Avengers dotarli właśnie pod galerię, w której uzbrojeni napastnicy wzięli ponad setkę zakładników. Podzielili się na mniejsze zespoły i udali się do różnych wejść do galerii. Tony, Vision i Peter mieli wejść przez oszklone sklepienie podrzucając pod drodze Clinta, który miał Informować o wszystkich działaniach przeciwników z dachu. Loki, Brooke i Bucky mieli za zadanie wejść głównym wejściem ściągając na siebie całą uwagę. Osłaniać miała ich Wanda idąca kawałek za nimi. A reszta grupy miała wejść dwoma bocznymi wejściami.
Trójka przyjaciół jakby nigdy nic weszła do galerii i zaczęli oglądać wystawy rozmawiając sobie wesoło. Byli ubrani w swoje typowe stroje do walki a Barnes miał na ramieniu karabin. Zdecydowanie nie wyglądali na zwykłych gości galerii. Ich zachowanie wydało się terrorystom głupie jednak zadziałało dokładnie tak jak miało. Wszyscy zamaskowani zwrócili na nich uwagę natychmiast podbiegając do nich i otaczając jednocześnie celując do nich ze swoich broni. Gdyby teraz zaczęli do nich strzelać podziurawili by ich jak sitko. Dziewczyna przyjrzała się dokładnie broniom, które trzymali i zrozumiała o co chodziło Peterowi. Nie były to zwykłe karabiny, jarzyły się lekko niebieskim blaskiem, który przywodził dziewczynie na myśl działa w zbroi jej ojca.
-Panowie, po co od razu do nas celować, nie możemy najpierw sobie miło porozmawiać?- Jeden z nich podszedł do niej i chciał żeby dziewczyna i jej towarzysze klęknęli. Nastolatka nie miała takiego zamiaru więc złapała za lufę jego broni i pociągnęła tak, że mężczyzna przewrócił się. Uderzyła go w głowę jego własną bronią przez co stracił przytomność.-Miło się rozmawiało.
W tym momencie reszta grupy się na nich rzuciła a Avengers wkroczyli ze wszystkich stron. W budynku było słychać krzyk zakładników siedzących pod ścianą, kiedy jeden z Zamaskowanych padł przeszyty strzałą a szkło z dachu rozbitego przez trzy postacie spadło na ziemię. Ich przeciwnicy szybko zorientowali się, ze nie mogą używać swojej broni bo pozabijają sami swoich. Co chwilę ktoś padał przeszyty strzałą, znokautowany tarczą Kapitana, postrzelony lub łapiący oddech po podduszeniu. Kiedy przeciwników została tylko garstka, Wanda wraz z Brooke zaczęły wyprowadzać cywili na zewnątrz. Nie było to proste bo ludzie byli przerażeni i popychali jeden drugiego. Dziewczyny próbowały uspokajać wszystkich jednak nie przynosiło to zamierzonego skutku. Czarnowłosa weszła na ławkę, która stała obok mnie i zaczęła krzyczeć.
-Zamknąć się!- Wszyscy w galerii zatrzymali się i spojrzeli na nią zdziwieni. W tym również Avengers i ludzie, z którymi walczyli. Dziewczyna sama siebie zaskoczyła, nie spodziewała się po sobie takiego głosu.-Wyjdźcie spokojnie, Jeśli będziecie się dalej zachowywać tak jak do tej pory to nie będziemy w stanie wam pomóc. Zastanówcie się czy chcecie zostać staranowani przez przerażony tłum.-Spojrzała po ludziach, którzy wyglądali już na spokojniejszych.-Tak myślałam, a teraz macie iść za Wandą.
Po tych słowach zeskoczyła z ławki i podbiegła do przyjaciół, którzy nadal przypatrywali się jej. Tak samo jak zamaskowani napastnicy. Jeden z nich patrząc na nią oczarowany odważył się odezwać.
-Masz chłopaka? Bo taka dziewczyna to skarb.-Jego wypowiedź zakończyła pięść Bucky'ego na jego nosie. Ten ruch jakby otrzeźwił wszystkich i wrócili do walki. Jednak ta część starcia nie trwała długo. Bohaterowie posadzili wszystkich zamaskowanych w jednym miejscu. Ktoś zadzwonił do Fury'ego żeby ich zabrali. Muszą sobie jeszcze z nimi wyjaśnić sprawę broni.
Wyszli z budynku za grupą agentów, którzy prowadzili przestępców lub nieśli ich karabiny. Przed galerią galerią zebrał się nie mały tłum ludzi. Stali tam zarówno ci, którzy wcześniej byli w sklepach jak i przypadkowi przechodnie zainteresowani tym co się dzieje. Gdy w drzwiach pojawili się Avengers tłum zaczął wiwatować i klaskać. Większość ich grupy zmyła się jak najszybciej. Brooke wraz z ojcem ukłonili się w stronę tłumu i już po chwili dziewczyna oplatała szyję Tony'ego kiedy ten wzniósł się z nią w powietrze i poleciał do wieży. Jak można się było spodziewać dotarli na miejsce jako pierwsi. Usiedli na kanapie i z nudów włączyli telewizję. Akurat leciał reportaż o ich akcji z przed chwili.
-Grupa Avengers pojawiła się na miejscu z młodą dziewczyną, która nigdy wcześniej nie była widziana na żadnej ich akcji. świadkowie twierdzą, że pomimo młodego wyglądu zachowała zimną krew i pomogła uratować zakładników doprowadzając wszystkich do porządku. Chodzą plotki, że jest nią niejaka Brooke Stark czyli szesnastoletnia córka miliardera Tony'ego Starka znanego jako Iron Man. Potwierdzić by to mogło ich wspólne odlecenie z miejsca.- Tutaj pojawił się filmik z ich odlotu.
-Jesteś sławna, jeszcze bardziej niż wcześniej.-Tony poklepał córkę po ramieniu.
-Bywa i tak, ale miałam rację jak mówiłam, że od razu skojarzą fakty. A teraz sory tato, idę się przebrać w coś wygodniejszego niż ubrania z przyjęcia.
Nastolatka poszła do swojego pokoju jednak to co tam zobaczyła sprawiło, że zapomniała zupełnie po co tam poszła. W pomieszczeniu znajdowała się Sharon, która ewidentnie przeszukiwała jej pokój.
-Co ty do cholery robisz i czemu grzebiesz w moich rzeczach?- Brooke podeszła zła do kobiety i odwróciła ją do siebie łapiąc ją za ramię.- No słucham. Powiesz mi czy od razu idziemy do Steva?
-Nie powiem ci nic, i nie pójdziesz do niego. Jeśli piśniesz mu choć słówko o tej sytuacji sprawie, że twoje życie zmieni się w piekło.
-Oj skarbie, żeby tak było musiałabyś mnie obchodzić ty albo twoja opinia. A teraz wynoś się stąd zanim sama cię wyrzucę.
Blondynka w drzwiach minęła się z Barnesem.
-Czego od ciebie chciała?-Zapytał dziewczyny, która z jękiem rzuciła się na łóżko.
-Nie wiem, weszłam jak grzebała w moich rzeczach.-Spojrzała na przyjaciela.-Coś mi w niej nie pasuje. I to coraz bardziej. Musimy się jej przyjrzeć. Czuje, że ona chce tylko wykorzystać Steva. I mam nawet pomysł jak to sprawdzić. Choć szybko.-Dziewczyna złapała go za rękę i pociągnęła do salonu, w którym siedziała już cała drużyna i Sharon oraz Peter.
-Co wy na to żeby pojechać na parę dni do domków nad jeziorem? Dawno nie byliśmy na żadnym wyjeździe i chyba można stwierdzić, że dołączyły do nas nowe osoby.-Tutaj wskazała blondynkę i Spidermana. Wszyscy chętnie pokiwali głowami na jej słowa.-Sharon, możesz zabrać też tego swojego przyjaciela. Chętnie go poznamy.-Znowu wszyscy pokiwali głowami a ona przytaknęła.- Świetnie w takim razie jutro o 12 widzimy się wszyscy w garażu.- I znów pociągnęła Barnesa za rękę.
-Co ty znowu kombinujesz co?-Mężczyzna zaśmiał się gdy prowadziła go do swojego pokoju.
-Plan jest prosty. Na wyjeździe ty odciągasz Steva i tego knypka na jak najdłużej w ciągu dnia a ja z dziewczynami zajmuje się Sharon. Jeśli on ma coś z tym wspólnego, wieczorem będą chcieli się spotkać i coś ustalić, a w razie czego my nagramy wszystko. Jeśli okaże się, że chcą wykorzystać lub skrzywdzić kogokolwiek z mojej rodziny osobiści policzę jej żebra kolanem.
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...