*37.2*

771 56 22
                                    

-Przestań ją tak ciągle słownie atakować.-Powiedział Steve do idącej obok niego Brooke.

-Wolisz kamienie, dobra odnotowane.-Uśmiechnęła się nastolatka.

-Mówię poważnie, wyjaśniła mi wszystko a ty nadal traktujesz ją jak niewiadomo kogo. Mogłabyś przynajmniej udawać, że ją tolerujesz.-Westchnął blondyn i przepuścił przyjaciółkę w drzwiach.

-Mogę jej jawnie nie atakować kiedy jesteś w pobliżu. Na więcej musi sobie zasłużyć.- Uśmiechnęła się do niego.

-Lepsze to niż nic.- Przewrócił oczami Rogers.

Razem dołączyli do grupy stojącej przy grillu. Mężczyźni myśleli jak rozpalić ogień a Wanda i Natasha Rozkładały koce i poduszki na ziemi. Wpadli na pomysł grilla na dachu wieży i chcieli to właśnie zrealizować.

Clint próbował wzniecić płomień pocierając patyczkami o siebie.

-Jakim cudem ty przeżyłeś tyle misji jeśli nie potrafisz rozpalić ognia?-Zapytał go Sam odsuwając Bartona od zadania i robiąc to samemu w ciągu kilku sekund.

-Są humaniści i ścisłowcy. I jest jeszcze Clint, wszechstronnie niedorozwinięty agent.-Powiedziała Brooke stawiając na stoliku karton z jedzeniem.

-Jesteś okrutna wiesz?-Zapytał Barton obrażając się jak małe dziecko.

-Ale ona ma racje, nie wiem o co ci chodzi.-Poparła ją Romanoff.

-I ty przeciwko mnie? A mówili żeby nie ufać komuś kto ma na imię Natasha.- Usiadł obrażony na kocu.

-A to niby czemu?-Zapytała Wanda rzucając w niego poduszką.

-Bo od tyłu to "Ah satan". Coś w tym jest.-Odpowiedział uchylając się przed kolejną poduszką rzuconą w jego kierunku.

-Ja z reguły jestem bardzo miłą osobą. A ty się ogarnij albo na najbliższej misji wyrzucę cię z samolotu.-Pogroziła mu rudowłosa.

-Nawet nie wiemy jeszcze co to za akcja.-Wzruszył ramionami Barton.

-W takim razie mam dla was dwie wiadomości dobrą i złą. Zła, to ktoś włamał się do systemu Tarczy. A dobra to, że to ja.- Brooke rzuciła Natashy telefon by ta mogła przeczytać szczegóły akcji, na którą mieli we dwoje jechać za kilka dni.

-Nudy, przejęcie jakiś danych.- Powiedziała Romanoff po przejrzeniu zawartości folderu.

-Dobra koniec o robocie, wszystko jest na grillu więc czas zacząć imprezę.- Przerwał im rozmowę Tony podchodząc do koca ze szklankami w rękach. Rozdał naczynia przyjaciołom siedzącym na materiale i sam usiadł ze swoim drinkiem.

Brooke powąchała z wątpliwością swój napój i gdy mocny zapach alkoholu uderzył ja w nos połowę swojego drinka wlała do szklanki trzymanej przez Bucky'ego i dopełniła swoje naczynie sokiem.

-Czy młodzież zna jakieś gry na imprezy?-Zapytał Sam siadając niedaleko nich.

-Prawda czy shot.-Powiedziała Brooke kładąc głowę na nogach swojego chłopaka.

-Podoba mi się ten pomysł. Zagrajmy.-Zagrzmiał na nimi Thor.

Reszta grupy chętnie przystała na tę propozycję i zagrali w marynarza aby zdecydować kto będzie pierwszy. Wypadło na Natashę.

-Czy dzisiaj całowałaś się z kimś kto tutaj siedzi?-Zapytał ją Barton.

-Tak.- Odpowiedziała wzruszając ramionami Rosjanka na co Clint zrobił wielkie oczy.- Sharon. Co się stało z tym typem, którego ostatnim razem poznaliśmy?

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz