Przesłuchanie trwało już dobre półtorej godziny. Facet nie powiedział im niczego interesującego. Prawdę mówiąc prawie się nie odzywał. Jedynie co jakiś czas obrażał ich po rosyjsku i w kilku innych językach. Do pewnego momentu sądził chyba, że nikt go nie rozumie i może sobie mówić co mus się żywnie podoba. Jednak gdy za, którymś razem Brooke podniosła wzrok z nad telefonu by zmierzyć go morderczym spojrzeniem zaprzestał wyzywania ich. Jednak lekcje języków z Lokim na coś się przydawały. Przynajmniej wiedziała kiedy ktoś ją obraża.
Rozmyślenia czarnowłosej przerwało wibrowanie telefonu, który trzymała w ręce. Spojrzała na wyświetlacz i odebrała zeskakując z szafki. Nawiązała kontakt wzrokowy z Barnesem, który uśmiechnął się do niej i wyszła z pomieszczenia.
-Co tam?-Zapytała opierając się o ścianę naprzeciwko drzwi przez, które właśnie wyszła.
-Skończyłem zajęcia z tym gościem i nie bardzo wiem co ze sobą zrobić.-Usłyszała głos Petera po drugiej stronie urządzenia.
-Już do ciebie idę, gdzie jesteś?-Zapytała.
-Nie do końca wiem. Jedyna różnica jaką widzę, to że ściany są szare a tak to korytarz jak każdy inny.- Odpowiedział jej. Nastolatka odbiła się od ściany i otworzyła drzwi do pomieszczenia, w którym byli jej przyjaciele.
-Zaraz będę, nie ruszaj się bo się zgubisz.-Powiedziała i się rozłączyła. Spojrzała na przyjaciół, którzy nadal próbowali wyciągnąć coś z przesłuchiwanego mężczyzny. Brooke podeszła do Bucky'ego, który stał pod ścianą i czekał na odpowiedni moment na wtrącenie się.- Muszę iść, poradzicie sobie prawda?
Zapytała przytulając się do jego boku. On rozplótł ręce, które trzymał na piersi i objął ją ramieniem.
-Coś się stało?-Zapytał brunet zerkając na nią z góry.
-Nie, muszę tylko zrobić coś z Peterem. Skończył przed nami a nie sadze żeby Fury był zadowolony jak trzecie dziecko zacznie mu biegać pod nogami.-Zaśmiała się cicho.
-Jak to trzecie.-Zdziwił się Barnes.
-Ja, Peter i Clint.-Uśmiechnęła się niewinnie.
-To, że na ciebie nie patrzę nie znaczy, że cię nie słyszę.-Odpowiedział Barton nie odwracając się do niej nawet.
-Oj zamknij się Baton i skup na pracy.-Strzeliła mu w głowę gumką do włosów zdjętą z nadgarstka.- To ja lecę. W razie czego jestem pod telefonem.-Cmoknęła swojego chłopaka i wyszła z pomieszczenia.
Tym razem postanowiła przejść przez drugą część piętra z celami. Z tamtej odnogi szybciej dojdzie do korytarza, w którym czekał na nią Parker. Znała tę drogę na pamięć dlatego szła i jednocześnie przeglądała swoje media społecznościowe uważając jedynie czy przed nią nie znalazł się żaden człowiek.
-Brooke? To naprawdę ty?-Usłyszała znajomy głos gdzieś w połowie szeregu cel. Cofnęła się kilka kroków do tyłu żeby zobaczyć kto wypowiedział jej imię.
-Nie to nie ja, to duch, który właśnie poczuł niesamowitą ochotę żeby ci przyjebać.-Spojrzała na siedzącego na pryczy Patrica. Miała odejść gdy znowu usłyszała głos chłopaka.
-Zaczekaj, proszę.-Podniósł się i podszedł do szyby przykładając do niej dłoń. Dziewczyna nie wiedziała go już kilka miesięcy jednak niewiele się zmienił przez ten czas.
-Nie dotykaj szyby.-Powiedziała beznamiętnym głosem.
-Przecież nie kopnie mnie prąd.-Próbował rozluźnić atmosferę.
-Prąd nie ale ja już tak.-Wysyczała zła w jego kierunku.-Gadaj szybko bo ktoś na mnie czeka.
-Twój chłopak co?-Prychnął nastolatek znowu siadając na pryczy.
