*50.2*

707 63 19
                                    

-Czy zechcesz mi wyjaśnić co to rude stworzenie tu robi?- Zapytał Tony patrząc na siedzącą na kanapie córkę.

-Aktualnie śpi.-Odpowiedziała cicho.

-Nie wiem czy mówią teraz o tym szczurze czy Natashy.-Wyszeptał Sam do siedzącego obok niego Steve'a. Za swoje słowa oberwał od nastolatki poduszką.

-Sam jesteś szczurem. W dodatku ze skrzydłami. A teraz się zamknij bo Stefan śpi. I Nat też.-Wysyczała w jego kierunku.

-No dobrze, wiem już jak się nazywa ale nadal nie wiem co tutaj robi.-Przypomniał jej Stark.

-Jak byliśmy w parku to znalazłam go piszczącego pod drzewem. Nie mogłam go tam zostawić. Zobacz jaka urocza kluska.-Podstawiła ojcu zwierzaka zawiniętego w kocyk pod nos.

-A nie wpadłaś na to, że gdzieś tam jest jego matka, która uczy go dorosłości?- Zapytał przecierając oczy.

-Bzdura. Wiewiórki do osiągnięcia dorosłości siedzą w gnieździe i są karmione przez matkę. Skoro znalazł się poza nim to coś musiało się stać.- Odezwała się Natasha przeciągając.- Strasznie głośno gadacie, nawet człowiekowi pospać nie dacie.

-Od kiedy ty jesteś wiewiórkologiem co?-Zapytał złośliwie Barton. Rudowłosa spojrzała na zegarek zanim mu odpowiedziała.

-Tak jakoś od trzech i pół godziny. Jak Brooke go znalazła to od razu do mnie przyleciała i wyszukałyśmy wszystkie możliwe informacje jak się zajmować maluchem i takie tam.- Usiadła na kanapie, na której wcześniej leżała.- Zagrzałaś mleko?-Zapytała nastolatki.

-Tak, przytrzymaj go, przyniosę.- Podała jej kocyk ze zwierzakiem i poszła do kuchni po buteleczkę z mlekiem dla kociąt. W drodze powrotnej do salonu sprawdziła czy temperatura jest w porządku polewając sobie rękę.  Było dobrze wiec wyjęła Stefana z kocyka i usiadła z nim na kanapie. Przysunęła mu buteleczkę do pyszczka i jak już trafił to pił łapczywie. Czarnowłosa oderwała wzrok od jedzącego zwierzaka i spojrzała po swoich przyjaciołach. Wszyscy wpatrywali się w malucha z zachwytem.

Prychnęła widząc ich zachowanie. Jednak Kiedy Stefan kichnął, co swoją drogą było najsłodszym dźwiękiem jaki kiedykolwiek słyszeli, rozległo się głośne westchnienie.

-Rozumiem, że zostaje z nimi?-Zapytała znając już odpowiedź na swoje pytanie.

-Jeśli dasz mi go nakarmić to tak.-Odpowiedział Tony nie odrywając wzroku od pomarańczowej kluski trzymanej przez jego córkę.

-Świetnie, trzeba go karmić co dwie, trzy godziny więc każdy chętny będzie miał okazję go nakarmić.- Odparła na jego słowa Brooke otulając wiewiórkę kocem. Położyła się na boku na kanapie i położyła materiał na wysokości swojej twarzy tak by widzieć gryzonia. Chwilę później usłyszała głos aparatu więc podniosła głowę. Wszyscy tak jak ona rozglądali się za źródłem dźwięku. Okazało się, że jakieś dwa metry od kanapy stał Bucky. Zrobił zdjęcie jak nastolatka wpatrywała się w zwierzątko tak jak i osoby klęczące przy kanapie.

-Śliczna fotografia rodzinna.-Zaśmiał się patrząc na ekranik.

-Nie jest rodzinna bo nie ma wszystkich.-Odpowiedziała mu młoda Stark.- Nie wymigasz się tak łatwo, to ty pierwszy usłyszałeś jak piszczy co teoretycznie czyni cię jego ojcem.

-Stark jesteś dziadkiem.-Zaczął się śmiać Clint. Tony spojrzał na niego jak na ufoludka po czym się pokracznie przeżegnał.

-Z dwojga złego wole, ze mają takie dziecko.- Powiedział wyraźnie zauroczony zwierzakiem i przerażony perspektywą faktycznego bycia dziadkiem.

-Kto ma dziecko?- Zapytał Thor wchodząc z Lokim do salonu.

-Ja!-Krzyknęła nastolatka.- I Bucky.

-Coś mi umknęło?-Zapytał czarnowłosy stając obok Barnesa, który mruknął coś tylko pod nosem o nadinterpretacji.

-To gdzie jest kolejny mały Stark?-Zapytał gromowładny.-Jestem wujkiem.-Dodał po sekundzie namysłu.

Bardzo się zdziwił kiedy czarnowłosa podsunęła mu pod nos małego gryzonia, któremu dopiero zaczynała rosnąć sierść. Patrzył się na niego nie wiedząc co powiedzieć.

-Nie patrz się tak. Ty też tak wyglądałeś jak byłeś mały.- Powiedział Tony powstrzymując śmiech. Blondyn spojrzał na niego przerażony jednak delikatnie odebrał od nastolatki zwierzaka i podniósł na wysokość oczu.

-Jak urośniesz to nauczę cię jak się walczy, pewnie będziesz godny żeby podnieść mój młot i będę twoim ulubionym wujkiem.- Powiedział cicho a reszta powstrzymywała się od śmiechu.

-Thor kretynie, to jest wiewiórka.- Powiedział Loki nie mogąc już patrzeć jak jego brat robi z siebie idiotę i przykrył twarz dłonią.- Nie widzisz ogona?

Mężczyzna przyjrzał się dokładnie trzymanemu przez siebie stworzeniu i dostrzegł, ze faktycznie nie może to być nic człekokształtnego.

-Czyli nie jestem wujkiem?-Zapytał smutno.

-Możesz być wujkiem, jednego chętnego do karmienia już mamy przyda się jeszcze kilku wujków.- Powiedziała odbierając od niego delikatnie zwierzątko by zawinąć je na powrót w kocyk.

Po tych słowach wszyscy zaczęli się przekrzykiwać, że oni również chcą pomagać przy maluchu. Na moment zapanował chaos by już po chwili wszyscy poza Brooke i Bucky'm siedzieli na podłodze przy stoliku rozpisując grafik karmienia. Tamta dwójka stała z boku tak, że zawiniątko znajdowało się między nimi a oni wpatrywali się w nie jak dumni rodzice.

Po raz kolejny tego dnia rozległ się dźwięk robienia zdjęcia. Para jak na komendę odwróciła głowy w stronę, z której nadszedł dźwięk. Zobaczyli Wandę i Natashe z ogromnymi uśmiechami wpatrujące się w ekranik aparatu.

-No, i to jest zdjęcie rodzinne.- Powiedziała brązowowłosa.

Resztę dnia spędzili rozpływając się nad wiewiórką i karmiąc ją na zmianę. Kiedy Peter wrócił ze szkoły i zobaczył zawiniętą w kocyk rudą kluskę wydał z siebie niezidentyfikowany dźwięk. Przez następne piętnaście minut wszyscy śmiali się pod nosami nie odzywając się do niego. Chłopak tak jak reszta był po prostu oczarowany urokiem gryzonia. dopiero gdy zwierzak zasnął zwijając się w kulkę, Parker przywitał się ze wszystkimi. Po jakimś czasie rozmowy podniósł gwałtownie głowę jakby o czymś sobie przypomniał.

-Masz jakieś plany na jutro?-Zapytał siedzącą naprzeciwko niego Brooke. Ona pokręciła przecząco głową.-W takim razie może chcesz jutro iść do szkoły? Zamiast dwóch lekcji mamy spotkania z jakimiś ludźmi. Pomyślałem, że może będziesz chciała się oderwać trochę od spraw związanych ze sklepem.

-W sumie czemu nie, a wiesz co to za ludzie?-Zapytała poprawiając kocyk w który zawinięty był Stefan.

-Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że jeden poprowadzi nam zajęcia na temat dążenia do celu. A drugi przyjdzie na wf.

-Może być zabawnie. Tylko kto zajmie się Stefanem?-Zapytała patrząc po reszcie osób w pokoju. Oni niemal natychmiast zaczęli się przekrzykiwać kto się nim lepiej zaopiekuje.- Ok, z tym chyba nie będzie problemu. Nat, przypilnujesz ich żeby nie zrobili mu krzywdy?- Zapytała rudowłosej.

-Niech spróbują mu coś zrobić. To przekonają się, że ja potrafię zrobić krzywdę każdym istniejącym sztućcem.- Odpowiedziała agentka mierząc ich wzrokiem.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz