*16.2*

876 57 3
                                    

Rano tak jak można się było spodziewać Brooke wstała jako pierwsza. Sama nie wiedziała jakim cudem udało jej się wyplątać z kończyn przyjaciół bez obudzenia przynajmniej jednej osoby. Przykryła ich kocami, które leżały w jednej z szaf i poprosiła Jarvisa by przysłał kogoś po zbity telewizor. Sama złapała puste butelki i brudne naczynia ze stolika i odniosła je do kuchni. Załadowała zmywarkę i sprawdziła co jest w lodówce.

Stwierdziła, że to co się w niej znajduje wystarczy jej do zrobienia dla wszystkich śniadania. Przygotowała mnóstwo tostów z serem, kilka dzbanków kawy i ogromną jajecznicę. Przeniosła to wszystko do salonu kilkukrotnie wracając się do kuchni. Z szafek aneksu kuchennego wyjęła talerze, kubki, sztućce oraz kilka paczek tabletek przeciwbólowych. Ponieważ było już południe postanowiła obudzić przyjaciół aby nie zmarnowali całego dnia. Wszyscy podziękowali jej za posiłek i leki po czym w ciszy zjedli.

-Tato.-Dziewczyna zwróciła się do ojca, który nieco nieprzytomnie podniósł na nią wzrok.-Nie nadajecie się dzisiaj do użytku więc po pretekstem stażu pożyczę Petera ze szkoły dobrze?

-Jasne, potem mu to usprawiedliwię.

-Dzięki, w takim razie ja się zbieram.-Pobiegła do swojego pokoju gdzie weszła do łazienki aby się przygotować. Wyszła i ubrała się w czarne jeansy i tego samego koloru golf. Na nogach miała swoje ukochane buty, które kiedyś zabrała z siedziby Tarczy. Były niesamowicie wygodne i nadawały się do wszystkiego. Wychodząc złapała jeszcze tylko skórzaną kurtkę i okulary przeciwsłoneczne.

Zjechała do garażu gdzie przez chwilę zastanawiała się nad wyborem samochodu. Postawiła ja Jeepa, którym jeździła ostatnio. Wyjechała na ulicę i zauważyła w lusterku, że od samej wieży jedzie za nią jeden samochód. Miał przyciemniane szyby więc nie widziała kto siedzi za kierownicą. Aby upewnić się, że jedzie za nią zrobiła niewielkie kółko. Podjechała więc pod szkołę i szybko wyskoczyła z pojazdu i wbiegła do budynku. Nie przejmując się faktem, że jest środek lekcji weszła do klasy, w której chłopak miał teraz lekcje.

-Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam ale muszę bardzo pilnie porwać Petera.-Powiedziała w kierunku zdziwionej nauczycielka. Zignorowała zdziwione spojrzenie kobiety i Patrica, którego minęła w drodze do Parkera oraz to pytające należące do samego chłopaka. Złapała jego plecak i wrzuciła do niego wszystkie rzeczy z ławki po czym wcisnęła mu przedmiot w ręce i pociągnęła go za ramię do wyjścia z klasy.- Wszystko będzie usprawiedliwione u dyrektora.

I wyszli z pomieszczenia. Kiedy doszli do drzwi wyjściowych dziewczyna zauważyła przy swoim samochodzie dwoje ludzi. Nie wiedziała kim są więc najpierw przez minutę obserwowała ich z odległości. Nie zauważyła nic podejrzanego więc wyszli.

-Mogę w czymś pomóc?-Zapytała głośno osoby stojące przy aucie. Oni momentalnie się do niej odwrócili i nastolatka już wiedziała z kim ma do czynienia. Kojarzyła kobietę z telewizji.

-Brooke Stark. Chcieliśmy zaprosić cię do naszego programu na kanale trzecim.- Uśmiechnęła się do niej dziennikarka swoim firmowym uśmiechem.

-Wszelkie zaproszenia proszę kierować na maila mojego ojca. To on ustala wszystkie wywiady. Na następny raz proszę za mną nie jeździć.-Powiedziała twardo patrząc kobiecie w oczy. Widząc jej zdziwienie dodała.-Zboczenie zawodowe. Teraz przepraszam ale spieszymy się.

Wyminęła kobietę i jej towarzysza po czym wsiedli do samochodu. Przed odpaleniem silnika poprosiła Jarvisa aby sprawdził czy na samochodzie nie ma niczego czego nie powinno na nim być jak nadajniki czy podsłuchy. Auto było czyste więc wyjechała na ulicę. Zerknęła w lusterka i znowu zobaczyła ten sam samochód, który wcześniej za nią jechał. Wiedziała, że są to dziennikarze z pod szkoły, którzy nic sobie nie zrobili z jej słów, jednak nie chciała aby jeździli za nimi cały dzień. Skręciła w jakąś pustą uliczkę i otworzyła przed swoim samochodem portal. Wyjechała z niego na drugim końcu miasta.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz