-Brooke!- Dziewczyna odsunęła się od zdezorientowanego chłopaka i zaczęła się rozglądać za osobą, która ją wołała. Po chwili dostrzegła Petera przepychającego się między ludźmi.- Cześć, to co od czego byś chciała zacząć zwiedzanie szkoły?-Zapytał na początku nie zwracając uwagi na nastolatka stojącego przy nich. Jednak po sekundzie ogarnął, że ktoś tam stoi.- Spadaj Flash, znajdź sobie kogoś innego do wkurzania.
Złapał dziewczynę za przedramię i pociągnął do budynku. Pokazał jej gdzie są wszystkie klasy i opowiedział o nauczycielach. Czarnowłosa nie zapamiętała nawet połowy z tego co mówiła jednak nie przejmowała się tym bo byli w jednej klasie. Po dzwonku poszli na lekcje, która minęła im normalnie. Wszyscy uczniowie z jej grupy szeptali między sobą i pokazywali ją palcami kiedy mazała po zeszycie niezbyt zwracając uwagę na to co mówi nauczycielka.
-Może Brooke nam odpowie na pytanie?- Dziewczyna podniosła znudzona głowę i spojrzała na tablicę. Jej zadaniem było obliczyć ile razy przyspieszenie grawitacyjne na Słońcu jest większe niż na Ziemi. Szybko przeleciała wzrokiem po danych.
-Poprawną odpowiedzą jest dwadzieścia siedem razy.-Powiedziała pewnym głosem.
-Wcale nie, dwadzieścia osiem.-Nastolatka spojrzała na właściciela głosu, którym okazał się niejaki Flash, którego miała wątpliwą przyjemność poznać przed szkołą. Wywróciła oczami i spojrzała na nauczycielkę.
-Mogę?-Wskazała na tablicę z zapisanymi danymi. Kobieta skinęła tylko głową i Czarnowłosa podeszła do niej by w błyskawicznym tempie zapisać odpowiednie obliczenia. Z tych rachunków po prostu nie mogło wyjść nic innego niż dwadzieścia siedem. Otrzepała dłonie z kredy i nie patrząc na nikogo usiadła na swoim miejscu.
-Bardzo dobrze, wszystko jest poprawnie.-Kobieta kiwnęła do niej z uznaniem głową. W tym momencie zadzwonił dzwonek. Brooke wrzuciła zeszyt i piórnik do torby. Chciała wyjść z klasy kiedy poczuła, że ktoś łapie ją za nadgarstek. Odwróciła się powoli patrząc na swoją rękę jednak osoba, która ją trzymała chyba nie zrozumiała aluzji. Podniosła więc wzrok i zobaczyła po raz kolejny Flasha
-Słuchaj, polubiłem cię, nie musisz się zadawać z tym przygłupem Parkerem.-Na jego słowa dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie. Peter stojący obok niej poruszył się niespokojnie nie do końca wiedząc czego może się po niej spodziewać. Widział jak walczy i doszedł do wniosku, że lepiej dla wszystkich jeśli nie zacznie bić tamtego.
-Ty chyba naprawdę zamieniłeś się na mózgi z gąbką. Jeśli to co mówiłam przed szkołą było zbyt trudne do zrozumienia powtórzę jeszcze raz.-Złapała wolną ręką jego dłoń, którą ją trzymał i wykręciła tak, że na jego twarzy pojawił się grymas bólu.-Nie będziesz mi mówił z kim mam się zadawać i dla własnego dobra zostaw mnie w spokoju, nie chcesz mnie wkurzyć.
Puściła rękę brązowowłosego i wyszła z klasy z obojętnym wyrazem twarzy. Szła przez korytarz pewnym z wysoko podniesioną głową. Pomyślała o tym jak jeszcze parę lat temu przemykała korytarzami tak by spotkać jak najmniej osób i by nikt nie zwrócił na nią uwagi. W przestrzeni publicznej nie była już cichą Brooke Anderson. Teraz jest córką Tony'ego Starka, członkinią Avengers i dziewczyną Zimowego Żołnierza. Na ostatnie słowa wypowiedziane w jej głowie mimowolnie się uśmiechnęła. Była tak zajęta swoimi myślami, że nie usłyszała jak Peter ją woła. Dopiero gdy dotknął jej ramienia jakby wybudziła się z transu.
-Przepraszam, zamyśliłam się. O co chodzi?
-Mówiłem, że pięknie załatwiłaś Flasha. Nikt mu tak nigdy nie dogadał.
-Nie moja wina, że jest idiotą. Ja nie zamierzam pozwalać mu obrażać moich przyjaciół i rodziny ani tym bardziej nie będę przepraszać za to kim jestem.
-I bardzo dobrze. Powinnaś być z tego dumna. A teraz chodź, mamy wf pokażę ci gdzie jest szatnia.
Chłopak zostawił ją pod drzwiami do damskiej szatni i sam odszedł do męskiej by przygotować się na zajęcia. Szybko przebrała się w swój strój sportowy i związała włosy. Sprawdziła na hologramie czy nie ma żadnych wiadomości i po wygaszeniu go stwierdziła, że woli mieć go przy sobie w razie czego więc włożyła go do ucha jak słuchawkę. Gotowa wyszła z szatni i skierowała się do sali gimnastycznej. Przywitała się z nauczycielem, który był zdziwiony, że dziewczyna jest już gotowa. Nastolatka zaczęła biegać dookoła pomieszczenia w ramach rozgrzewki. Po paru minutach do sali weszła reszta klasy. Usiedli na ławkach obok boiska by obejrzeć nagranie motywacyjne nagrane dla uczniów liceów przez samego Kapitana Amerykę. Brooke widząc twarz przyjaciela na ekranie mimowolnie zaśmiała się pod nosem. Bardzo dobrze pamiętała dzień kiedy Steve nagrywał ten film. W studio spędzili wtedy jakieś dwanaście godzin bo reżyserowi coś ciągle nie pasowało. Ona i Bucky zwijali się ze śmiechu za kulisami widząc jak blondyn mówi o tym jak istotne są ćwiczenia i regularne posiłki a zwłaszcza ciepły lunch. Po obejrzeniu nagrania wyszli na boisko by wykonać serie ćwiczeń, które niby Rogers wykonywał na każdym treningu. Czarnowłosa wiedziała, że to totalne bzdury bo jego treningi ograniczały się do ćwiczenia walki. Biegał dla przyjemności i zajęcia czasu. Gdzieś w połowie lekcji usłyszała w uchu pikanie typowe dla przychodzącego połączenia. Dyskretnie nacisnęła urządzenie odbierając.
-Nie wiem kim jesteś ale streszczaj się. Mam wf.-Powiedziała odwracając się tyłem do nauczyciela.
-Ciebie też miło słyszeć młoda. Mamy ważną sprawę do załatwienia, podlece po ciebie za chwilę więc może odsuń się chociaż kawałek od innych co?-Usłyszała w słuchawce głos ojca na co się uśmiechnęła. On jak zawsze musi robić wielkie wejście.
-Jasne. Tylko powiem nauczycielowi, że zaraz pojawisz się znikąd i mnie zabierzesz.-Powiedziała ze śmiechem i rozłączyła się.- Proszę pana, ja muszę zaraz zniknąć, w razie czego wszystkie papiery na ten temat są u dyrektora!-Zaczęła się powoli cofać naciskając przez koszulkę reaktor, z którym nie rozstawała się od kiedy go dostała a jej ciało momentalnie zaczęło pokrywać się czarnym strojem. Kiedy się zatrzymała większość klasy chciała do niej podejść by zobaczyć z bliska jej strój. Wiedząc, że jej twarz była w większości zakryta posłała Peterowi spojrzenie mówiące, że potem wszystko mu wyjaśni. Już po chwili usłyszała szum, który każdy inny człowiek ignorował jednak ona wiedziała, że oznacza on zbliżającego się ojca. Rozłożyła ręce na boki by mógł ją bezpiecznie złapać i po sekundzie poczuła pęd powietrza we włosach. Objęła Tony'ego ramieniem zwiększając swoje poczucie bezpieczeństwa. Po paru kilometrach, które pokonali w bardzo krótkim czasie lądowali już na tarasie piętra mieszkalnego wieży.
-To co było tak ważne, że musiałeś mnie porwać ze szkoły?
-Nie tutaj, chodź za mną.
***
Nie wierzę, wczoraj dziękowałam wam za pół tysiąca wyświetleń a teraz jest ich prawie 700!
Pamiętajcie, że czekam na wasze wszelkie komentarze, dawajcie znać co myślicie o rozdziale i jakie macie przypuszczenia co do dalszej fabuły <3
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...