dychy!-Wydarł się w kierunku otwartego okna w pokoju falcona. Mężczyzna wychylił się zdziwiony i spojrzał na parę.
-Jesteście razem? Nie mogliście poczekać do końca wyjazdu? Przez was przegrałem zakład!-Dziewczyna przewróciła oczami zrezygnowana. Oczywiście jej ojciec zna ją lepiej niż ona sama i wykorzystuje to w głupich zakładach.
-Poważnie zakładaliście się o to czy zejdziemy się na tym wyjeździe?-Roześmiany brunet zadał najgłupsze pytanie na świecie.
-Oczywiście, że się zakładali. Przecież to oni.-Nastolatka znowu przewróciła oczami. - Dobra koniec tego dobrego, dzielimy się na drużyny.
Jako, że nie mogli się podzielić sami bo ktoś chciał być z kimś innym ale tamten nie chciał z tym postanowili losować. Ostatecznie drużyny wyglądały następująco: Bucky, Brooke, Steve, Loki, Peter, Ethan i Clint grali przeciwko Tony'emu, Natashy, Thorowi, Samowi, Visionovi, Wandzie i Sharon ponieważ Bruce zrezygnował z udziału w zabawie by przypadkiem się nie zmienić w zielonego kolegę. Drużyny odeszły w przeciwne części polany by opracować swoje taktyki.
-Dobra plan jest taki, że jedna osoba chowa flagę do kieszeni i leci na nich dzida, nie będą się spodziewali, że ich cel sam do nich przybiegnie. Reszta Chroni tego drzewa, w którym jest dziupla, że niby tam schowaliśmy flagę. Ktoś chętny do wzięcia szmatki? Tylko nie może to być młoda, jest pierwszą osobą, którą sprawdzą jak nie będzie nic w dziurze.- Steve jak zawsze wykazał się geniuszem strategicznym.- Może ty Ethan?
-Nie wiem czy to dobry pomysł, nie umiem się za bardzo bić.
-Zluzuj majty, oni ci nic nie zrobią, nie będą się spodziewać tego, że ty masz flagę więc biegniesz na nich jak chory umysłowo i zabierasz ich flagę.-Dziewczyna chciała jak najszybciej zacząć zabawę.- W razie czego chłopaki szybko mnie do ciebie przerzucą i ci pomogę.
-Więc wszystko ustalone, chodźcie, musimy udawać, że chowamy flagę. Brooke wskakuj na barana.-Loki kucnął by ułatwić dziewczynie zadanie. Gdyby mieli im przyznać jakąś nagrodę za aktorstwo w tym momencie dostaliby oskara. Kiedy już "schowali" swój kawałek materiału odeszli kawałek od drzewa i dziewczyna pochyliła się do tyłu spadając w ramiona swojego chłopaka. On cmoknął ją w czoło i odstawił na ziemię. Widząc, że druga grupa także skończyła przygotowanie podeszli na środek polany. Obydwie drużyny stanęły naprzeciwko siebie. Starkowie w tym samym momencie nacisnęli swoje reaktory a ich ciała zaczęły pokrywać się ich strojami. Reszta widząc to parsknęła śmiechem.
-Zabawę czas zacząć, wygrywa drużyna, która jako pierwsza pomacha flagą przeciwników.- Bruce jeszcze raz powtórzył im zasady i oddalił się na bok by przypadkiem nie odebrać. Grupy ustawiły się we wcześniej ustalony sposób i krótki huk oznajmił im początek gry. Tak jak było ustalone blondyn puścił się biegiem w stronę przeciwników, którzy jednak nic sobie z niego nie robili i biegli prosto na drzewo, którego chroniła druga grupa. Widząc, że ich plan działa dziewczyna krzyknęła krótko do Steva i wzięła rozbieg wybijając się z tarczy dodatkowo podrzuconej przez niebieskookiego. Przeskoczyła za plecy drużyny przeciwnej i zaczęła rozglądać się za czerwoną flagą. Już po chwili dostrzegła ją doczepioną do peleryny Thora. Zagwizdała zwracając na siebie jego uwagę. Chciał rzucić w nią swoim młotem jednak zrobiła szybki unik. Kiedy broń zawracała aby wrócić do swojego właściciela dziewczyna złapała za rączkę i wykorzystała jej pęd by wlecieć w boga powalając go kopnięciem. Drużyna przeciwna zdążyła w tym czasie zorientować się, że dziupla jest pusta i rozglądali się po polanie szukając ich żółtej flagi. Jednak widząc pojedynek szesnastolatki z gromowładnym przystanęli na chwilę i przypatrywali się im. Wyżej wspomniana dwójka tarzała się aktualnie po trawie, Brooke chciała złapać płaszcz blondyna z on bardzo nie chciał do tego dopuścić. w końcu dziewczyna połaskotała go po szyi na co Thor zaśmiał się jak mała dziewczynka. Kiedy nastolatka zauważyła jak zareagował na łaskotki zaczęła łaskotać go jedną ręką drugą sięgając po czerwony materiał. Kiedy wreszcie się jej to udało przestała znęcać się nad bogiem piorunów i wstała z triumfem wymalowanym na twarzy aby po chwili zacząć machać szmatką nad głową. Jej drużyna podbiegła do niej szczęśliwa i zaczęli podrzucać ją w powietrze kilkukrotnie aż za którymś razem coś nie wyszło i dziewczyna upadła na ziemię uderzając w nią plecami ze śmiechem. Kiedy pomogli jej wstać Bucky, Loki, Steve i Clint zaczęli z dziewczyną zachowywać się jak pięcioletnie dzieci. Skakali, klaskali i krzyczeli po chwili zaczynając przedrzeźniać Thora. Reszta do nich dołączyła i jeszcze przez pewien czas biegali po polanie jak małe dzieci grając w berka.
***
Chciałabym wam podziękować bardzo serdecznie za ponad pół tysiąca wyświetleń. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile to dla mnie znaczy patrząc na to, że na początku nie chciałam tego publikować.
Ten rozdział jest pierwszym z dzisiejszego maratonu <3
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...