Wychodzili z sali konferencyjnej dyskutując co zamówić na obiad kiedy wbiegł w nich zdyszany Peter. Gdyby nie refleks Thora i Clinta duża część ich grupy skończyłaby na podłodze.
-Spokojnie dzieciaku, co się stało?-Zapytał Tony gdy Parker stał już na ziemi.
-Bo chodzi o to, że, no. Zabije mnie pan.-Chłopak był bardzo zdenerwowany.
-Nikt cie za nic nie zabije, mów o co chodzi.-Natasha uśmiechnęła się do niego ciepło.
-W szkole Brooke kiedyś powiedziała, że mam u Pana staż prawda?-Spojrzał na czarnowłosą, która przytaknęła mu.- I chodzi o to, że taki jeden mi nie wierzy. Dzisiaj usłyszał jak mówię Nedowi, że nie mogę się z nim spotkać bo przychodzę tutaj. Zaczął się śmiać i rzucił coś, że skoro mam tu staż to mogę załatwić im spotkanie z Panem, tutaj w wieży. A ja głupio potwierdziłem i no wyszło jak wyszło.
Po skończeniu swojej wypowiedzi wbił wzrok w swoje buty.
-Zgaduje, że chodzi o Flasha?-Zapytała Petera Brooke. On spojrzał na nią i kiwnął dziewczynie głową.-Zabije gnoja jak tylko go zobaczę.
-Co za Flash?-Zainteresował się Sam.
-Naczelny dupek naszego liceum. Myśli, że jest lepszy od wszystkich bo ma pieniądze. Poniża Petera i nie tylko na każdym kroku.
-To ten, którego poznałem kiedyś pod szkołą?-Dopytał Loki.
-I czepiał się o to, że młody z nami ćwiczy a on nie?- Upewnił się Clint.
-Dokładnie ten sam. Dogadaj w szkole kiedy mielibyście przyjść i mi napisz. A teraz spadaj bo kończy ci się przerwa a musisz jeszcze dotrzeć do szkoły.- Odwróciła go w stronę wyjścia i popchnęła.
Wszyscy patrzyli za nim jak wsiada do windy.
-Czy chcesz się z nami podzielić swoim genialnym planem?- Za plecami usłyszała głos Wandy.
- Nie mam żadnego planu. Po prostu będziemy się zachowywać jak zawsze.-Wzruszyła ramionami.
Piętnaście minut później gdy oglądali coś w telewizji telefon należący do Brooke wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości.
Peter: Możemy wpaść jutro?
Brooke: Jasne, tylko nie przed 10.
Peter: 11?
Brooke: Idealnie
-Jutro koło jedenastej przyjdą ludzie ze szkoły.
Odpowiedziały jej pojedyncze mruknięcia ze strony przyjaciół. Film, który oglądali nie należał do najciekawszych dlatego nastolatka szybko przestała go oglądać i skupiła się na zabawie włosami Barnesa, który leżał na jej kolanach.
-Nudzi mi się, zróbmy coś.-Odezwał się po chwili ciszy Sam.
-Oglądamy przecież film.- Odpowiedział mu Bucky.
-Zgadzam się z gołębiem.- Dopowiedział Tony.- Ktoś ma jakiś pomysł?
-Najpierw obiad potem na paintballa?-Rzuciła propozycję Wanda.
Bucky, Steve, Thor i Loki nie wiedzieli o co w tym chodzi jednak po wyjaśnieniu im na czym polega ta zabawa chętnie się zgodzili. Rozeszli się do pokojów aby się przygotować.
Już po chwili wsiadali do samochodów. Postanowili najpierw podjechać po Petera aby on również skorzystał z ich wyjścia. Nie jechali tam wszyscy. Pod szkołę podjechała Brooke z Buckym i Lokim. Reszta pojechała od razu do pizzeri aby złożyć zamówienie. Przez to ile zamawiali zawsze długo czekali na swoje jedzenie.
Pod szkołę dojechali już po dzwonku. Dostrzegli Petera stojącego przy wejściu do budynku z jakimiś znajomymi z zajęć. Bucky nacisnął więc klakson a Brooke wychyliła się prze okno i pomachała do chłopaka.
-Zbieraj się, jedziemy na obiad!-Krzyknęła do niego kiedy spojrzał na nich zdziwiony. Nastolatek szybkim krokiem podszedł do samochodu i wsiadł na tylne siedzenie obok Lokiego.
-Co to za okazja, ze po mnie przyjechaliście?-Zapytał wrzucając plecak za swoje siedzenie.
-Jedziemy na obiad a potem na paintballa. A, że dawno się nie spotykaliśmy to bierzemy cię ze sobą.
Po kilkunastu minutach dojechali już na miejsce gdzie reszta drużyny nadal czekała na jedzenie. Okazało się jednak, że byli tam nie tylko Avengersi. Obok Rogersa siedziała Sharon.
-Patrzcie kto w końcu przyjechał.- Zaczął klaskać Sam.
-Cicho gołębiu. Jedzenia i tak jeszcze nie ma.- Barnes przysunął kolejny stolik tak aby wszyscy mogli wygodnie usiąść. Brooke usiadła na jednym z wolnych miejsc i wyciągnęła telefon.
-Co robisz?- Zapytał się jej ojciec.
-Jeśli chcemy iść na tego paintballa to wypadałoby zarezerwować. Wszyscy biorą udział?-Zapytała już trochę głośniej.
-Mnie nie licz.-Odezwał-się Bruce.
-Ja także nie skorzystam.- Dopowiedział Vision.
-A reszta?-Nikt już nie zgłosił braku chęci co uznała za zgodę.- W takim razie rezerwuje na dwanaście osób.- Poklikała coś na telefonie i od razu zapłaciła.- Gotowe, mamy rezerwacje za dwie godziny. Także jeśli ktoś nie dokończy to albo je w aucie i ryzykuje utratę głowy ewentualnie kilku palców albo cierpi z głodu.
Jak na zawołanie kelner zaczął znosić ich zamówienie. Jedzenia była naprawdę masa, jednak gdy tylko pierwsze dwie ogromne pizze zostały postawione na stole jedyne co po nich zostało to puste talerze więc z miejscem na stole nie było problemu.
-Jak dzielimy się na drużyny? Można wtedy tak usiąść do samochodów, dodatkowy czas na obmyślenie taktyki.- Ciszę przerwała Natasha, której duch rywalizacji nie pozwalał przegrać nawet w tak głupich zabawach.
-Ja biorę Lokiego, Bucky'ego i Bartona jeśli tylko chcą.- Odpowiedziała jej Brooke a wymienieni mężczyźni ochoczo pokiwali głowami.
-W takim razie ja biorę Sama, Natashę oraz Sharon.-Powiedział Steve sięgając po kawałek pizzy.
-To jako trzecia drużyna jestem ja, Wanda, Thor i młody.- Zakończył podział Stark.
-Świetnie. Drużyno prowiant w dłoń i jedziemy!-Nastolatka poderwała się ze swojego miejsca ciągnąc za sobą Lokiego i Bucky'ego siedzących obok niej.- Mam pomysł.
Złapali pizzę, którą akurat kelner przyniósł do ich stolika i we czwórkę pognali do samochodu.
-To mów na jaki pomysł wpadłaś.- Zapytał Barton przeżuwając posiłek na tylnym siedzeniu.
-Jak będziemy tam wcześniej to będziemy mieć chwilę na zapoznanie się z terenem i wyczajenie dobrych kryjówek. Da nam to przewagę.- Odpaliła silnik i spojrzała w lusterko.- Jeśli ten sos skapnie na moją cudowną tapicerkę będziesz mi odkurzał samochód przez miesiąc.
-Tak tak wiem. A co jeśli Fury wymyśli mi wtedy dużo zajęć?-Zapytał z wrednym uśmieszkiem.
-Jestem na wyższym poziomie wtajemniczenia niż ty więc będę wiedziała o tym szybciej.-Puściła mu oczko.
-Czekaj co?-Tym razem odezwał się Loki.- Jakim cudem jesteś wyżej niż Barton?
-Jak się ogarnia zabezpieczenia Tarczy to się ma dostęp do różnych tabelek, które można łatwo edytować.- Zaśmiała się nie patrząc na nich.- Na swoją obronę powiem, że Nick to widział i nic z tym nie zrobił.
-Kto to widział żeby siedemnastolatka ustawiała dyrektora agencji ochrony pod ścianę. Za moich czasów dzieci były grzeczniejsze.- Powiedział obrażony Clint.
-Za twoich czasów ludzie spierdalali przed T-Rexami i spali w jaskiniach.
***
Chciałam was bardzo serdecznie zaprosić do drugiej książki, która pojawiła się na moim profilu :D
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...