*12*

1.5K 80 6
                                    

-Proszee, Steve no nie bądź taki.-Od samego rana Brooke chodziła za przyjacielem. Przypadkiem odczytała sms, który przyszedł na jego komórkę od niejakiej Sharon. Dziewczyna bardzo chciała poznać kobietę z którą spotyka się Rogers.

-Niech ci będzie, ale nikomu nie mówisz, wie o niej tylko Bucky i teraz ty. I tak ma zostać dopóki ja nie zdecyduje inaczej. Napiszę do niej czy ma dzisiaj czas na kawę. Jeśli tak to możesz iść ze mną.

-Gdzie może iść z tobą?-Do kuchni w której rozmawiali wszedł wcześniej wspomniany Barnes.- Spojrzał na telefon przyjaciela na którym wyświetlała się rozmowa z Sharon.- Ja też idę, nadal jej nie poznałem.- Steve pokiwał głową i wyszedł z pomieszczenia zapewne aby zadzwonić i poinformować swoją wybrankę o spotkaniu. Mieli do niego jeszcze sporo czasu a nastolatce wybitnie się tego dnia nudziło. Podeszła do mężczyzny, który spojrzał na nią przelotnie nie przestając robić sobie jedzenia. Kiedy stanęła wystarczająco blisko trzepnęła go w tył głowy i szybko odbiegając krzyknęła przez ramię

-Berek!

Szybko pobiegła w stronę windy i klikała przycisk aby ta szybciej przyjechała. Wsiadła do puszki jak najszybciej i gdy Bucky miał ją dogonić drzwi zamknęły mu się przed nosem. Przyłożyła palec do czytnika i zjechała do warsztatu ojca by się schować.  Nikt nie pomyśli o tym by tutaj jej szukać. Przywitała się z ojcem, który coś poprawiał przy zbroi i usiadła z boku pokoju tak by mu nie przeszkadzać. Wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer upierdliwego stulatka.Kiedy odebrał powiedziała tylko szeptem

-Nigdy mnie nie znajdziesz.- I rozłączyła się. Tony spojrzał na nią zdziwiony.- Nie przejmuj się, tylko przyłożyłam z nudów Barnesowi.

-Moja krew, a skoro już się tutaj chowasz nie chcesz mi pomóc w jednej rzeczy?-Dziewczyna podeszła do stołu przy którym siedział i zerknęła na projekt.

-Nie zmieścisz się w to. Poza tym nie twój styl.

-To nie ja mam się w to mieścić tylko ty. Więc powiedz czy ci się podoba.-Brooke spojrzała na niego nie rozumiejąc niczego.-Skoro chcesz nam pomagać to musisz się jakoś prezentować nie? Wiem, że to ty zawsze zajmowałaś się kwestiami wizualnymi ale poszperałem w twoich projektach i coś takiego wyszło. Oczywiście będzie pełno różnych dodatków i ulepszeń na miarę Starków.-Podał nastolatce tablet, na którym wyświetlał się projekt stroju dla niej. Ciężkie wojskowe buty sięgające połowy łydki. Czarne bojówki z mocnego materiału i z niezliczoną ilością kieszeni. Do tego czarna przylegająca bluzka na długi rękaw i skórzana kurtka, która miała także duży kaptur. Wyżej na awatarze znajdowała się czarna maska zasłaniająca szyję, nos i usta.  Czarnowłosa pokiwała głową z uznaniem. Ojciec ma gust.-Patrząc na twoją minę wnioskuje, że nie jest najgorzej.

-Jest idealnie tato, dziękuję. Tylko nie wiem po co maska. Ludzie i tak ogarną kim jestem.-Pochyliła się do przodu by podać Tony'emu urządzenie.

-Wiem, ale nie ma ona na celu ukrycia twojej tożsamości. Ma filtry powietrza więc nawet w przypadku gazu usypiającego i innych tego typu rzeczy ty tego nie odczujesz. Dodatkowo jest wzmocniona więc kark będziesz mieć bezpieczny.- Dziewczyna przytuliła ojca z wdzięcznością.-To co, zamawiam. Niedługo będziesz mogła już ćwiczyć w nowym wdzianku.- Mężczyzna puścił jej oczko z uśmiechem.

-Dzięki.-Spojrzała na zegarek, który wskazywał na to, że za jakiś kwadrans musi wyjść z wieży na spotkanie ze Stevem i jego dziewczyną.-Ale się późno zrobiło. Musze lecieć, wychodzę ale będę z chłopakami więc się nie martw.- Ucałowała ojca w policzek i pobiegła do windy.-Pa!

Dziewczyna popędziła do swojego pokoju żeby przebrać się w coś bardziej wyjściowego niż pobrudzony i zbyt duży dres. Kiedy już się przebrała pobiegła szybko do windy i zjechała do holu, w którym czekał już Bucky.  Ten spojrzał tylko znużony na nastolatkę i znowu zaczął grzebać w telefonie. Brooke nie zdążyła nawet usiąść bo z windy właśnie wysiadł blondyn. Cała trójka z uśmiechami skierowała się do wyjścia z budynku i już po chwili szli zatłoczonymi chodnikami Nowego Yorku. Po nie długim spacerze dotarli do ulubionej kawiarni Sharon, która jak się okazało czekała na nich przy jednym ze stolików. Podeszli do niej, Steve przywitał się z kobietą całusem w policzek po czym przedstawił swoich przyjaciół.

-To właśnie Brooke i Bucky, o których ci opowiadałem.

-Miło mi was poznać, Choć myślałam, że twoja przyjaciółka jest nieco starsza.-Po tych słowach nastolatka wiedziała, że nie polubi się z wybranką Rogersa. Nienawidziła faktu, że wszyscy postrzegają ją jako dziecko przez jej wiek. Wielu by się zdziwiło jak dojrzała jest. No może pomijając sytuacje kiedy odwala coś z przyjaciółmi. Ale wtedy wszyscy znajdują się na mentalnym poziomie trzylatków.

-Ja jestem dzieckiem ale on jest dinozaurem. Natura pozostaje w równowadze.-Odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem wskazując na bruneta stojącego obok niej. Ten na jej słowa przewrócił oczami. Usiedli do stolika i zaczęli przeglądać kartę.

-Ja moment powinien dołączyć do nas mój przyjaciel. Napisał mi, że utknął w korku.-Jej towarzysze pokiwali głowami a po chwili usłyszeli dźwięk dzwonka informującego, że ktoś właśnie wszedł do budynku. Sharon pomachała do tej osoby, najwidoczniej był to jej wcześniej wspomniany przyjaciel. Kiedy postać zbliżyła się do stolika Brooke nie mogła wydać z siebie ani jednego dźwięku. To były jakieś żarty. Obok niej stał Ethan. Dokładnie ten sam, któremu złamała nos i prawie złamała rękę kilka tygodni temu. On jakby nigdy nic witał się właśnie ze swoją przyjaciółką. Jednak gdy jego wzrok padł na nastolatkę momentalnie pobladł.- To jest właśnie Nate, znamy się od kołyski.-Chłopacy uścisnęli sobie na powitanie dłonie a Czarnowłosa tylko siedziała i na niego patrzyła.

-Miło cię poznać, Nate.-Zaakcentowała jego imię patrząc mu w oczy.

-Wzajemnie.

Postanowiła ignorować chłopaka siedzącego naprzeciwko niej. Nie chciała zepsuć spotkania. Po kilkudziesięciu minutach uznała jednak, że się nudzi.

-Bardzo miło było was poznać ale ja się będę już zbierać.-Podniosła się z siedzenia i zaczęła zakładać kurtkę widząc, że Barnes i przyjaciel Sharon także wstają.-I z tego co widzę to nie tylko ja.

-Zapomniałaś, że masz dzisiaj ze mną trening więc załatwimy to teraz.-Bucky wzruszył ramionami.

-A ja nie będę wam już przeszkadzał, nacieszcie się sobą.- Ethan a może Nate? Pożegnał się ze swoją przyjaciółką krótkim uściskiem. Brooke poczochrała Rogersowi włosy i we trójkę wyszli z budynku.

-Hej, możemy chwilę porozmawiać?-Blondyn złapał ją za nadgarstek na co dziewczyna tylko spojrzała na swoją rękę podnosząc jedną brew do góry.-Przepraszam. To jak?

-Ja mówiłem serio o tym treningu. Nie odpuszczę jej tego a już na pewno nie zostawię was samych. Po tym co działo się ostatnio w wieży chce to zobaczyć.-Buck podszedł do dziewczyny obejmując ją ramieniem i uśmiechając się głupkowato. Nastolatka ponownie uniosła jedną brew i zrzuciła z siebie rękę przyjaciela głośno prychając.

-Spieprzaj dziadku. A co do ciebie Ethan. A może powinnam zwracać się do ciebie Nate? Nie ważne, w każdym bądź razie nie mamy o czym rozmawiać. Ostatnio chyba powiedziałam wszystko co chciałam. To, że nasi przyjaciele się spotykają nic między nami nie zmienia. Nadal jedyne co powinno między nami być to gruby mur.-Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i pociągnęła swojego przyjaciela za łokieć pozostawiając chłopaka w osłupieniu.

-Czasem jesteś naprawdę okropna. Już współczuje twojemu przyszłemu chłopakowi.-Barnes nie mógł przestać się śmiać na co dziewczyna przewróciła oczami.

-Najwyżej skończę, z którymś z was. Nadal nie wiem jakim cudem wy ze mną wytrzymujecie.

-Wiesz pomijając to, że czasem zachowujesz się jak chora umysłowo trzylatka, w innym momencie jesteś wredną suką to masz naprawdę świetną osobowość.

-Mam ich jakieś siedem, o której mówisz w tym momencie?-Dziewczyna spojrzała z niewinnym uśmiechem na przyjaciela. Ten tylko zaśmiał się i znowu objął ją ramieniem. Jednak tym razem dziewczyna nic z tym nie zrobiła.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz