*9*

1.5K 85 6
                                    

-Macie dokładnie trzy sekundy żeby wytłumaczyć czemu mnie budzicie.-Tony nie był zbyt szczęśliwy z faktu, że córka wyrwała go ze snu.

-Bo zaraz wracamy do domu więc nie będziesz spał po drodze bo musisz iść.-Dziewczyna podeszła do kolejnego mężczyzny by go obudzić.

-Zabawne, nie wiedziałem, ze moja córka chce umrzeć w swoje urodziny.

-Po pierwsze nie możesz mnie zabić...

-Za późno, już zdecydowałem jak.-Tony przerwał córce jednak podniósł się.

-Dobra panowie, proszę się podnosić i wychodzimy. Nie będziemy z Wandą ciągnąć was do wieży. Nie mamy taczek.- Po tych słowach wszyscy zaczęli się powoli podnosić i kierować do wyjścia.  Kiedy Brooke wychodziła z lokalu widziała jeszcze jak ten natarczywy chłopak wychodzi z łazienki z czerwonym nosem. Uśmiechnęła się lekko do siebie widząc jego wkurzone spojrzenie. Jakimś cudem udało im się dość do wieży jednak stwierdziły  Wandą, że nie będą odprowadzać ich do pokojów więc zostawiły ich na kanapach w salonie. Szybki spacer otrzeźwił nieco Natashę, która już zachowywała się jak człowiek. Dziewczyny postanowiły sobie zrobić nocowanie w pokoju najmłodszej i już po chwili siedziały na jej łóżku gadając o pierdołach i malując paznokcie.

Postanowiły położyć się na chwilę gdy zobaczyły, że wstaje słońce. Brooke nie mogła jednak zasnąć więc zadecydowała, że pójdzie do salonu by nie przeszkadzać towarzyszkom i wykorzysta tę chwilę ciszy na napisanie wypracowania na angielski. Mimo wszystko skoro chciała chodzić do szkoły musiała zajmować się takimi pierdołami jak praca domowa.

Nie mogła się skupić gdyż przez długą chwile jej myśli nieustannie wędrowały do wydarzenia z nocy. Dziękowała sobie w duchu, że zgodziła się na te lekcje z Nat. Nie chciała nawet myśleć co by było gdyby nie walnęła go wtedy. Potrząsnęła głową nie chcąc o tym myśleć. Udało się jej odgonić nieprzyjemne myśli i zabrała się za pisanie.

-"Kiedy jesteśmy młodzi, uczą nas o rozróżnianiu między bohaterem i czarnym charakterem dobrem i złem, zbawieniem i przegraną sprawą Ale co, jeśli jedyną prawdziwą różnicą jest fakt  kto opowiada historię?" Ładnie napisane.-Dziewczyna wzdrygnęła się słysząc kogoś za sobą. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego Bucky'ego

-Dzięki, starałam się, liczę na dobrą ocenę.- Widziała, że Barnes chciał coś jeszcze powiedzieć jednak przerwał im głos sztucznej inteligencji.

-Panienko Stark, w holu czeka jakiś chłopiec twierdząc, że ma coś co należy do ciebie. Czy mam go wpuścić na piętro mieszkalne?

-Pokaż go najpierw na kamerach proszę.- Jarvis po chwili wyświetlił widok z kamer a dziewczyna zobaczyła po raz kolejny w ciągu ostatniej doby chłopaka, którego wolałaby nigdy nie spotkać. - No nie, czego on ode mnie znowu chce. Jarvis nie wpuszczaj go, powiedz, że zaraz zejdę.-Spojrzała na przyjaciela, który najwidoczniej też go rozpoznał bo spiął wszystkie mięśnie i zacisnął szczękę. - Zejdziesz ze mną? Nie chce przebywać z nim sama a jest sobota więc na recepcji nikogo nie ma.-On tylko kiwnął głową w potwierdzającym geście.

Idąc do windy dziewczyna zgarnęła z kanapy czyjąś bluzę nie patrząc na to kto jest jej właścicielem i założyła na siebie. Po zapachu rozpoznała, że to bluza Clinta, nawet nie zauważy, że ją zabrała. Wsiedli do windy i nastolatka nacisnęła odpowiedni przycisk. Już po chwili wysiadali na parterze. Brooke zobaczyła siedzącego na kanapie chłopaka. Podeszła do niego zwracając jego uwagę na siebie.

-Czego tutaj szukasz. Skąd w ogóle wiesz gdzie ja mieszkam.- Chłopak po jej słowach wstał, chyba nie zauważył Bucky'ego, który stał kilka metrów od dziewczyny gotów zainterweniować w odpowiednim momencie.

-Jesteś córką Starka, nie trudno się domyślić gdzie mieszkasz. Chciałem cie przeprosić. Nasza znajomość nie zaczęła się najlepiej a w nocy jeszcze pogorszyłem sprawę-Powiedział to pokazując na swój nos, który zdecydowanie zmienił swój kształt.- Jestem Ethan.-Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.

-A ja jestem nie zainteresowana. Zostaw mnie już w spokoju, serio. Mam swoje sprawy, które są dla mnie ciekawsze niż poznawanie się z kimś kto na dzień dobry zostawił mi siniaka na ręce.-Odwróciła się aby odejść jednak po raz kolejny złapał ją za nadgarstek. W tym momencie ruszył do nich Bucky przez co chłopak wreszcie zwrócił na niego uwagę i poluzował uścisk. Jednak dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła i wykręciła mu rękę tak jak pokazywali jej to przyjaciele. Barnes zatrzymał się na ten ruch w pół kroku uśmiechając pod nosem. Nastolatka rozłożyła chłopaka na podłodze i przycisnęła go kolanem do ziemi nadal wykręcając mu rękę.

-Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie bo nie zamierzam się powtarzać. Zostaw mnie w spokoju. Wiesz kim jest moja rodzina więc wiesz, że mogę cię skończyć na całym świecie. Więc zanim kolejny raz odezwiesz się do mnie lub mnie dotkniesz przypomnij sobie te słowa.-Podniosła go za kołnierz tak by stanął przodem do kamery.- A teraz uśmiechnij się do monitoringu. Jarvis zapisz proszę w protokołach ochrony, że ten człowiek nie ma wstępu do żadnego budynku należącego do mnie, ojca lub firmy.

-Tak jest panienko.

-Myślę, że to jest ten moment, w którym stąd wychodzisz młody.-Bucky odezwał się po raz pierwszy. Było po nim widać, że powstrzymywał śmiech ale jest dumny z przyjaciółki.  Chłopak wyszedł z budynku rozmasowując obolałą rękę. Chyba kolejny, który się nie spodziewał takiej siły po kimś tak drobnym. Ale cóż. Dobry trening to podstawa. Szła do windy prowadzona wzrokiem przyjaciela. Kiedy go minęła uśmiechnęła się do niego niewinnie.

-No co? Zasłużył sobie dupek.- Wsiedli do windy wciskając przycisk z odpowiednim numerem.

-O czym mówił, że wczoraj jeszcze pogorszył sprawę? i co ma z tym wspólnego jego złamany nos?

-Kiedy wy sobie słodko spaliście na kanapach w pizzeri ja poszłam do łazienki a jak chciałam wyjść to zaczął się do mnie przystawiać gadając coś, że tym razem nam nie przeszkodzisz więc najpierw moje kolano zaprzyjaźniło się z jego kroczem a potem przedstawiłam sobie jego nos z moją pięścią.-Brooke wzruszyła tylko ramionami jakby mówiła o tym że śnieg spadł więc jest biało. Bucky parsknął śmiechem na wypowiedź dziewczyny jednak nic nie powiedział.

Kiedy dotarli do salonu część zwłok, które się tam znajdowało jak wychodzili, ożyła trzymała się za głowy albo szukali leków przeciwbólowych. Jednak jej ojciec nadal spał. I to jak. Głowa leżała na szklanym stoliku ręce leżały na podłodze a nogi miał przerzucone przez oparcie kanapy. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać i zrobiła mu zdjęcie.

-A wy gdzie byliście. Szukaliśmy was.-Nat wychyliła się zza szafki w aneksie kuchennym.

-Młoda uczyła tego dupka z galerii szacunku do ludzi i zrobiła to dość efektownie.-Odparł Barnes, który był ewidentnie dumny z dziewczyny.

- Nie przesadzajmy, ja tylko połączyłam nauki Natashy z tym co zawsze powtarzał mi ojciec.-Na wzmiankę o nim Tony zachrapał głośno przez co wszyscy zaczęli się śmiać co go obudziło. Rozejrzał się zdezorientowany po pokoju.- Skoro już wszyscy zmartwychwstali możemy obejrzeć nagranie z kamer.-Dziewczyna uniosła jedną brew do góry patrząc jak jej ojciec próbuje się podnieść nie spadając z kanapy. Coś mu nie wyszło i już po chwili leżał na ziemi.-Czasem się zastanawiam jakim cudem ty jesteś jeszcze w stanie normalnie funkcjonować.

-Kto się tak okłamał. Ja już od dawna nie funkcjonuje normalnie.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz