Kiedy Brooke wstała słońce było już wysoko na niebie. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę jedenastą. Przebrała się w byle jakie ciuchy i wyszła z pokoju. W kuchni nie zastała nikogo więc szybko przygotowała sobie śniadanie i udała się z nim do salonu. Gdy była blisko swojego celu usłyszała krzyki jednak nie przejęła się tym, dzień jak co dzień.
-Ale to nie ma żadnego sensu!-Wyraźnie poirytowany Sam darł się na Clinta.-Dlaczego w każdej, powtarzam każdej książce wszystkie zwierzęta pokolorowane są normalnie, tylko jebana kaczka jest zawsze żółta. Zawsze!- Brooke spojrzała po innych osobach, które aktualnie tam przebywały. Tony, który wyglądał jakby był tam za karę przecierał ze zmęczeniem twarz. Natasha siedząca na kanapie zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu jednak jej uśmiech sugerował, że wymyśliła już jakie siedemnaście sposobów na zabicie Sama za to jak się drze.
-To nie ma mieć sensu, to jest dla dzieci!-Nastolatka podeszła do kanapy, na której siedziała Nat i usiadła obok niej. Pochyliła się w jej stronę tak by nie musiała odzywać się głośno.
-A tym co jest, okres mają czy co?-Rudowłosa otworzyła oczy i spojrzała na dziewczynę.
-Jak wczoraj wróciliśmy to część chłopaków zrobiła sobie imprezę i jeszcze nie wytrzeźwieli. Oglądali jakieś bajki i taki jest tego finał.-Czarnowłosa pokiwała ze zrozumieniem głową.- Mam ich już dość. A ty nie powinnaś być w szkole przypadkiem? myślałam, że wyszłaś przed ósmą.
-Wstałam dopiero jakieś dwadzieścia minut temu, ktoś musiał wyłączyć mi budzik. Poza tym i tak musimy iść na zakupy. Ojciec chce jutro zorganizować przyjęcie, na którym oficjalnie mnie przedstawi a ja nie mam nic co mogłabym ubrać a nie zdążę uszyć niczego sensownego.- Dziewczyna wzruszyła ramionami i odstawiła puste naczynie na stolik.
-Jasne, to co za pół godziny na dole? musisz się ogarnąć bo wyglądasz jakby cię tir potrącił- młodsza pokręciła tylko głową i z westchnięciem udała się do swojego pokoju żeby się przygotować.
Do galerii dotarły szybciej niż się spodziewały. Chodziły od sklepu do sklepu próbując coś wybrać jednak jak to zwykle bywa kupiły coś dopiero w ostatnim sklepie. Dziewczyna zdecydowała się na gładką czarną sukienkę przed kolano z rozciętymi rękawami. Do tego dobrała u jubilera biżuterię z czerwonymi kamieniami. Umówiła się kiedyś z ojcem, że na każde ważne wydarzenie będą mieć na sobie element czerwieni, która tak bardzo pasowała zarówno mężczyźnie jak i Brooke. Po wybraniu wszystkiego co potrzebne Przyjaciółki stwierdziły, że wejdą do jakiejś kawiarni aby odpocząć. Usiadły przy wolnym stoliku i zaczęły przeglądać kartę. Jak już się zdecydowały co chcą nastolatka poszła do kasy by zamówić to co wybrały. Stała w kolejce i czekała na swoją kolej gdy poczuła, że ktoś łapie ją za nadgarstek i odwraca. Teraz stał przed nią chłopak, na oko starszy od niej o jakieś dwa czy trzy lata. Uśmiechał się do niej zadziornie patrząc jej w oczy. Dziewczyna zmarszczyła brwi nie wiedząc o co chodzi.
-Hej mała, wyglądasz jakbyś chciała się ze mną umówić.-I znowu ten uśmiech, coś w nim odpychało czarnowłosą.
-A ty chyba potrzebujesz okularów bo patrzenie ci nie wychodzi.-Dziewczyna uśmiechnęła się do niego słodko próbując zabrać rękę, za którą nadal ją trzymał. Za jego ramieniem dostrzegła grupkę chłopaków podobnych do niego, którzy bezwstydnie im się przyglądali, pewnie jacyś jego kumple.-A teraz mnie puść bo mam lepsze rzeczy do roboty niż stanie tutaj.
Chłopak jednak nic sobie nie zrobił z jej słów i dalej mocno ją trzymał patrząc na nią. Jednak z jego twarzy zniknął uśmiech zastąpiony grymasem gniewu. W tym momencie dziewczyna zaczęła rozglądać się za jakąś pomocą. Nat siedziała do niej tyłem i w dodatku rozmawiała z kimś przez telefon. Zobaczyła jednak kogoś kogo nie spodziewała by się zobaczyć w takim miejscu. Postanowiła wykorzystać sytuację.
-Bucky, tutaj jestem.-Pomachała do mężczyzny tak jakby jej szukał. Chłopak puścił jej rękę a ona wykorzystała to i podbiegła do przyjaciela i przytuliła go szepcząc mu do ucha.
-Udawaj proszę, ten gościu nie chce się ode mnie odczepić.- Barnes zrozumiał o co jej chodzi i już po chwili objął ją w talii ramieniem i skierowali się do miejsca w kolejce z którego wyszła dziewczyna. Chłopak, który ją zaczepił cały czas się jej przyglądał więc gdy stanęli już w miejscu dziewczyna oparła głowę na ramieniu przyjaciela. Nad jego ramieniem zobaczyła jak nieznajomy odchodzi zły do swoich znajomych i już po chwili znikają jej z pola widzenia. Odetchnęła głośno i odsunęła się lekko od Bucky'ego.
-Dzięki, uratowałeś mi życie, co ty tu w zasadzie robisz?-Spojrzała na niego podejrzliwie.
-Tony powiedział nam, że jutro jest przyjęcie i wszyscy mają na nim być więc musiałem kupić jakąś koszulę.-Wskazał brodą na torbę, którą trzymał. W tym momencie nadeszła ich kolej więc dziewczyna zamówiła to co chciała ona i rudowłosa a dla mężczyzny jego ulubione ciasto i kawę. Kiedy siadali do stolika przy, którym siedziała Nat ta obdarzyła ją pytającym spojrzeniem.
-No dobra to powiedz mi co to był za chłopak i czego od ciebie chciał.-Po zaledwie minucie Bucky zapytał najmłodszą.- Chciałbym wiedzieć przed czym cię uratowałem.-Uśmiechnął się puszczając jej oczko i nie zwracając uwagi na Natashę, na której twarzy malowało się jeszcze większe zdziwienie.
-Nie wiem kim był, podszedł do mnie i rzucił idiotycznym tekstem na podryw a kiedy mu odmówiłam randki się wkurzył i nie chciał mnie puścić. Nat gadała przez telefon i akurat pojawiłeś się ty.-Dziewczyna wzruszyła ramionami mieszając w swoim napoju. -Koniec historii.
-Co powiesz na parę lekcji samoobrony co? Teraz jak wszyscy wiedzą kim jesteś będzie więcej takich sytuacji a nie zawsze będzie, ktoś z nas żeby ci pomóc.-Natasha zaproponowała a Bucky pokiwał głową potwierdzając jej słowa. Nastolatka przytaknęła i gdy skończyli posiłek skierowali się do wyjścia z budynku. Gdzieś przy wyjściu mignęła jej jeszcze grupa tego chłopaka. Barnes też musiał go zauważyć bo objął dziewczynę ramieniem i uśmiechnął się do niej widząc, że na niego patrzy. Ona tylko pokręciła z uśmiechem głową.
-Zdajesz sobie sprawę, że za jakieś pół godziny internet będzie huczał od plotek na nasz temat prawda?-Dziewczyna zerknęła znowu na niego a on jedynie wzruszył ramionami.
-Niech piszą co chcą. My wszyscy wiemy jaka jest prawda. Poza tym jesteś dla mnie za młoda.
-Przesadzasz, to tylko osiemdziesiąt lat staruszku.-Dziewczyna poklepała go po policzku z wrednym uśmiechem i zanim zdążył coś powiedzieć wsiadła do samochodu.
***
I mamy kolejny rozdział. Dzisiaj skończyłam spisywać całą historię, którą sobie zaplanowałam więc co powiedzie na mały maraton?
Koniecznie dawajcie znać co sądzicie o rozdziałach i o pomyśle maratonu!
I wszystkiego najlepszego dla wszystkich super babek w dniu naszego święta <3
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...