-Wszyscy na pozycjach?-W komunikatorze Brooke usłyszała głos Steva. Potem poklei słyszała potwierdzenia swoich przyjaciół. Sama także odezwała się mówiąc, ze jest na miejscu. Jej pierwszym zadaniem było unieszkodliwienie kamer.- W takim razie młoda zaczynaj.
Zaczęła wpisywać odpowiednie komendy na komputerze. Kiedy włamała się do ich systemu sprawa była banalnie prosta. Wystarczyło zapętlić ostatnie dziesięć minut nagrania z monitoringu. Strażnicy stali praktycznie bez ruchu więc nie musiała nawet bawić się w robienie płynnego przejścia na pętli.
-Gotowe, wychodzę z samolotu.-Zamknęła laptopa,a na którym pracowała i skierowała się do budynku. W tym czasie reszta drużyny rozprawiła się ze strażnikami więc mogli bez problemu wejść do budynku.
Razem z ojcem skanowała kolejne korytarze pod kątem pułapek. Nie napotkali jeszcze żadnej. Jednak im niżej schodzili tym więcej żołnierzy spotykali. Każdy z nich był po cichu ogłuszany przez drużynę. Zeszli kolejne piętro niżej i dziewczyna zatrzymała przyjaciół idących za nią.
-Musicie iść za mną, dokładnie za mną, część płytek jest podłączona do ładunków wybuchowych, jeśli na nie nadepniecie wylecimy w powietrze.
Szli ostrożnie stawiając kroki. Kiedy dziewczyna zeszła już z fragmentu korytarza z pułapkami usłyszała głośne kliknięcie. Odwróciła się i zobaczyła przestraszonego Barnesa, który patrzyła na swoją stopę. Stracił równowagę i aby nie upaść stanął na jedną z tych cholernych wybuchowych płytek.
-Nie ruszaj się tylko. Idźcie dalej poradzę sobie z nim. Tylko proszę was, uważajcie na siebie.- Spojrzała na resztę drużyny. Oni także na nią patrzyli, wbiła wzrok w Steva dając mu znać, że sobie poradzi.
-Idziemy, jak tylko się tu uporasz macie do nas dołączyć. Też na siebie uważajcie.
Kiwnęła głową i spojrzała znowu na Barnesa, który stał ciągle w tej samej pozycji.
-Dobra, podejdę do ciebie i zdejmę parę płytek dookoła tej, na której stoisz. To da mi dostęp do zapalnika ładunku. Jak ci powiem zdejmiesz nogę. Rozumiesz?
-Tak.
Podeszła do niego ostrożnie wyciągając po drodze nóż. Klęknęła na wyznaczonych wcześniej miejscach i zaczęła podważać płytki nożem. Kiedy dobrze widziała już ładunek wyprostowała plecy.
-Jarvis co mi o tym powiesz?-Potarła wierzchem dłoni czoło na którym pojawiły się kropelki potu.
-Jest to ładunek wyprodukowany w firmie pana Starka. Jest jednak zmodyfikowany. Jeśli wybuchnie jeden zajdzie reakcja łańcuchowa i wszystkie ładunki na korytarzu również eksplodują.
-A w przypadku rozbrojenia zadziała to analogicznie?-Zapytała z nadzieją w głosie.
-Tak, rozbrojenie jednego ładunku jest równoznaczne z rozbrojeniem całego korytarza.
-Świetnie, powiedz mi jeszcze jak to w takim razie rozbroić. Ominęłam zajęcia z saperstwa. A było słuchać pirata jak mówił, ze się przyda.
-Trzeba przeciąć czerwony kabel.-Odpowiedział od razu Jarvis.
Dziewczyna przyjrzała się dokładnie konstrukcji.
-Świetnie tylko obydwa są tutaj czerwone.- Przetarła twarz dłońmi.
-Jesteś ranna?-Zadał jej pytanie Barnes marszcząc brwi.
-Co? Nie, czemu pytasz?
-Masz cale czerwone dłonie, myślałem, że to krew- Dziewczyna spojrzała na swoje ręce, faktycznie były czerwone. Ponownie przyjrzała się kablom i dostrzegła, że jeden pomalowany jest czerwoną farbą ale z pod niej przebija się rażąca w oczy zieleń. Od razu przecięła drugi kabel i spojrzała na Barnesa.
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...