*52.2*

676 61 27
                                    

-Siadajcie szybko, zaraz przyjdzie nasz dzisiejszy gość.-Powiedziała nauczycielka kiedy weszli do klasy. Brooke wraz z Peterem usiadła na tyle klasy.

Dziewczyna miała niejasne przeczucie, że to jeszcze nie koniec spotkań ze znajomymi na ten dzień. Cichy głosik z tyłu głowy mówił jej, że coś się dzieje i ten dzień nie jest przypadkiem.

Intuicja jak zwykle jej nie zawiodła. Po chwili do pomieszczenia wszedł Stephen Strange. Jednak nie wyglądał tak jak zazwyczaj. Zdecydowanie brakowało mu jego czerwonego płaszcza, który z pewnością był gdzieś w pobliżu. Musiała jednak przyznać, że czarne spodnie od garnituru i biała koszula niezwykle mu pasowały.

Na ten dzień miała jednak dość publicznych spotkań ze znajomymi. Zsunęła się więc kawałek na krześle by stojąc przed ławkami Stephen nie mógł zauważyć jej włosów. Pomimo tego, ze w zeszłym roku oddała na wos wywiad właśnie z nim, nikt nie wiedział, ze się przyjaźnią. Po cichu liczyła, że tak pozostanie po tej lekcji.

Jednak ta myśl zniknęła z jej głowy szybciej niż się tam pojawiła. Zamyśliła się i nie zwróciła uwagi kiedy Strange zaczął mówić chodząc po klasie. Zorientowała się dopiero kiedy zamilkł stojąc nad nią.

-Dzień dobry.-Powiedział do niej. Ona zsunęła się na krześle jeszcze niżej i wbijała wzrok w ławkę przed sobą.

-Tak, dobry.-Mruknęła nie patrząc na niego.

Mężczyzna uśmiechnął się i odszedł pod tablicę kontynuując opowiadanie. Przedstawiając im część swojej historii chciał pokazać nastolatkom, że mając motywację można osiągnąć wszystko co się chce. Wyraźnie zaznaczał, że trzeba dążyć do wyznaczonego sobie celu.

Czarnowłosa udawała, że słucha tego co mówi doktor by nie zwracać na siebie niepotrzebnie jego uwagi. Całkowicie wyłączyła się kiedy zaczął tłumaczyć jak ważni w tym wszystkim są przyjaciele i rodzina. Dziewczyna zastanawiała się o co chodzi w całej tej sytuacji z wizytami jej znajomych w szkole. I co z tym wspólnego ma Nick.

Jej rozmyślenia jak zwykle musiały zostać przez kogoś przerwane. Tym razem z zamyślenia wyrwał ją Peter szturchając ją pod stołem kolanem. Chłopak patrzył przed siebie więc Brooke podążyła spojrzeniem w miejsce, w które wlepiał wzrok. Cała klasa oraz Strange wpatrywali się w nią pytającym wzrokiem.

-Co? A, tak, zgadzam się z przedmówcą.-Odpowiedziała zdezorientowana. Potem po cichu zwróciła się do Parkera.-Co ja właśnie potwierdziłam?

-Zapytał czy pokażesz efekty dążenia do celu prezentując jakieś sztuczki.- Odpowiedział jej półgębkiem.

-Świetnie.-Mruknęła sama do siebie. Wstała z westchnięciem i podeszła do Stephena, który przypatrywał się jej z wrednym uśmiechem.-Zemszczę się. Uduszę cie we śnie.-Powiedziała kiedy była wystarczająco blisko by tylko on ją usłyszał.- Co mam pokazać?

-Może mała zmiana rzeczywistości?- Zaproponował.

Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. Przecież nigdy jej się to jeszcze nie udało. Mogła otworzyć portal, wrzucić kogoś do dziury bez dna czy przywołać praktycznie każdy przedmiot ale zmiany rzeczywistości jej nie wychodziły.

-Nie wiem czy to najlepszy pomysł.-Mruknęła cicho.

-Dasz radę. No dalej, tak jak ćwiczyliśmy.

Nastolatka stanęła przodem do klasy i rozluźniła szyję oraz ramiona. Zrobiła lekko rozkrok, szeroko rozłożone dłonie skierowała w stronę pomieszczenia. Przymknęła oczy i zrobiła kilka głębokich wdechów.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz