-I co myślicie?-Zapytała Brooke po przedstawieniu im swojego pomysłu.
-To się może udać.-Odpowiedział Tony po chwili zastanowienia.- Tylko czy wam to pasuje?
-Gdyby coś mi w tym nie pasowało to bym tego nie proponowała. I to właśnie o tym chciałam porozmawiać z Peterem. Dlatego pytanie brzmi czy jego ciocia nie ma nic przeciwko.
-A mnie to już nie pytasz?-Zaśmiał się delikatnie Tony.
-Bez urazy ale wszyscy dobrze znają twoją odpowiedź na to pytanie.- Odpowiedział mu Steve.
-Każdy widzi, że traktujesz Petera jak swoje drugie dziecko.- Dodała Natasha.
-No dobrze, w takim razie ja i młody idę porozmawiać z May.- Tony objął Parkera ramieniem i wyszli do pomieszczenia, w którym czekała ciotka chłopaka.
-Wszystko dobrze?-Zapytał Bucky siadając obok Brooke na kanapie.
-Tak, jestem trochę głodna i zmęczona.-Uśmiechnęła się do niego.
-To co, kawa i coś do jedzenia?-Również odpowiedział uśmiechem.
-A jakby zalać płatki kawą?-Na jej słowa parsknął głośnym śmiechem.
-Może lepiej nie, twój ostatni eksperyment z robieniem kawy z energetykiem nie zakończył się najlepiej.- Podniósł brew patrząc na nią.
-Oj tam, tylko prawie umarłam. A jak nazywamy dzień kiedy coś lub ktoś chce nas zabić? Codzienność.- Obydwoje się zaśmiali a ich zachowanie spowodowało rozluźnienie u wszystkich.
Każdy jednak ponownie ucichł gdy wcześniej rozmawiająca trójka wróciła do salonu. Wszyscy wpatrywali się w nich wyczekująco.
-Za pół godziny ma przyjechać jakiś gość z potrzebnymi papierami.- Uśmiechnął się szeroko Tony.
Wszyscy się ucieszyli i wrócili do tego co robili przed tym jak przerwała im sztuczna inteligencja czyli dobrze się bawili. W czasie całej tej sytuacji wszyscy poza Tonym, Peterem, May i Brooke nieco się już podpili i zaczynało się robić wesoło.
Czarnowłosa siedziała na kanapie rozmawiając z Natashą i Buckym kiedy podeszła do nich Sharon i próbowała dołączyć do ich rozmowy.
-Sharon, znasz trzecią zasadę dynamiki Newtona?-Kobieta pokręciła głową zdziwiona, że Stark się do niej odezwała.- Gdy ciało A oddziałuje na ciało B to ciało C się nie wpierdala.- Uśmiechnęła się do niej uroczo.
-Jestem pewien, że nie tak brzmi ta zasada.-Powiedział Tony przechodzący akurat obok.-Ale ta wersja podoba mi się zdecydowanie bardziej od oryginału.-Poczochrał córce włosy z uśmiechem. W tym momencie zadzwonił jego telefon.- Zróbcie trochę miejsca na stole i schowajcie przynajmniej trzy czwarte alkoholu, który tu jest. Za dwie minuty będzie tu ten gościu z papierami adopcyjnymi.
Przełożyli wszystkie butelki na szafkę a ponieważ nie mieli czasu na schowanie ich Loki ukrył je za pomocą iluzji. Dosłownie w momencie, w którym skończył to robić otworzyły się drzwi windy. Z metalowej puszki wysiadł elegancko ubrany mężczyzna z teczką. Przywitał się z Tonym i wyciągnął kilka kartek oraz długopis. Bez zbędnego gadania Stark, May oraz Peter podpisali dokumenty.
-Czyli co, to już oficjalnie?-Zapytała Wanda kiedy Tony żegnał się z prawnikiem i dziękował mu za szybkie przyjście.
-Tak. W końcu mam brata i udało się nawet pominąć ten etap darcia ryja w środku nocy.-Brooke uściskała Petera.
-W takim razie oficjalnie witamy w rodzinie. Leczenie psychiatryczne funduje Tony. Tak jak w zasadzie całą resztę.- Odezwał się Sam.
-Trzeba wznieść za to toast!- Wykrzyczał Thor.
-Popieram. Wątrobę mam mocniejszą niż serce.- Zgodził się z blondynem Tony.
-Jeśli to nie problem to ja się będę zbierać, nie chcę wam przeszkadzać.-Wtrąciła się May.
-Spokojnie możesz zostać, nie przeszkadzasz nam. Ale jeśli wolisz pojechać to Happy zawiezie cię do nowego mieszkania.
Peter pożegnał się z ciotką obiecując, że nie będzie robił nic głupiego i niedługo ją odwiedzi. Kobieta wsiadła do windy i odjechała. Po tym jak drzwi się za nia zamknęły Brooke westchnęła głęboko.
-Mam wrażenie, że prawie wszyscy tutaj przed zrobieniem czegoś głupiego nie myślą już nawet "Chyba nie powinienem tego robić" tylko "A chuj, zobaczymy co się stanie".- Upiła łyk swojego drinka.
-Ty chyba nie powinnaś pić co?-Clint zaczął się z nią droczyć postanawiając wdrożyć w życie to o czym właśnie mówiła.-Za młoda jesteś.
-Nie liczy się to co widać na zewnątrz tylko to co ma się w środku.-Uniosła jedną brew patrząc na niego.
-Daj mi jeden dobry przykład.-Teraz on uniósł brew.
-Lodówka.-Uśmiechnęła się zwycięsko.
-No dobra, tę rundę wygrałaś.- Skłonił się w jej stronę. Ich uwagę przyciągnęła kłótnia tocząca się pomiędzy Thorem i Starkiem.
-A zakład, że nawet dziecko wypije to szybciej od ciebie?-Krzyczał Tony
-Nawet twoje dziecko tego nie dokona. Więc możemy się założyć.-Thor wydawał się pewien swojego.
-Dziecko moje chodź tutaj.-Tony krzyknął do Brooke.- Trzeba chronić honoru rodziny.
Podał jej butelkę wina i taka sama wylądowała w rękach blondyna. Otworzyli je i stanęli obok siebie przed resztą przyjaciół. Natasha odliczyła od trzech do zera i jednocześnie przechylili butelki. Czarnowłosa wykorzystała swoją znajomość fizyki i wytworzyła wir w swojej butelce przez co już po kilku sekundach oderwała szkło od ust po wypiciu całości. Moment po niej picie skończył także Thor.
-Widzisz, mówiłem ci, że nawet dziecko wypije to szybciej niż ty. Wygrałem.-Ucieszył się Tony klepią córkę po plecach.
-To nie dziecko, to wcielenie demona.-Zaśmiał się blondyn.
-Żaden demon, jak już to wysoce funkcjonalna niebezpieczna socjopatka z siedmioma osobowościami i twoim adresem.-Puściła mu oczko i wróciła na swoje miejsce obok Barnesa.
-Chyba cię już trochę złapało co?-Zapytał mężczyzna z uśmiechem obejmując ją ramieniem.
-Może odrobinkę. A teraz cicho, Rogers zaraz zacznie robić ojcu wykład na temat dawania mi alkoholu i zakładania się o to.
Tak jak powiedziała tak się stało. Następne pół godziny wszyscy poza Peterem, Brooke, Buckym i Lokim dyskutowali czy to jest normalne, że w tym wieku pije czy skrajnie nieodpowiedzialne. Ta czwórka nie udzielająca się w rozmowie znalazła sobie bardzo interesujące zajęcie. Próbowali zrobić coś co nastolatka widziała kiedyś w internecie. Chcieli utrzymać się opierając się jedno na kolanach drugiego bez podpierania rękoma. Kiedy im się to udało krzyknęli głośno ucieszeni zwracając tym uwagę reszty grupy na to co robili. Po próbie wstania, która zakończyła się niepowodzeniem wszyscy biorący w tym udział skończyli na podłodze jęcząc z bólu lub cicho przeklinając pod nosem.
-A niby tylko Peter i Brooke są tutaj dziećmi.-Zaśmiał się Sam.
-Wiesz, przekładając to ile żyją bogowie na ludzkie to jestem jakoś w ich wieku.-Wzruszył ramionami Loki.
-Skoro już dowiadujemy się różnych rzeczy a Brooke jest lekko wstawiona to może dowiem się czemu nadal mnie nie lubi?-Zaczęła Sharon a czarnowłosa tylko się do niej uśmiechnęła.-Chyba, że coś się zmieniło.-Odwzajemniła gest.
-Jeśli się uśmiecha to znaczy, że albo ma dobry humor albo chce ci zajebać.-Bucky spojrzał na swoją dziewczynę.-W tym momencie obstawiam opcję numer dwa.
***
Taki mały prezent na dzień dziecka❤
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...