-Wyobraź sobie, że utrzymuje kontakty też z innymi ludźmi, którzy są dla mnie ważni.- Zmrużyła oczy przechylając lekko głowę i zakładając ręce na piersi.
-Ja też podobno byłem. A jakoś nie przyszłaś do mnie ani razu.- Powiedział patrząc jej w oczy.- Nawet jak byliśmy razem to więcej czasu spędzałaś z tym idiotą Barnesem.
Dziewczyna jednym krokiem podeszła do jego celi i lekko uderzyła szybę przedramieniem. Ten ruch spowodował lekki hałas jednak ona się tym nie przejęła.
-Nie nazywaj go tak. Jedynym idiotą, z którym się kiedykolwiek spotykałam byłeś ty. Wykorzystałeś mnie. Co ci obiecali, co? Pieniądze?-Wysyczała w jego stronę czując narastającą w niej złość.- Sławę? No powiedz co było tak cenne, że siedemnastolatek zaprzedał się Hydrze.
-Może cię to zdziwi ale nic mi nie obiecali. Grozili mojej matce. Nikt nie mógł o tym wiedzieć.- Powiedział odwracając od niej wzrok. Ona nie zmieniła wyrazu twarzy, odsunęła się jedynie od dzielącej ich szyby.
-To nie zmienia niczego. Gdybyś dał nam jakiś znak pomoglibyśmy ci. Ale nie! Ty wolałeś im mnie wystawić. Powiedzieli ci chociaż po co im byłam?- On nie odpowiedział.-Tak myślałam.
Przyłożyła rękę do czytnika przy drzwiach i weszła do celi. Pochyliła się nad siedzącym nastolatkiem.
-Jesteś żałosny. Nie masz nawet odwagi spojrzeć mi w twarz po tym co zrobiłeś.- Wyprostowała się prychając na jego zachowanie.
-Jak cie słucham to utwierdzam się w przekonaniu, ze dobrze zrobiłem. Jesteś zwykłą suką.-Jego dalsza wypowiedź została przerwana przez pięść młodej Stark spotykającą się z jego nosem. Chłopak krzyknął bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Podniósł na nią spojrzenie ale jej twarz wyrażała jedynie obrzydzenie. Krew skapująca z jego brody brudziła idealnie białą podłogę. Ona odwróciła się by wyjść z pomieszczenia gdy on podciął jej nogę. Nie upadła jedynie uderzyła głową w szybę przez stracenie równowagi. Poczuła jak coś spływa jej z łuku brwiowego w kierunku oka.
Dotknęła palcami miejsca, które promieniowało tępym bólem i odwróciła się w stronę Patrica patrząc na swoją rękę ubrudzoną na czerwono. Uśmiechnęła się z politowaniem patrząc na jego przerażoną minę.
-Naprawdę jesteś tchórzem, nawet mnie nie uderzysz patrząc na mnie, tylko od tyłu. Jesteś żałosny.- Starła rękawem bluzy spływającą krew i wyszła z celi. Dopilnowała żeby drzwi dobrze się zamknęły i ruszyła do miejsca, w którym czekał na nią Peter.
Zastała chłopaka opierającego się o ścianę i grzebiącego coś w telefonie. Kiedy usłyszał jej kroki podniósł głowę i spojrzał na nią. Uśmiech znikł z jego twarzy tak prędko jak zauważył krew spływającą po jej twarzy.
-Co ci się stało?-Zapytał zmartwiony. Ona jedynie pociągnęła go za rękaw do najbliżej znajdującego się pomieszczenia czyli kuchni. Skinęła głową do siedzących tam agentów i podeszła do zlewu.
-Nic mi się nie stało. Potknęłam się, to nic takiego.- Powiedziała przemywając ranę wodą.
- Nie wygląda jak nic takiego. Może powinien cię obejrzeć jakiś lekarz.-Powiedział Parker kiedy dziewczyna wyjmowała z szafki apteczkę. Wyciągnęła z niej plaster i nakleiła na brew.
-Widzisz? Już nie widać.- Wyrzuciła papierki do kosza i spojrzała na telefon, który właśnie zawibrował.- Musze cię tutaj zostawić na chwilę. Nick chce się ze mną natychmiast widzieć.
-Pójdę z tobą, jeśli będzie jakiś problem to zaczekam przed wejściem.- Brooke kiwnęła na jego słowa głową i razem wyszli z pomieszczenia kierując się do gabinetu dyrektora.
***
Dziekuje za 20tys wyswietlen❤
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...